niedziela, 29 grudnia 2013

ZWIASTUN !

Heej ! Chciałabym Wam pokazać zwiastun, który został wykonany przez Zosię.
Mnie się bardzo podoba, a Wam ? :D



Pozdrawiam.
Rozdział pojawi się może we wtorek, a może w środę. To zależy od czasu. : D


Kocham Was <3
Sandra xoxo

Rozdział 47

"Jeśli czytasz to nie zaszkodzi Ci skomentować zwykłym słowem jak "super". Dla Ciebie to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego tworzenia. Miłego czytania.

*Parę godzin później w domu u Sandry*

~~Sandra~~

Był wczesny wieczór. Gdzieś tak około godziny siedemnastej. Wstąpiliśmy po drodze do moich rodziców z Niallem, a teraz jedziemy do mnie do domu.
- Czemu się zatrzymałeś ?- zapytałam gdy Niall zjechał na pobocze.
- Mam do Ciebie jedno, bardzo ważne pytanie.
- No to pytaj.- odpowiedziałam mu wyraźnie zaciekawiona o co chce mnie zapytać.
- Nie wiem, jak o to zapytać więc powiem prosto z mostu.- przytaknęłam.- Chcesz ze mną zamieszkać ?
Wow ! Teraz to mnie zszokował nieźle. Ale szczerze, to tak, chcę.
Uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam. Na twarzy chłopaka wymalował się szeroki uśmiech.
- Naprawdę ? Powiedz to, bo nie wierzę.
- Tak głupku, chcę z Tobą zamieszkać.- uśmiechnęłam się szeroko.
- W takim razie chcę Cię gdzieś zabrać.- pocałował mnie krótko i namiętnie.
- Gdzie ?
- A to niespodzianka.
- Oh. Ja nie lubię...
- To polubisz niespodzianki.- przerwał mi w środku zdania.
Burknęłam coś pod nosem i czekałam, aż zabierze mnie w miejsce tej niespodzianki.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w pięknej okolicy.
Horan zatrzymał się przed wielkim i pięknym domu z basenem.
- Ty chyba nie mówisz, że...
- Jeszcze nic nie powiedziałem.- zaś przerwał mi w połowie zdania. Cholera jasna ! Jak ja tego nienawidzę.- Sandra, tak, to jest Nasz dom.
- Jest piękny, musiał kosztować majątek.
- Kochanie, stać mnie na to, to czemu nie ? Chcę abyś miała najlepiej.
- Bez przesady.
- Chodźmy.- powiedział. Chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy w stronę wejścia do domu.
Niall otworzył drzwi i jako dżentelmen wpuścił mnie pierwszą. Ściągnęliśmy buty i ruszyliśmy w głąb mieszkania.
- Chodź oprowadzę Cię. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Mama mi pomagała w wyborze idealnego domu wraz z idealnym wnętrzem .
- Twoja mama przyjechała ? Wielka szkoda, że nie mogłam się z nią zobaczyć, polubiłam ją.
- Ona Ciebie też polubiła. Tak się składa, że przeprowadziła się do Londynu nie daleko i możemy w każdej chwili do niej pojechać. Wybrałem to miejsce ponieważ, jest piękne, jest blisko naszych bliskich. Kolejne cztery domy to domy Alice i Harry'ego, Zayna i Olivii, Liama i Danielle, Louisa i Eleanor i Nasz. A teraz chodź zobacz wreszcie.
Gdy weszliśmy w głąb domu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pięknie urządzony salon, aż dech zapiera.
- Rozejrzyj się, śmiało, to jest też Twój dom. No nie krępuj się.
kiwnęłam głową w celu przytaknięcia.
- Jak tu pięknie.- powiedziałam po czym przejechałam palcami po gładkiej posadzce kanapy po czym na niej się usadowiłam.- Macie gust z Twoją mamą.
- Nie zaprzeczam.- zaśmialiśmy się.
- Szkoda trochę mi tych lśniących paneli kotek.- powiedziałam, na co popatrzał się na mnie skonsternowany.- Beti ma pazury, podrapie nimi podłogę. A dobrze wiesz, że to porypany pies.
- Jaki właściciel taki pies, czy jak to się tam mówi.- zaśmialiśmy się na jego słowa.- O to nie musisz się martwić. Nie podrapią się. Nie ma takiej opcji kochanie. Chodź zobaczysz kuchnię.
Wyszliśmy z salonu mijając piękną jadalnię, kierując się do kuchni.
- Ty głupku, wydałeś na to majątek.
- Spadaj.
Uśmiechnęłam się szeroko do niego i zaczęłam rozglądać się po kuchni. Usta ułożyły mi się w literę "O"
- To jest prędzej jakiś pałac, niż dom. Ja tu będę gotować.- cieszę się.
- Podoba Ci się ?
- Podoba to za mało powiedziane ! Tu jest pięknie !
- Cieszę się, że Ci się podoba. Chodź dalej.
- Pozwól, że zapytam ile tu jest pomieszczeń ?
- Szczerze ? Pięć sypialni, pięć łazienek, kuchnia, salon, jadalnia, przedpokój, taras. Plus w każdej sypialni balkon.
- Wow.- tylko tyle mogłam wypowiedzieć w danej chwili. Sama mieszkałam w większym domu, ale w piątkę, a tu będziemy mieszkać w trójkę.
- Też się zdziwiłem kiedy pierwszy raz tu byłem.- zaśmiał się.- Chodź zobaczyć coś jeszcze.- ciągnie mnie na górę. Po męczącej dla mnie wspinaczki po schodach stanęliśmy przed mahoniowymi drzwiami. Zapewne to sypialnia.- Otwórz, śmiało.
Otworzyłam drzwi, a w moje oczy rzucił się przepiękny pokój.
- Jeju...
- Mi też się podoba.- zaśmialiśmy się obydwoje.
 - Strasznie mi się podoba. A tam co jest ? -zapytałam wskazując na beżowe drzwi.
- Sprawdź, a się przekonasz.
- Stajesz się irytujący.- mówię z uśmiechem na twarzy.
Podeszłam do drzwi, które tak mnie interesowały, otworzyłam je.
- Garderoba ? Poważnie ? Wystarczy mi tylko zwykła szafa.
- Tobie należy się to co najlepsze.
Rozejrzałam się po sypialni i garderobie. Nadal nie mogę uwierzyć, że będę mieszkać w tym domu.
Obejrzałam łazienkę, która też była niesamowita.

- Mam dla Ciebie niespodziankę. Wiem, że chciałaś sama urządzić ten pokój, nawet zrobiłaś model i wybrałaś meble, a ja dostosowałem moje pomysły do Twoich i wyszedł na prawdę piękny pokój. Sam go remontowałem i wszystko. Chcę, abyś wiedziała, że te pomieszczenie jest bardzo wyjątkowe i urządzone z moim, jak i Twoim sercem.- mówi do mnie kiedy stajemy przed drzwiami kolejnej sypialnie. Chyba wiem o czym mówi, ale wolę sama się przekonać.
- Rozumiem.
- Chodź.- uchwycił moją dłoń w jego o wiele większej od mojej. Uchylił drzwi i jako dżentelmen wpuścił mnie pierwszą do pokoju.
- Cholera ! Jak tu pięknie ! Szczęka opada !- zachwycam się pokojem dziecięcym, idealnie urządzonym dla niemowlaka.- Brak mi słów. Jesteś taki kochany. Nikt by tego lepiej nie zrobił niż Ty.
- Poprawka, MY to zrobiliśmy.- idealnie zaakcentował słowo "my" w wypowiedzianym zdaniu.
Pokój jest przepiękny. Oczy wychodzą z orbit, szczęka leży na ziemi i różne takie tam.
- Tak strasznie mi się podoba, brak słów.
- Bardzo cieszę się, że Ci się podoba, bo mi i mojej mamie też się podoba. Tylko pozostaje jedna rzecz do ustalania. Kiedy tu się przeprowadzamy ?
- Mi to obojętne.- mówię.
- Może być nawet dziś ?- zapytał z nadzieją, a w jego oczach mogłam zobaczyć małe iskierki nadziei, że się zgodzę. I jak tu takiemu odmówić ? Ja się pytam jak ?
- Może.
- Jak ja się cieszę ! Cholernie się cieszę !- mówi i podnosi mnie jak żonę do po ślubie po czym namiętnie mnie całuje.
- Silny jesteś. Przypakowało Ci się trochę, że udało Ci się mnie podnieść.- śmiejemy się.
- To jak ? Jedziemy po Twoje rzeczy ?
- Jasne.
Po piętnastu minutach jesteśmy w drodze do mnie. Niall prowadzi, a ja bawię się telefonem.
Nagle czuję wibrację w dłoni. Ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu mina mi zrzedła.
- Kto dzwoni ?- pyta zaciekawiony blondyn.
- Nikt ważny.- mówię. Szczerze ? Ktoś cholernie dla mnie ważny, osoba, która pomogła mi przejść przez to piekło, które mnie dręczyło. Przez cztery miesiące dawał mi oparcie i opiekował się mną, jak matka chorym dzieckiem. A to wszystko zepsuło się przez trzy słowa, które wypowiedział. Mam na myśli "usuń to dziecko". Wiem, chciał dla mnie dobrze, ale jak mam pomyśleć, że miałabym usunąć tą małą istotkę we mnie to serce mi się kraja, a złość we mnie wręcz kipi.
- To chyba nie jest wielka tajemnica ? Chyba, że masz jakieś przede mną ?- w jego głosie mogłam wyczuć zmartwienie i smutek, pewnie spowodowany tym, że pomyślał, iż mu nie ufam.
- Nie, nie mam żadnych tajemnic. Nie myśl tak nawet.
- To kto dzwoni ?
- Oh. Logan.
- Ten Logan ? Logan Henderson ?- zaczął się cieszyć jak głupi do sera.
- Taa...
- Ej, Sandra co jest ?
- Oh. Mam z nim nie przyjemne wspomnienia z czasu jak byliśmy jeszcze... No wiesz, pokłóceni.
- Zaraz, zaraz... Spałaś z nim ?!- pyta z podniesionym głosem.
- Nie krzycz na mnie !- powiedziałam równie głośnym głosem.- Jakby nie patrzeć to Ty mnie zdradziłeś ! I nie, nie spałam z nim !- mówię, a po chwili żałuję tego co właśnie powiedziałam. Czy ja zawszę muszę palnąć coś głupiego ?- Przepraszam, nie powinnam...
- Nie, nie, masz rację, to ja przepraszam. Ale jakie masz z nim te nie przyjemne wspomnienia.
- Po miesiącu kiedy Logan wyznał mi, że mnie kocha to... jakimś cudem dowiedział się o tym, że jestem w ciąży i... i kazał mi ją usunąć.- powiedziałam drżącym głosem. Widziałam jak jego mięśnie się napinają, a pięści co raz to mocniej zaciskają się na kierownicy.
- I nie zgodziłaś się na jej usunięcie ?- pyta przez zaciśnięte zęby.
- Jak widać nie. Niall, proszę tylko się nie denerwuj.
- Jestem całkowicie spokojny.- nadal mówi z rozwścieczonym tonem.
- Właśnie widzę.- burknęłam pod nosem.- Po prostu się rozluźnij.- mówię i kładę dłoń na jego ramieniu, a jego mięśnie natychmiastowo się poluźniają.
Po kolejnych piętnastu minutach drogi docieramy na miejsce. Widzę, że pod moim domem stoi nieznane mi dotychczas auto.
Wysiadamy z auta i chwytam dłoń blondyna. Widzę bardzo mi znaną postać.- Logan ?- pytam sama siebie i czuję jak uścisk mojego chłopaka się zacieśnia, aż czuję ból dłoni, ale gdy widzi, że sprawia mi tym ból, poluźnia trochę uścisk, ale nadal jest on silny. Kurwa !

~~~~
No hej ! Wiem, wiem, wiem ! Zaniedbuję swoje obowiązki jako blog-erka. Po prostu brak czasu. W święta pomagałam rodzinie i wgl. Przepraszam bardzo Was ! Postaram dodawać się częściej i dłuższe rozdziały : P

Podoba Wam się rozdział ? Bo mi nawet, nawet, ale nie jest idealny.

Jak myślicie co będzie się działo pomiędzy Loganem, a Niall'em ? Odpowiedzi piszcie w komentarzach <3

Bardzo proszę o komentarze. Dla Was to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego pisania :D

Przepraszam za wszelkie błędy, literówki bądź powtórzenia ! Jest piąta nad ranem, a ja już ledwo co patrzę na oczy xd

Komentujcie : 3

Sandra  ♥

wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas !



No tak ! Przyszedł ten wspaniały czas ! Święta ! Cieszycie się ? Ja tak, ale jakoś ich nie czuję :D
Więc:
Mikołaja w kominku ,Prezentów ile się nawinie,
Cukierków dwie skrzynki,Czterometrowej choinki,
Przed domem bałwana I sylwestra do rana!

Dziękuję Wam, że czytacie mojego bloga <3 Należą Wam się najserdeczniejsze życzenia <3
Kocham Was <3


środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 46

Rozdział dedykuje Asi, która podsunęła mi pewien pomysł :D Miłego czytania <3

*Sandra*
Wychodzimy !- krzyczę, po czym z dziewczynami i wyszłyśmy z domu. Otworzyłam auto i weszłam za kierownice auta, a dziewczyny weszły na miejsca pasażerów.
Najpierw jedziemy do mnie do domu bo muszę wyjść na spacer z Beti i ją nakarmić. Potem zajedziemy do swoich rodziców, a jeszcze później w końcu na zakupy. Powiedziałam o moim planie dziewczynom, a one się zgodziły.
- Sandra, a jak układa Ci się z Horanem ?
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jest tak jak kiedyś.
- To, jak będzie wyglądała Wasza przyszłość ? Spodziewacie się dziecka.
- Emm. Myślę, że będzie wyglądała normalnie, mam swój dom. Nie jest zbytnio dużo, ale bardzo przytulny, a jeden pokój mam wolny, akurat dla dziecka.- mówiłam do dziewczyn, lecz nadal byłam skupiona na drodze.
- Aha.- odezwała się Alice. ziewnie się zachowują. Dobra nie drążę.
Po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy na miejscu.
- Dobra laski ! Gdzie najpierw ?- zapytałam.
- Hmmm. Tam !- Olivia pokazała palcem na ogromny sklep. Tam właśnie poszłyśmy było mnóstwo rzeczy, od ciuchów damskich po ciuchy dziecięce ! Coś czuję duże zakupy. Haha.

***

- Padam na ryj ! Jedynie to czego chcę to usiąść.- mówię i siadam na ławce przy fontannie w centrum. Spędziłyśmy tu prawie pięć godzin ! Co jak co, ale dl takiego słonia to sporo. Kiedyś to potrafiłam nawet cały dzień, a teraz dupa !
- No daj spokój, jeszcze jeden sklep i możemy iść na kawę.- Danielle próbuję mnie namówić.
- Ale jaki sklep ? Weszłyśmy do wszystkich sklepów w tej galerii.- mówię.
- Jeden został.- Eleanor uśmiecha się szyderczo.
- Jaki ? Chyba oblazłyśmy wszystkie sklepy dla Nas.
- A ten ?- wskazuje palcem Olivia. Obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam wielki sklep z sukniami ślubnymi. Zaraz ! Suknie ślubne ?
- Co ?! O nie, nie, nie... Nie planujemy jak na razie ślubu. Nie ma mowy.
- Ale obejrzeć i przymierzyć nigdy nie zaszkodzi. No chodź, będzie fajnie.- Alice w końcu się odezwała.
- Nie ! Powiedziałam już. Nie wiem jak wy, ale ja idę do Starbucksa. Powodzenia w oglądaniu.- machnęłam ręką i odeszłam kawałek od nich, ale nie aż tak daleko, żeby nie usłyszeć Alice mówiącej "co ją ugryzło".
Później nie słyszałam nic ponieważ weszłam do kawiarni i usiadłam do stolika, po czym wzięłam w dłonie menu i zaczęłam przeglądać kanapkę z pastą z tuńczyka, sałatkę cezar, herbatę parzoną Earl Grey i Caffè Misto. Gdy złożyłam zamówienie kelnerce ta popatrzała się na mnie jak na jakąś idiotkę. Popatrzyłam się na nią z wyrazem twarzy "nie pasuje coś" po czym dziewczyna pokręciła głową na boki podziękowała za zamówienie i powiedziała, że za niedługo będzie wszystko gotowe. Kiwnęłam głową i przyglądałam się jak jej smukła sylwetka odchodzi. Dlaczego ona jest taka piękna i szczupła ?! Oparłam się łokciami o stolik i schowałam twarz w dłoniach.

*Olivia*
Gdy Sandra od Nas odeszła popatrzałyśmy się skonsternowane na siebie i szybkim krokiem poszłyśmy do Starbucksa. Zastałyśmy ją w ostatnim stoliku z twarzą w dłoniach. Podeszłyśmy do stolika i usiadłyśmy.
- Sandra... Co się stało ?- zapytałam z troską.
- Patrzcie jak ja wyglądam.- wskazała dłońmi na swoje ciało.- Jak jakiś słoń. Nie to, że nie chciałabym być w ciąży czy coś, ale spójrzcie na to jak ja wyglądam. I coś nie sądzę, abym taka podobała się Niallowi. Spójrzcie na około, ile jest pięknych, szczupłych dziewczyn ? A ja ? Jak ja wyglądam ? Czasem mam wrażenie, że nie podobam mu się już, że jest ze mną z przyzwyczajenia, albo z litości. W ogóle co pomyślą sobie o nim fani ? Rodzina ? Tabloidy ? I wiele, wiele innych ? Że w wieku dwudziestu lat już dziecko, jeszcze z córką swojego menadżera ? A co pomyślą sobie o moim ojcu ? Że córka w wieku dziewiętnastu lat już w ciąży ? Nie mówię, cieszę się bardzo, że jestem w ciąży i ta mała istotka co jest teraz we mnie pojawi się na świecie i to właśnie ja się nią zajmę. J-j-ja się boję, że Niall mnie zostawi, a tego nie chcę.- ostatnie zdanie wypowiedziała już ciszej, a pojedyncze łzy spływały po jej idealnie gładkim policzku.
- Sandra, kochanie, Niall nie jest powierzchowny. On Cię kocha, a jak by miał zamiar Cię zostawić nie walczył by o Ciebie tyle miesięcy.
- Tylko, że w tedy nie widział, że jestem w ciąży, a jak już zobaczył to mogło zrobić mu się głupio i z litości zrobił to co miał zaplanowane.
- Nie ! Nawet tak nie myśl ! On Cię kocha ! I dobrze o tym wiesz, tylko po prostu masz chwilę słabości ! Będzie dobrze, nie ma co się załamywać !- Danielle odpowiedziała jej na jej wypowiedź wcześniejszą.
- Chcę po prostu zostać chwilę sama. Zostawicie mnie ?- pyta się.
- Jesteś tego pewna ?- Eleanor pyta się.
- Tak. Aha, tu macie kluczyki do samochodu spakujcie zakupy. Weźmiecie moje przy okazji ?
- Jasne. Będzie dobrze kochana, nie martw się. To za godzinę pod fontanną ?- pytam się na co uzyskuje słaby uśmiech i skinięcie głową od Sandry.
Wyszłyśmy z Starbucksa i od razu chwyciłam telefon z torebki i wybrałam numer do Horana. Po trzech sygnałach wreszcie odebrał.
- No ile można ?- pytam się ironicznie.
- Nawijaj, nie mam czasu zbytnio.- odpowiada mi.
- A co jest ważniejsze od narzeczonej w ciąży ?- pytam.
- Jest coś z nią nie tak ?! Jak się czuję ?!- pyta spanikowany. I on miał by ją zostawić dla jakiejś innej ? W głowie się nie mieści.
- Wszystko z nią w porządku.- odetchnął z ulgą do słuchawki.- Znaczy tak, znaczy nie, po części. Boi się, że ją zostawisz dla innej laski.
- Co?!
- Gówno, słyszałeś. Bierz nogi za pas i przyjeżdżaj jak najszybciej do Starbucksa ! Masz godzinę. Pa.- mówię i rozłączam się.

***Niall***
Po telefonie od Olivii zerwałem się z miejsca. Dokładnie od jej telefonu minęło piętnaście minut, a ja już jestem pod centrum handlowym. Parkując samochód zauważyłem przyjaciółki przy samochodzie Sandry, które zawzięci o czymś dyskutowały.
Zamknąłem auto i truchtem do nich podbiegłem.
- Co się dzieję ? Gdzie jest Sandra ?
- Nie wiem, wspomniałyśmy o sklepie z sukniami ślubnymi, a ona się zdenerwowała i poszła sobie. Weszłyśmy do Starbucksa, a ona siedziała w ostatnim stoliku z twarzą w dłoniach.- mówi Alice.
- Ale co konkretnie mówiła w kafejce ?
- Że boi się, że ją zostawisz bo po co Ci dziewczyna z dzieckiem i w ogóle. Idź do niej.- mówi Eleanor.
Dziękuję dziewczynom i odchodzę w stronę Starbucksa. Wszedłem do kafejki i od razu w oczy rzuciła mi się piękna dziewczyna w brązowych włosach, która grzebie w talerzu, z którego nic nie zniknęło.
Podszedłem do stolika i usiadłem na przeciwko niej.
- Hej.- powiedziałem przyciszonym głosem, na co ta na mnie się popatrzała i lekko się uśmiechnęła.
- Zadzwoniły już po Ciebie.- zachichotała cicho. Czy już kiedyś mówiłem, że kocham ten dźwięk ?
- Powiedz mi, co jest nie tak, proszę.
- Przecież wiesz, powiedziały Ci skoro po... dwudziestu minutach już tu jesteś.
- Wiem mniej więcej o co chodzi, ale chcę wiedzieć to od Ciebie. Więc ?
- Dlaczego ze mną jesteś ?
- Co ? Dlaczego o to pytasz ?
- Po prostu odpowiedz, proszę.
- Jest mnóstwo powodów dlaczego. Dlatego bo Cię kocham, zależy mi na Tobie, chcę być z Tobą, przy Tobie czuję się tak... Inaczej niż przy innych dziewczynach. Po prostu, bo Cię kocham. To są główne powody czemu z Tobą jestem.
- A litość ?- popatrzałem się na nią skonsternowany.
- Litość ?
- Tak litość Niall. Czasem mam wrażenie, że jesteś ze mną z litości. Powiedz mi co powiedzą Twoi fani, że masz w wieku dwudziestu lat dziecko z córką swojego menadżera ? Co powiedzą wszyscy ? Nie mówię, kocham Cię całym swoim sercem i bardzo się cieszę z powodu, że jesteśmy razem i, że będziemy mieć razem dziecko. Ale jak to dalej będzie ? Boję się że pewnego dnia kiedy ja będę zajmować się domem, a Ty wrócisz do niego z pracy powiesz mi, że... że to koniec, a j-ja zostanę sama z tym wszystkim.- schowała twarz w dłoniach. Natychmiastowo odkryłem jej twarz, a jej dłonie umieściłem w moich na stoliku. Jest taka piękna.
- Kochanie, nawet tak nie myśl, słyszysz ? Kocham Cię całym moim sercem. Byłbym idiotą gdybym zostawił Ciebie i moją kochaną córeczkę. Opinia moich fanów jest dla mnie ważna, ale w tej sprawie mają gówno do gadania i nie obchodzi mnie to co sobie o mnie pomyślą. Liczy się to, że jesteś przy mnie, a ja przy Tobie. Potrzebuję Cię, a...- przerwałem i przeniosłem się z krzesła na przeciwko jej na krzesło obok niej.- A czujesz to ?- przyłożyłem jej dłoń do swojej lewej piersi inaczej do serca.- Tak reaguję przy Tobie. Moje serce bije dla Ciebie, a jak Ciebie zabraknie w moim życiu to nie wiem co się ze mną stanie. Spójrz na mnie. Sandra kocham Cię, błagam Cię żebyś już nigdy nie pomyślała, że Cię zostawię. To nigdy się nie wydarzy.
Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.- przytuliłem ją do siebie, a ona wtuliła swoją głowę w zagłębienie pomiędzy moim obojczykiem, a szyją.
- Ja też Cię kocham Niall.- odsunęła się ode mnie kawałek i uśmiechnęła się.- Chodźmy stąd zanim ktoś Nas zauważy.- uśmiechnąłem się do niej i ucałowałem jej głowę.
- Oho. Wykrakałaś.- zaśmiałem się, a Sandra podobnie.- Jak ja kocham ten Twój śmiech.
- Raczej rechot.- zaśmialiśmy się razem, a do kafejki wbiegło kilka fanek i dość sporo reporterów. Ze względu na przepych nie mogłem zostać i zrobić sobie zdjęć z fanami. Kelnerka jakoś się przepchała do Nas dzięki czemu mogłem jej zapłacić za zamówienie Sandry z małym napiwkiem. Posłałem jej przepraszające spojrzenie, na co ta się uśmiechnęła.
Przepychaliśmy się przez osoby, głównie dziewczyny w kawiarni, żeby jakoś wyjść.
- Niall !- usłyszałem jak ktoś mnie woła. Ten głos był o wiele głośniejszy niż głosy dziewczyn. Obróciłem się i zobaczyłem jak ten kto mnie wołał był mężczyzną, a właściwie to paparazzi. Zaczął robić mi zdjęcia, a po chwili usłyszałem jakiś trzask.
Obróciłem się i zobaczyłem Sandrę na ziemi. Wokół niej zebrali się paparazzi i zaczęli robić jej zdjęcia, a ona chowała twarz za torebką. Zapierdolę ich. Przepchałem się przez nich do dziewczyny i pomogłem jej wstać.
- Nic Ci nie jest ?- zapytałem. Pokiwała przecząco głową i mi podziękowała.- Zapierdole gnoja, który to był ?
- Nie ważne. Daj spokój chodź stąd.- ciągnie mnie za ręce.
- To ten !- krzyczy jakaś fanka i wskazuje na faceta z aparatem robiącemu nadal pierdolone zdjęcia.
Podszedłem do niego, złapałem go za koszulkę i przywarłem do ściany.
- Kurwa, nie widzisz, że ona jest w ciąży ?! Jeśli coś się jej stanie to Cię kurwa zapierdole !- szarpnąłem go mocniej i rzuciłem go na ziemię. Podszedłem do Sandry i ponownie upewniłem się, że nic jej nie jest po czym chwyciłem jej rękę i wyszliśmy, ze Starbucksa.
- Rozluźnij się... Niall spokojnie.- uspokaja mnie.
- Jak mam być kurwa spokojny, jak ten gnój Cię przewrócił ?! Mogło Ci się coś stać, a Ty kurwa mówisz, że mam być spokojny ?- po krótkiej przerwie zaś mówię.- Przepraszam, po prostu... Mógł zrobić Ci krzywdę, Tobie i Naszemu dziecku, nie mogłem tego po prostu tak odpuścić. Przepraszam.
- Nic się nie stało.- uśmiechnęła się do mnie ukazując szereg jej białych zębów.- Po prostu się już uspokój.- położyła dłoń na moim policzku i pocałowała, na co moje mięśnie od razu się poluzowały.

~~~~

Kochani ! I jak wrażenia pod rozdziałem ? Mnie aktualnie bardzo podoba się ten rozdział : D Rozdział nie jest zbyt długi ,ale nie jest również krótki. Myślę, że wenę odzyskałam :D I będę dodawała częściej rozdziały, a w przerwie świątecznej może jeszcze wcześniej ? Nie wiem to zależy od Was ! Jak się baardzo postaracie z komentarzami !! W ogóle widzieliście wyświetlenia ? Dzisiaj (tj. 17.12.13) Było aż 567 wyświetleń ! Nie wiedziałam, że aż tyle razy dziennie wchodzicie na mojego bloga !! Jestem Wam niezmiernie wdzięczna <3 A co do tego skrawka, to nie mówił to Niall, zauważcie, że osoba która to mówi jest rodzaj żeński :D Zgadujcie dalej <3
 Kocham Was ! Dziękuję za wszystko <3

Komentujcie proszę <3

~ Sandra ♥

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 45

*Następnego Dnia*

* Niall *
Śniadanie wszystkim się bardzo przyda. A zwłaszcza chłopakom. Bardzo dawno im gotowałem. Zresztą wstałem pierwszy z ich wszystkich. Aktualnie jest 10:18. Gdzieś tak za 45 minut powinni wstać. Więc starczy czasu żeby ugotować coś wszystkim głodomorom. Krojąc pomidory przypomniało mi się, że mieliśmy iść na kolację z Sandry rodzicami. Zaraz, zaraz ! Zapomniałem ! Cholera ! Oni chyba Nas zabiją, właściwie to mnie bo Sandra w ciąży. Właśnie ! Sandra !
Rzuciłem nóż na stół i pobiegłem na górę do (już niedługo) naszej sypialni (mam pewne plany).
Sandry nie było już na łóżku. W tej ciszy potrafiłem usłyszeć wodę lejącą się z prysznica. Zapewne Sandra po przebudzeniu poszła się myć, bo kto inny byłby w łazience znajdującej się w Naszej sypialnie ? No właśnie. Zapukałem do drzwi od łazienki i zawołałem czy mogę wejść.
- Chwila !- nie słyszę już chlustów wody, a otwierającą się kabinę prysznicową i jakieś szelesty.- Już !
Wchodzę do łazienki i zastaję Sandrą zakrytą ręcznikiem. Jest odwrócona do mnie tyłem i czesze swoje piękne brązowe włosy. Podchodzę do niej i obejmuje ją w pasie.
- Jesteś taka piękna, czemu się zakrywasz ?- pytam kładąc brodę na jej ramieniu.
- Bo nie chcę dawać Ci tej satysfakcji.- uśmiecha się.
- Twoi rodzice nie będą chyba zadowoleni.- mówię odchodząc od niej i opieram się tyłem o pralkę.
- Co masz na myśli ?- przygląda mi się uważnie. Unoszę brwi ku górze, a Sandra chyba się zorientowała o co chodzi bo oczy prawie na wierzch jej wyszły.- Kurwa...
- Mmhmmm. Co im powiemy ? Że zapomnieliśmy przyjść, bo woleliśmy kumpli niż Twoich rodziców i napiętej atmosfery ?
- Ej !
- No co ? Stwierdzam fakty. A tak na serio co im powiemy ?
- Nie wiem. Po prostu, że nie mogliśmy. To będzie Nasza tajemnica.- uśmiecha się szeroko po czym wraca do swoich poprzednich czynności, a ja z zaciekawieniem przyglądałem się jej. W jednej chwili zaprzestała i przyglądała się mi, a ja jej.- chciałabym się przebrać Niall.- sugeruje.
- A ja Ci tego nie bronię.
- Słucham ?
- Dobra już wychodzę.- podnoszę ręce na wysokość głowy po czym odwracam się i normalnie wychodzę z łazienki zamykając drzwi za sobą.
Chwytam telefon i wybieram telefon Paula.
Dzwonię. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty, poczta głosowa. Powtarzam czynność z trzy razy, w końcu odpuszczam. Z tego co mi wiadomo Matt jest na obozie piłki nożnej czy jakoś tak, więc pewnie zajmują się czymś " baaardzo pożytecznym". Zaśmiałem się sam z siebie kiedy wyobraziłem to sobie. Brrr.
Przypomniałem sobie, że nie dokończyłem śniadania. Zszedłem na dół dokończyłem to co zacząłem i rozstawiłem przeróżne potrawy na stole, a nadal nikogo nie było. Co oni aż tak się schlali, że wstać nie potrafią ? Jest dwunasta, a Ci nadal gniją w łóżkach. Ruszyłem do salonu i z szafki wyciągnąłem dość sporo dzwonki i ruszyłem na górę. Zacząłem od ostatniego pokoju, czyli pokoju Liam'a i Danielle.
Zapukałem i wszedłem. Nie myliłem się. Liam gnił w łóżku, a Danielle zapewne w łazience. Co to, to nie. Zacząłem dzwonić dzwonkami za co oberwałem z portfela- zapewne pierwsza rzecz, która wpadła w ręce Liam'a.
Podniosłem skórzaną rzecz i powiedziałem, że będę miał na piwo.
- Kup se nawet pięćdziesiąt, ale daj mi spać.
Odrzuciłem mu portfel, którym dostał w łeb, ponownie zacząłem dzwonić dzwonkami mówiąc, że śniadanie stygnie. Podziałało ! Zerwał się z łóżka jak poparzony.
- Czekam na dole pierniku.
- Spierdalaj.
- Zadziorny.- powiedziałem po czym wyszedłem śmiejąc się z pokoju mojego przyjaciela.
Po jakimś czasie oblazłem wszystkie pokoje domowników i zacząłem ich budzić w podobny sposób jak Liama'a, czyli dzwoniąc dzwonkami.
Były różne reakcje, ale podobne do siebie, np. dostałem raz poduszką, raz portfelem, z którego wypadły prezerwatywa. Spotkałem się również z wyzwiskami i przeklinaniem, ale podziałało po 15 minutach wszyscy siedzieliśmy w jadalni zajadając się przepysznie przyrządzonym-prze ze mnie- śniadaniem.
- Wspomniałem, że świetnie gotuję ? Lepiej niż jakakolwiek kobieta na świecie.- zacząłem się przechwalać.
- Taaa, na pewno. Co Ty taki w skowronkach dzisiaj jesteś ?- pyta z zaciekawieniem Olivia.
- A no bo uświadomiłem sobie, ze mam najlepszych przyjaciół na świecie czyli Was. Najpiękniejszą kobietę na świecie i wiem, że będę miał cudowne dziecko.- uśmiechnąłem się szeroko spoglądając na szczerzącą się do talerza Sandrę.- Mamy dzisiaj z chłopakami parę spraw do załatwienia ważne rzeczy. Liczymy, że nie będziecie miały nam tego za złe ?- pytam.
- Jasne, że nie. Właśnie też mamy na dzisiaj plany.- odpowiada mi Alice
- Jakie ?- pyta Harry. Już widzę tę zazdrość w jego oczach.
- Umówiłyśmy się z takim pięknym modelem.- co ?! Zakrztusiłem się kawą, a oczy prawie wyszły mi z orbit.- Nie no droczę się z Wami. Mamy zamiar wybrać się na zakupy.- ulżyło mi, jak reszcie chłopaków.

~~~
Z CAŁEGO SERCA CHCIAŁABYM WAS PRZEPROSIĆ ! ZA TO, ŻE IE DODAWAŁAM PRZEZ TAK DŁUGO ROZDZIAŁÓW, ALE CZASU PO PROSTU ZABRAKŁO.
MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘ RUTYNĄ.
IDĘ DO SZKOŁY, WRACAM Z NIEJ, JEM OBIAD, ODPOCZYWAM 15 MINUT, UCZĘ SIĘ I ODRABIAM LEKCJE, WCHODZĘ NA 30 MINUT NA LAPKA OGARNIAM PARĘ CZY FB, TT, ASK ITP. ITD. WIECZORNE SPACERY Z PSEM, MYJU MYJU I SPANIE. 
NA TEN TYDZIEŃ MAM ZAPOWIEDZIANE 5 SPRAWDZIANÓW I 673737373748596848549573747364 KARTKÓWEK. NO KURWICY IDZIE DOSTAĆ !!!!!
PRZEPRASZAM WAS BARDZO JESZCZE RAZ, JESZCZE RAZ I 754736583645984373 RAZY !
KOLEJNA SPRAWA. ANKIETA JEST JUŻ ZAMKNIĘTA, WYGRAŁO IMIĘ EMILY !
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA TO, ŻE CZEKALIŚCIE Z UPRAGNIENIEM <TAK SĄDZĘ> NA ROZDZIAŁ. TO BARDZO DUŻA MOTYWACJA DLA MNIE ! KOCHAM WAS <3


SANDRAA ; )

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 44

*Wieczorem*
Wszyscy siedzimy w salonie i rozmawiamy. Jak to moi przyjaciele byli zdziwieni, że jestem w ciąży. Nie powiedziałam im wcześniej, bo bałam się, że poinformują o tym Niall'a, a wcześniej tego nie chciałam. Teraz jak na to patrzę to zrozumiałabym, że gdybym mu tego nie powiedziała, popełniła bym największy błąd w całym moim życiu i skrzywdziła bym tą małą istotkę we mnie. Wracając do naszego "Zwykłego" spotkania.
Miało to być normalne spotkanie lecz chłopaki stwierdzili, że muszą oblać to, że ja i Horan będziemy mieć dziecko. Po prosiłam blondyna, żeby dużo nie pił, bo nie chcę się z nim użerać po pijaku i po prostu nie mam na to siły. Chłopak się zgodził na co się bardzo ucieszyłam i pocałowałam go w usta.
Zachciało mi się siku. Przeprosiłam siedzących przy stole. Gdy wstałam poczułam mocny skurcz u dole brzucha na co złapałam się za niego, schyliłam się trochę i jęknęłam.
Wszyscy to zobaczyli, a Niall zareagował ekspresowo. Wstał na równe nogi i objął mnie i posadził na siedzeniu.
- Alice, leć po wodę.- powiedział niby spokojnie, ale dało się wyczuć zdenerwowanie oraz strach w jego głosie.- Sandra wszystko w porządku ?- pyta się mnie na co nie odpowiadam. W głowie mi się kręci i mam mroczki przed oczami. Nie potrafię wypowiedzieć z siebie żadnego słowa. Błagam niech to za chwilę minie. Czuję się okropnie.- Sandra, Słyszysz mnie ? Jak się czujesz ? Połóż się.- podstawił mi poduszkę pod głowę, położył mi nogi na kanapie. Po chwili poczułam coś zimnego na czole. Podejrzewam, że to jakaś ścierka zmoczona w zimnej wodzie. Złapałam się za głowę i powiedziałam, że słabo mi.- Lou, dzwoń po karetkę.- mówi. Nie, nie, nie ! Nie karetka.
- Nie dzwoń.- wymamrotałam.- Zaraz mi przejdzie.- miałam wcześniej podobnie. po 10 minutach mi przeszło. Podobno jest to normalne u kobiet w ciąży. Ale nie jestem co do tego pewna.
- Sandra, Tobie i dziecku może coś się stać.
- Mówię nie dzwoń to nie dzwoń, zaraz mi przejdzie.- powiedziałam głośniej. Zrzuciłam to co miałam na głowie, bo to mnie tylko drażniło. Powoli za pomocą Niall'a usiadłam. Wzięłam od Alice butelkę zimnej wody. Próbowałam odkręcić, ale byłam zbyt słaba. Podałam ją blondynowi, odkręcił ją i wypiłam ponad pół butelki wody z małymi przerwami.
- W porządku ?- zapytał ponownie blondyn.
- Tak, ale teraz wybaczcie, ale muszę iść do łazienki.- uśmiechnęłam się blado. Miny moich przyjaciół są przerażone. Wszystkie oczy patrzą na mnie w skupieniu. Próbowałam wstać, ale na marne.
- Pomogę Ci.- Niall się odezwał i pomógł mi wstać. Dopiero z jego pomocą udało mi się wstać.
Powoli poszliśmy do łazienki, co nie było łatwe bo znajdowała się na piętrze.
- Dam radę już iść sama.- powiedziałam gdy znajdowaliśmy się na piętrze.
- Odprowadzę Cię do łazienki do końca. Nie pozwolę, aby coś Ci się stało.- powiedział przejęty. To było słodkie z jego strony.
- Dobrze.- strąciłam jego rękę z mojego biodra i złapałam jego dłoń w swoją. Odprowadził mnie do łazienki i wszedł ze mną do niej. Zrobiłam to co miałam zrobić. W czasie gdy myłam ręce powiedział:
- Nocujemy dzisiaj tu. Dlatego bo ja wypiłem, a Ty nie możesz w takim stanie prowadzić.
- Czyli w jakim stanie ? Niall... Po prostu źle się poczułam, to normalne u kobiet w ciąży.- wytarłam ręce o ręcznik.- Dramatyzujesz. Zachowujesz się jakby...- nie dokończyłam bo poczułam, ze coś ruszyło się w moim brzuchu. Właściwie nie coś, tylko moja mała księżniczka.
- W porządku ?- zapytał. Kiwnęłam głową na tak i szeroko się uśmiechnęłam. podciągnęłam koszulę, chwyciłam dłoń farbowanego i położyłam ją na moim wypukłym brzuchu.
- Czujesz ?- zapytałam go, na co szeroko się uśmiechnął i pokiwał twierdząco głową. Przykucnął przy mnie i ujął mój "bęben" w dłonie. pocałował go i zaczął wygłaszać swoją "przemowę".
- Powiedz swojej kochanej, pięknej mamusi, że nie może lekceważyć takich rzeczy i jutro jak najszybciej z rana jedziemy do lekarza.- pocałował go jeszcze raz i wstał i mnie pocałował.

_________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekałyście na rozdział i przepraszam, że taki krótki. Stwierdziłam, że będę pisała krótsze, ale częściej ? Mogę tak zrobić ?
Czy wolicie dłuższe, ale rzadziej.
Dobra ja mykam bo już późna a mam na 8:00 do szkoły, a jeszcze wymyć się muszę. haha
Dobranoc <3

Kocham Was ♥

Sandraa : )

sobota, 9 listopada 2013

Pytania. ; )

Siemanoo ! Co tam u Was ? Rozdział zaczynam pisać od razu po mam talent.
Mam do Was parę spraw.
1 Sprawa: 
Macie jakieś pytania do bohaterów ? A może do mnie ? Jeśli tak, to możecie mnie i bohaterów o to zapytać na moim asku ;p ----> http://ask.fm/CrazyLalaa
2 Sprawa:
Macie jakieś pomysły, które chciałybyście wcielić w mojego bloga ? Teraz już możecie w zakładce Wasze Pomysły -----> http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/p/pomysy-i-wasza-opinia.html
3 Sprawa:
Możecie głosować w ankiecie jakie imię dla dziecka ma zostać wybrane.
: D

To chyba a tyle <3 Kocham Was <3


Sandraa : )

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 43

- A Ty mną rządzisz. Podoba mi się to.- powiedziałem gdy wszedłem do samochodu. Nachyliłem się nad skrzynią biegów i złożyłem na ustach mojej ukochanej namiętny pocałunek.
- Mnie też, mnie też, pantoflarzu.- zaśmiała się. No dzięki.
- No dzięki...
- Żartuje, haha, gdzie jedziemy najpierw ? Super marketu, o i muszę sobie coś jeszcze kupić, bo nie mieszczę się już w połowę rzeczy.- zaśmiałem się.- nie śmiej się. Tak jakby na to popatrzeć to przez Ciebie.- popatrzałem na nią poważnym wzrokiem po czym wybuchłem śmiechem, Sandra podobnie. Po chwili byliśmy w drodze do centrum.

*Eleanor*
Siedzę na kanapie w salonie i czekam łaskawie na PANA Louisa. Kiedy to on zabawiał się prześliczną blondynką, ja siedzę w domu jak głupia myśląc, że jest na spotkaniu z PRZYJACIELEM, a nie z blond PIĘKNOŚCIĄ. Tak, jestem zazdrosna. Tak jestem wściekła. Tak nie wiem co teraz zrobić.
Słyszę otwierane drzwi i trzask. Ktoś ściąga buty i idzie do salonu. Zza ściany wyłania się czupryna Louisa.
Uśmiecha się do mnie i próbuję pocałować na przywitanie, ale ja go odpycham od siebie. Jego mina wyraża zdezorientowanie i nie zadowolenie moją reakcją.
- Coś się stało ?- pyta stojąc przede mną.
- Może Ty mi to wytłumaczysz, hmm ?- odpowiadam nie zbyt miłym tonem.
- Nie rozumiem.
- Gdzie byłeś ?
- No w kawiarni, mówiłem Ci przecież.
- Mhmmm, a z kim ?- widzę, że lampka mu się zapaliła w głowie, ale ciekawa jestem czy będzie brnąć w kłamstwie.
- No z... kolegą.- czyli jednak chce wojny ? Będzie ją miał.
- Hmm. To dziwne, ja widziałam Cię z przepiękną blondynką. Zaciekle z nią rozmawiałeś bo nawet mnie nie zauważyłeś. Wyjaśnisz mi to ?!- mój głos stawał się co raz donośniejszy.
- Nie mogę Ci teraz tego powiedzieć, to wszystko zniszczy.
- Słucham ? Co zniszczy ? Nasz związek ? Zdradzasz mnie ?- wydzieram się, a łzy napływają do moich oczu.
- Nie ! W żadnym bądź razie. Nie chodzi o to.
- To co zniszczy ?
- Ugh... To.- chłopak sięga do kieszeni wyciąga czarne pudełko i klęka przede mną.- Ta blondi, którą tak nazwałaś to moja przyjaciółka z dzieciństwa jak mówiłem, ale inni nie mieli dla mnie czasu bo zajmowali się swoimi związkami, więc postanowiłem poprosić Meggi o pomoc co i jak lubią kobiety i jak chcą najczęściej by im się oświadczać. Eleanor, wyjdziesz za mnie ?- mówi swoją przemowę po czym otwiera pudełeczko, a w nim ukazuje się piękny pierścionek. Zatkało mnie. Pojedyncze łzy szczęścia.- Nie płacz. Odpowiesz mi ?- wymawia na co oboje chichoczemy.
- Tak Lou, wyjdę za Ciebie.- na twarzy chłopaka pojawia się promienny uśmiech. Zakłada obrączkę na mój palec wstaje i mnie mocno przytula.
- Tak się cieszę. Kocham Cię bardzo mocno. Chcę spędzić z Tobą resztę mego życia, mieć rodzinę, nawet i dziesiątkę dzieci lub ile ich sobie zapragniesz.
- Oj z dziesiątką to już przesadziłeś.- rechotamy.- Mnie tam pasuje trójka.- śmiejemy się.- Przepraszam, że osądzałam Cię o zdradę.- teraz właśnie mi się przypomniało, że oskarżałam go zdradę, a on chciał być romantyczny dla mnie. Zrobiło mi się strasznie głupio. Spuściłam głowę w dół, a rumieńce oblały moje policzki. Louis podnosi mój podbródek bym patrzyła prosto w jego niebieskie oczy.
- Nie przepraszaj, miałaś podstawy kochana.- uśmiecha się po czym delikatnie mnie całuje. Pocałunek przeradza się w bardziej namiętny, ale przerywa nam trzask drzwiami.- No pięknie.- mówi po czym się odwraca. Widzę Sandrę i Niall'a. Zaraz, zaraz, ich ? Razem ? Pogodzili się !.- podbiegam do Sandry i mocną ją przytulam uważając na jej duży brzuch. Wygląda pięknie, jak na kobietę w ciąży.
- A jednak.- mówię. Przytulam się do Niall'a i szepczę mu do ucha "A nie mówiłam".
Spojrzałam na Tommo. Patrzy na Sandrę z niedowierzaniem.
- Wiem Lou wyglądam jak słoń, ale nie śmiej się ze mnie.- Sandra uśmiecha się i rozkłada ramiona do przytulasa.- Przywitasz się ze mną czy będziesz tutaj tak stał jak kołek ? haha, no chodź tu.- niebieskooki wychodzi z transu i przytula Sandrę bardzo delikatnie.
*Sandra*
Uśmiech nie schodził mi z twarzy jak zobaczyłam zdziwionego Louisa.
- To Ty jesteś w ciąży ? Horan ! Do cholery czegoś Ty mi nic nie powiedział ?!- Tommo jest zaskoczony, szczęśliwy i zawiedziony, że dopiero teraz się dowiedział.
- Ja też się nie dawno dowiedziałem.- mówi mój blondynek. Tak bardzo się cieszę, że z powrotem mam mojego ukochanego przy moim boku.
- Stary gratuluję !- podchodzi do farbowanego i robią męski uścisk.- Sandra Tobie też gratuluję.- przytula mnie.- Ej ! Czyli będę wujkiem ? Będę wujkiem. Elka będę wujkiem. WOOHOO !
- A ja ciocią głupku. My też mamy wspaniałą wiadomość.
- Tak, a jaką ?- pyta dociekliwie Niall i obejmuje mnie w pasie.
- Właśnie oświadczyłem się Elce. Cieszycie się ?
- Jasne, że tak. Nie jesteśmy sami.- śmieję się. Przytulam obojga i wszyscy siadamy na kanapie. Bardzo dawno tu nie byłam.
- To który to miesiąc ? Chłopak czy dziewczynka ? Wolał bym chłopaka bo mógł bym grać z nim w piłkę.- Louis zadaje szereg pytań.
- Szósty miesiąc, muszę Cie zawieść, to dziewczynka.- uśmiecham się.
- Teraz nie będę miał jednej księżniczki, tylko dwie.- uśmiecha się niebieskooki i patrzy w moje oczy. Jego oczy są takie piękne. Mam nadzieję, że moja córeczka będzie miała oczy po nim.
- Jak Wy słodko wyglądacie, brakowało mi tych Waszych uśmiechów na twarzach.- uśmiecha się Eleanor.
- Mnie też.- mówię i cmokam Horana w usta.
- A wybraliście już imię ?- Louis się pyta. Nie pomyślałam nawet o imieniu, jaka ze mnie idiotka.
- Zapomniałam o imieniu.- śmiejemy się wszyscy.- Kiedy indziej pomyślimy, ale mi się podoba Emily.- mówię.
- Uzgodnimy to jeszcze kotek.- mówi Farbowany.- A gdzie reszta ?
- U góry. Zawołam ich.- mówi Tommo.

_________________________________________________________________
Macie takiego rozdziała, kolejny dodam jak najszybciej ! Cieszycie się o zaręczynach Elki i Lou ?
BARDZO PRZEPRASZAM, ŻE NIE DODAWAŁAM ROZDZIAŁÓW TAK DŁUGO, ALE SZKOŁA, TERAZ POWINNAM TO WYPROSTOWAĆ. WYBACZYCIE MI ? : C 
To chyba na tyle.

Kocham Was <3


Sandraa : )

piątek, 18 października 2013

Rozdział 42

*Sandra*
Obudził mnie potworny ból brzucha. Te bóle mnie dobijają, prawie, że codziennie rano właśnie one mnie budzą. Mimo cudownie spędzonej nocy czuję się fatalnie. Usiadłam prosto i czekałam aż ból ustanie. Po mniej więcej pięciu minutach ustał. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 10:18. Obróciłam się w lewą stronę gdzie śpi, a właściwie spał mój farbowany. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że go nie ma obok mnie. Wstałam z dwuosobowego łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam parę dresów i przyluźną koszulkę. Poszłam do łazienki, załatwiłam potrzebę fizjologiczną. Puściłam letnią w kabinie prysznicowej, rozebrałam się i weszłam do kabiny.
Wyszłam z łazienki i ruszyłam na dół. Zastałam tam Horana przy stole układającego sztućce. Nie zaprzeczę, wyglądał bardzo seksownie w fartuszku w krowie łaty. On był taki seksowny, a ja wyglądałam ja krowa.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się do mnie, poszedł i pocałował w noc. Uśmiechnęłam się niemrawo.- Coś nie tak ?- zapytał zmartwiony. Właśnie to w nim kocham, zawsze wyczuje gdy coś nie gra.
- Nie czuję się z dobrze. Rano obudził mnie mocny ból brzucha, ale ginekolog powiedział, że to normalne i nie mam co się martwić.
- Jak zjesz to co dla Ciebie specjalnie zrobiłem to humorek Ci się poprawi.- pocałował mnie bardzo czule. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do stołu i chwyciłam widelec i zaczęłam konsumować to co znajdowało się na talerzu. Powiem, że było niesamowite.
- Przepyszne, co to jest ?- zapytałam przełykając jedzenie.
- Szczerze ?- kiwnęłam głową na znak zgody.- Nie wiem. Przeczytałem coś tam w internecie i wszedłem od razu na składniki.
- Niebo w gębie. Od dzisiaj będziesz mi to gotował.
- Kiedy tylko zachcesz.- uśmiechnął się do mnie.- Mmmmm, Sandra.
- Słucham Cię.
- Bo... Już nic.- spóścił głową w doł
- Ej, jak już zacząłeś to skończ.- uśmiech wtargnął na moje usta.- Mi możesz powiedzieć wszystko.- podniosłam jego podbródek tak, żeby spojrzał na mnie.- To co chciałeś powiedzieć ?
- Bo... Chciałem się Ciebie zapytać czy chciałabyś... No wiesz, zamieszkać ze mną ?- Gdy zadał to pytanie oniemiałam. Chciałabym bardzo. Chłopak się speszył.- Wiedziałem, to za szybko.
- Nie ! Chciałabym bardzo.- uśmiechnęłam się szeroko.- Po prostu zaskoczyłeś mnie.- zachichotałam.
Chłopak nachylił się nad stołem i pocałował mnie bardzo namiętnie, odwzajemniłam pocałunek.
- Kocham Cię.- uśmiechnął się i cmoknął mnie delikatnie w usta po czym usiadł z powrotem na swoje miejsce.
- Wiesz... Musisz mi w czymś pomóc.- odezwałam się wkładając pusty już talerz do zlewu.
- Co tylko zechcesz.
- Muszę wejść do piwnicy, a sama się boję. Pełno pająków, pajęczyn, bleee, wiesz o co mi chodzi mój rycerzu ?
- Co tylko zechcesz.- powtórzył się, zrobił to co ja i objął mnie w pasie. Mój ogromniasty brzuch (który i tak będzie większy), robił odległość między Nami.
- Co dzisiaj robimy ?- zapytałam.
- Nie obrazisz się chyba jeśli zabiorę Cię do chłopaków, hmm ? Muszę się pochwalić moją piękną narzeczoną oraz moją małą córeczką.- zaśmiał się.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Upieczesz mi ciasto czekoladowe z duuuużą ilością polewy czekoladowej.
- Jasne. To po drodze wstąpimy do sklepu po składniki.- nasze usta zbliżały się do siebie, ale przerwał Nam dzwonek mojego telefonu. Zachichotałam i wyciągnęłam aparat z tylnej kieszeni moich spodni.- Mama.- powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Sandra.
- No heej mamusiu.- zaśmiałyśmy się we dwie.
- Rozmawiałam z Alice. Wybaczyłaś mu ? Powiedziałaś mu ?- rodzicielka zadała szereg pytań.
- Tak, mamoo, stoi obok mnie, powiedziałam.- zaśmiałam się.
- To świetnie. Tata Cię chcę.- po chwili w słuchawce mogłam usłyszeć głos mojego ojca.
- Cześć Sandra, przyjdziecie z Niall'em na kolacje ? Musimy poważnie porozmawiać. Z Tobą i z moim przyszłym zięciem.- mogłam usłyszeć chichot mojego taty jak i mamy.
- Czekaj, zapytam. Niall, możemy iść na kolację dzisiaj do moich rodziców ? Zaprosili nas, musimy powaaażnie porozmawiać.- przeciągnęłam słowo poważnie.
- Jasne, czemu nie.
- Możemy.- wróciłam do rozmowy.
- Dobrze to do zobaczenia, kochamy Cię pa.- nie czekając na moje pożegnanie tato się rozłączył.

- To jak, możemy już jechać ?- Niall zapytał ubierając na siebie swoją skórzaną kurtkę.
- Chwila, jeszcze pójdę do łazienki, idź już pod auto, zaraz przyjdę.- odkrzyknęłam już z pomieszczenia zwanego łazienką.

*Niall*
Czekając na Sandrę, zapaliłem sobie ostatniego papierosa, pod jej domem. Muszę kupić nową paczkę. Do teraz zastanawiam się czemu tak szybko uzależniłem się od papierosów. Wiem, że to mnie niszczy, ale bez zapalenia przynajmniej jednej paczki dziennie, nie wytrzymuję. Mógłbym nawet coś rozwalić.
Z tego co wiem, to Sandra po mojej zdradzie piła, paliła. Alice mi opowiadała, że nie jest z nią za dobrze, całkowicie się załamała. Z tego powodu nienawidzę siebie. Sophie ? Dała już sobie chyba spokój, ale może to jest cisza przed burzą ? Nie che mi się myśleć już na jej temat. Rzuciłem papierosa na ziemię, i zgniotłem go butem. Oparłem się o drzwi samochodu, i wpatrywałem się na wejście do domu, aż po chwili wyłoniła się z niego najpiękniejsza kobieta na świecie. Mimo iż jest w ciąży, to wygląda równie pięknie i szczupło jak na jej stan. W końcu dotarła do mnie.
- Śmierdzisz, masz gumę- włożyła mi miętową drażetkę do ust.- Aha, tam masz kosz, podnieś tego peta i wyrzuć go do niego.- uśmiechnęła się do mnie. Zabrała kluczyki z tylnej kieszeni spodni, przy czym uszczypnęła mnie w tyłek. Cmoknęła mnie w policzek. Ja zaskoczony tym co Sandra teraz zrobiła śledziłem ją wzrokiem, otworzyła drzwi kierowcy i wsiadła na jego miejsce.
- Ej ! To nie fair. Nie zapytałaś się mnie czy możesz poprowadzić.- dziewczyna spiorunowała meni wzrokiem.- No dobra, już.- podniosłem peta z ziemi i wyrzuciłem go do kosza.

________________________________________________
Macie rozdziała. hhahaha, może dodam jeszcze w tym tygodniu w niedzielę, jeeden, bo to nie jest zbyt długi rozdział , ale krótki też nie jest : D Podoba Wam się ?! BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WYŚWIETLENIA <3 ZA KOMENTARZE TEŻ. 
BARDZO PROSZĘ O KOMY. TO DLA MNIE BARDZO DUŻA MOTYWACJA <3
Jak chcecie o coś zapytać to śmiało. Mój ask -----> ASK
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział : c Nie umiem się wyrobić. Ale powinnoo być już lepiej !

Kocham Was <3


Sandraa : )

środa, 2 października 2013

Rozdział 41

Cisza w samochodzie w drodze powrotnej do domu zaczęła mnie dobijać. Całymi dniami siedziałam w domu w ciszy. Mam już jej serdecznie dosyć.
- Niall... A co jeśli fani Cię znienawidzą ?- wypaliłam prosto z mostu. Nie chcę, aby Niall przez to, że jestem w ciąży miał problemy z fanami. Może lepiej będzie jak usunę się w cień i wyjadę stąd ?- Może lepiej będzie jak wyjadę z Londynu ?- na te słowa chłopak zjechał na pobocze. Popatrzał się prosto w moje oczy.
- Nawet tak nie mów. Proszę Cię nawet tak nie mów. Dopiero Cię odzyskałem. Nie pozwolę na to by ponownie Cię stracić. I w dupie mam to jeśli mnie znienawidzą. Liczysz się dla mnie Ty i ta malutka istotka w Twoim ciele. Sandra kocham Cię. Pamiętaj o tym już zawsze.- dłoń blondyna z mojego kolana przeniosła się na mój policzek. Spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. Mogłam z nich wyczytać troskę i miłość. Jestem w stu procentach pewna, że te słowa są prosto z serca. Samotna łza spłynęła po moim policzku.- Nie płacz, wystarczająco już wylałaś łez prze ze mnie.- Niall ucałował moją głowę. Wtuliłam się jak tylko potrafiłam w chłopaka.
- Kocham Cię Niall.- mówiłam nadal przytulona do niego.
- Ja też Cię kocham.
Z powrotem usiadłam na miejscu. W tym momencie czułam szczęście i... Uczucie nie do opisania. Czuję się...  Potrzebna komuś ? Że jest ktoś kto chce zaopiekować małą istotką w moim ciele... Ktoś inny niż przyjaciele czy  rodzice. Jeszcze jedno pytanie nasuwało mi się w głowie, ale postanowiłam, że o to zapytam później. Niall ponownie odpalił silnik, zjechał z pobocza i byliśmy w drodze kierowanej w stronę mojego domu.
Po nie długim przejechanym odcinku byliśmy już na miejscu. Chłopak otworzył bagażnik, a ja nie czekając na niego podeszłam do niego i zaczęłam wyciągać zakupy i kłaść je koło opony od samochodu.
- Co Ty robisz ?- blondyn kiedy wyszedł z samochodu zadał to pytanie. Znowu się zaczyna ? Najpierw Danielle, Tata, Mama, Alice i tak wszyscy po kolei, a teraz on ?
- Obiecuję Ci, że jak powiesz, że nie mogę nosić ciężarów to chyba Cię uderzę. To wcale nie jest aż takie ciężkie.
- Zrobimy inaczej.- Niall wyciągnął wózek z bagażnika i włożył tam te lżejsze zakupy.- Proszę.- podał mi rączkę od wózka i uśmiechnął się słodko. Powiedziałam pod nosem "debil" i szłam dalej pchając wózek z zakupami.- Słyszałem to.- krzyknął z tego samego miejsca co stał wcześniej. Zablokowałam koła od wózka i podeszłam do drzwi. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam je na całą szerokość. Odblokowałam koła i wjechałam "pojazdem" dla dziecka do środka. Na szczęście nie miałam żadnego dywanu na przedpokoju bo byłby już cały upaćkany.
Ściągnęłam buty i wyjrzałam głową za drzwi sprawdzić gdzie misiek się znajduję. Jedyne to co zobaczyłam to czarne auto mojego chłopaka.
- Niall ?- zawołałam bardziej wychodząc na ganek. Zaplotłam ręce na piersiach i w kapciach wyszłam na ganek. Zauważyłam, że ktoś stoi na tyłach domku. Tym ktosiem okazał się blondyn. Jak mnie oczy nie mylą trzymał papierosa w dłoni, a dym wylatywał mu z ust. Nie powiem zdziwiło mnie to ponieważ zawsze był przeciwny paleniu, a teraz sam to robi. Chłopak po chwili rzucił papierosa na ziemie i zgniótł go butem. Zmierzał w moją stronę. Uśmiechnął się do mnie słodko.
- Nie stój na tym zimnie bo się przeziębisz.
- Tak, tak. Patrzałam gdzie jesteś bo długo nie przychodziłeś.
- Mmhm.
- Niall zapytam Cię o coś, ale odpowiedz szczerze, dobrze ?- zapytałam gdy weszliśmy do domu.
- Dobrze.
- Palisz ?
- Jeśli mam być szczery to tak. Palę. Po naszym rozstaniu zacząłem palić. Tak wyszło, że to już nałóg.
- Dobrze.- chłopak chciał mnie pocałować, ale go odepchnęłam.- Śmierdzisz papierosami. Masz gumę.- wyciągnęłam z torebki paczkę gum do żucia i zaraz włożyłam dwie drażetki blondynowi do ust. Odeszłam od Niall'a i skierowałam się do salonu. Chwyciłam w dłonie ciuchy z fotela. Rozebrałam się do bielizny, akurat w tym momencie do pokoju wszedł Niall. Tego chciałam uniknąć, z dwóch powodów...
- Niall wyjdź stąd, wyglądam jak słoń.- pierwszy powód.
- Kochanie, Ty jak słoń ? Wyglądasz pięknie.- podszedł do mnie. Obróciłam się plecami do niego i ubrałam spodnie dresowe. Tego pożałowałam. Chłopak jak zobaczył moje plecy się skrzywił.- Sandra, tatuaż ? Byłaś przecież przeciwna takim rzeczom.
- Byłam, a Ty byłeś przeciwny paleniu, dobrze pamiętam ?- założyłam na siebie koszulkę i obróciłam się w jego stronę. Złapałam jego dłonie w moje.
- Byłem.- cmoknął mnie w usta.
- Czemu się skrzywiłeś jak go zobaczyłeś ?
- Ała. Jak to musiało boleć. Długo już to masz ?
- Jeszcze przed tym zanim się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Jak bym wiedziała, to bym tego nie zrobiła, ale stało się i na szczęście nic nie stało się małej. Nie podoba Ci się ?- wspięłam się na palce i pocałowałam czule chłopaka. Z jego oddechu mogłam wyczuć miętę.
- Byłaś piękna i bez tego, ale i tak ślicznie wyglądasz, kicia.- Niall zrobił przerwę między pocałunkami, ale po chwili powrócił do tej samej czynności tylko pogłębiając pocałunki. Jego ręce zjechały na moje pośladki, a moje ręce powędrowały na jego szyję. Mój wielki brzuch, który za niedługo będzie większy przeszkadzał w naszych czynnościach przez co czułam się skrępowana i spięta.- Jesteś piękna.- wymruczał. Niall zjeżdżał swoimi ustami w dół. Muskał mój nos, policzek, skronie, ucho i doszedł do szyi. Mój oddech przyśpieszył, ale starałam się go opanować, by trochę podenerwować blondyna. Jednak on wiedział, że szyja to mój słaby punkt. Jego duża dłoń z mojego tyłka przesunęła się na moją prawą pierś. Po chwili już obydwie jego dłonie ściskały mój biust na co syknęłam. Przez ciążę piersi bolą mnie przy dotyku. Przez cały ten czas nie odrywaliśmy od siebie swoich ust. Ściągnął ze mnie koszulkę, a z jego ust wydobył się cichy pomruk. Cieszę się z tego, ponieważ mimo iż wyglądam jak słoń to czuję, że pociągam go. Jego dłoń z mojej piersi powolnym ruchem schodziła na dół przy czym smyrając mnie po gołym brzuchu. Dłoń blondyna ekspresowo znalazła się w moich spodniach dotykając mojej "myszki" sprawiając mi przy tym sporo przyjemności. Z moich ust wydobył się głośny, pełen przyjemności jęk. Na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek. Zapewne z tego powodu, że w tak krótkim czasie doprowadził mnie do takiego stanu. Moje ręce powędrowały na jego tors. Przez ten okres czasu ile się nie widzieliśmy zrobił sobie niezły kaloryfer. Chłopak nadal pieścił moje krocze sprawiając mi przy tym jeszcze więcej przyjemności. Doskonale wiedział, że mi się to podoba i dlatego nie przestawał. Moje dłonie z jego torsu powędrowały na jego krocze. Mogłam wyczuć nie małe wybrzuszenie w jego spodniach. Czyli, on też jest podniecony. Tym razem na mojej twarzy zawitał chytry uśmieszek. Moja dłoń jeździła po dużym wybrzuszeniu mojego narzeczonego, a on podobnie jak ja wydawał ciche pomruki. HA ! Nie wyszłam z wprawy. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie. Włożyłam swoje ręce pod jego białą koszulkę, a po chwili ona leżała gdzieś na podłodze. Moje ręce zbliżały się do jego zapięcia od paska, ale gdy tylko tam wylądowały, ja unosiłam się nad ziemią. Niall wziął mnie na ręce jak pannę młodą.
- Kocham Cię Niall, tak bardzo mi Ciebie brakowało.
- Mi Ciebie też Kotku. Kocham Cię.- spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, a po chwili utkwiliśmy w poprzedniej czynności- namiętnym całowaniu- przez pocałunki wypowiedziałam, że sypialnia jest na górze. Po nie długim czasie znajdowaliśmy się na łóżku w Naszej sypialni. Niall za razem był namiętny, ale i delikatny. Mój brzuch jak na razie nie sprawiał mu żadnych problemów. Muskał mój obojczyk, moje piersi, mój brzuch, sprawiając mi tym taką przyjemność, że ciągle chciałam więcej i więcej.
Dłoń blondyna powędrowała na moje czułe miejsce pieszcząc je. Nasze usta w tym momencie nie odrywały się. Moje jęki stawały się co raz głośniejsze i bardziej wyraźne. Jednym ruchem Niall zerwał ze mnie moje dresowe spodnie przy czym zostałam w samej bieliźnie. Nie wiem jakim cudem, ale teraz to ja byłam nad moim chłopakiem. Moje dłonie powędrowały w stronę jego zapięcia od paska. Powolnym ruchem zaczęłam odpinać zapięcie od brązowego paska do spodni. Mogłam wyczuć, a także zauważyć dość sporo wybrzuszenie w rozporku.
*Louis*
- Wiecie co ? Jestem głodny, idę robić jajecznice, chce ktoś ?- zapytałem reszty wstając z dużej skórzanej kanapy. Wszyscy wyrazili chęć na jajecznicę, więc skierowałem się w stronę kuchni. Wyciągnąłem dość sporą patelnię z szafki i ustawiłem na gazie. Margarynę dałem na patelnie tak by się rozpuściła.
Dalej robiłem wszytko zgodnie z moim przepisem. Z kuchni mogłem usłyszeć rozmowę moich przyjaciół na temat Sandry i Niall'a. Wziąłem szklanki na sok i poszedłem do salonu je zanieść, a przy okazji dołączyć się do tej rozmowy.
- Jak myślicie, jest już ok między nimi ?- zapytałem wchodząc do stołowego.
- Nie wraca. Więc chyba tak, zresztą Sandra się łamała już, więc na sto procent mu wybaczyła.- Alice przedstawiła swoją tezę, a reszta jej przytaknęła.
- Jak myślisz Alice ? Co teraz robią ?- Harry poruszał zabawnie swoimi brwiami.
- Co Ty. Sandra nie może... - Alice jak ekspresowo powiedziała to tak szybko zagryzła język, a dziewczyny skarciły ją wzrokiem.- Albo może. Nie wiem skończmy ten temat. Louis, jajecznica Ci się pali.
- Cholera.- pobiegłem do kuchni uratować żarełko.
Następnego Dnia.
*Niall*
Powoli otwierałem oczy, a gdy to zrobiłem ujrzałem najpiękniejszą osobę na świecie. Tak, Sandrę, jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Nie mogę zrozumieć dlaczego ja w ogóle poszedłem na tą pieprzoną imprezę. Skrzywdziłem wiele mi bliskich osób, a najbardziej tą przede mną. Sandra tyle wycierpiała przeze mnie. Tyle łez wylanych, przeze mnie. Już nigdy jej tak nie zranię. Może nie widać tego po mnie, ale wciąż nie mogę uwierzyć w to, że będę ojcem. Cieszę się z tego powodu bardzo, najbardziej na świecie. Mojej malutkiej córeczce nie będzie brakowało nic, a nic. Spojrzałem na śpiącą Sandrę, wygląda tak uroczo kiedy śpi. Założyłem za jej ucho opadający kosmyk na twarz. Pogłaskałem ją po policzku i ucałowałem głowę. Delikatnie podniosłem się z łóżka by nie obudzić mojej księżniczki. Rozejrzałem się po pokoju i oczy na wierzch mi wyszły. Nieźle się tutaj w nocy działo. Zaśmiałem się prawie ni słyszalnie. Odnalazłem swoje bokserki gdzieś na ziemi, a resztę ciuchów złożyłem na pufę i zszedłem na dół. Tam też trochę ogarnąłem. Między innymi przetarłem podłogę w przedpokoju, pozbierałem porozrzucane ubrania i takie tam. Poszedłem po chichu na górę po telefon. Niesłyszalnie otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju, gdzie Sandra słodko spała. Chwyciłem w swoje duże dłonie telefon i ponownie znalazłem się na dole. Sprawdziłem na internecie co mogą jeść kobiety w ciąży, a czego nie mogą. Sprawdziłem czy są potrzebne składniki i zacząłem robić śniadanie.

______________________________________
Heej ! Jak tam wrażenia po rozdziale ? Mnie ten rozdział się podoba. Pisałam go z weną, i z poczuciem, że nie muszę się śpieszyć. PRZEPRASZAM WAS ZA TO, ŻE ROZDZIAŁ TAK DŁUGO SIĘ NIE POJAWIAŁ. Teraz powinno być ok. Miałam chwilę załamania. Zresztą co będę się Wam tu żalić i tak nie chce Wam się tego czytać. Dziękuję za te wyświetlenia ! Jesteście najlepsze <3 Więc...
Kocham Was !

Sandraa : )

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 40

Scena +18 więc ostrzegam : D Miłego czytania ! Kocham Was ♥
~~~~
Niall zrobił pierwszy krok i mnie namiętnie pocałował. Zagłębialiśmy się w pocałunku co raz bardziej.
Tej bliskości brakowało mi najbardziej.
Chłopak przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o moje. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy. Przytuliłam się do chłopaka, ale tak bardzo czule. Po chwili byłam już w objęciach Horana.
- Tak bardzo za tym tęskniłam.- szepnęłam do mojego narzeczonego, a samotna łza spłynęła po moim policzku. Niall ujął moją twarz w dłonie i ponownie spojrzał w moje oczy.
- Jesteś piękna.- szepnął.- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. Tak bardzo Cię kocham, ja... ja bardzo Cię przepraszam za to co zrobiłem, że Cię tak bardzo zraniłem.- przerwałam chłopakowi namiętnym pocałunkiem. Tonęliśmy w pocałunkach co raz bardziej. Przerwał nam jednak telefon Niall'a. Chłopak chciał odrzucić, ale odezwałam się.
- Odbierz, może coś ważnego.
- Teraz jesteś Ty najważniejsza.- mimo moich słów to i tak odrzucił połączenie.
Puściłam dłoń chłopaka i udałam się do kuchni. Otworzyłam szafkę z naczyniami do picia i wyjęłam dwie szklanki po czym nalałam do nich sok pomarańczowy. Po chwili blondyn również znalazł się w kuchni. Podałam mu sok i usiedliśmy przy stoliku. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy w ciszy. Nie potrzebowałam teraz słów. Wystarczy, że on tu jest. Jest przy mnie, przy nas.
- Jak się czujesz ?- zapytał po chwili.
- Pominąć fakt, że wyglądam jak słoń i plecy bolą mnie nie miłosiernie to dobrze.- uśmiechnęłam się.
- Kochanie, nie wyglądasz jak słoń, jesteś piękna jak zawsze, pamiętaj o tym. A jeśli chcesz, to mogę Ci pomasować plecy, może da Ci to jakąś ulgę.- Niall wstał z krzesła i podszedł do mnie. Ja siedziałam tyłem do niego. Chłopak powoli zaczął masować moje ramiona, plecy, krzyż, na szczęście mam krzesła bez oparć więc miał łatwiejszy dostęp do tylnej części mojego tułowia.
- Gdzie Ty żeś się nauczył czegoś takiego.
- W Japonii. Oglądałem z chłopakami jak masażysta masuję klientkę.
- Aha.
- Co powiesz na mały wypad na miasto ?- zapytał, nadał masował moje obolałe plecy.
- Chętnie.- spojrzałam na chłopaka z dołu i lekko cmoknęłam jego usta.- Ja idę ubierać buty, nie wiem jak Ty.- uśmiechnęłam się i poszłam do przedpokoju. Po chwili blondyn robił to samo co ja czyli ubierał buty. Poszłam jeszcze do kuchni by uzupełnić miski Beti i wróciłam do Niall'a. Założyłam na siebie swój płaszcz, chwyciłam w dłonie torebkę i klucze, a telefon wsadziłam do tylnej kieszeni spodni.
Zamknęłam drzwi i z Niall'em skierowałam się do jego auta.
- Mogę poprowadzić ?- zapytałam z uśmiechem.
- A masz prawo jazdy ?
- Tak się składa, że mam, więc jak ? Prooszę.- zrobiłam słodką mimikę twarzy. Chłopak wyciągnął z kieszeni spodni kluczyki od auta i rzucił je w moją stronę.- Dziękuję.- pocałowałam chłopaka czule. Podeszłam do samochodu i go otworzyłam. Wsiadłam za kierownicę, a blondyn obok mnie na miejscu pasażera. Odpaliłam silnik i powoli wyjechałam z podjazdu. Skierowałam się w stronę centrum. Droga minęła dość szybko ponieważ przez całą drogę rozmawialiśmy. Zaparkowałam na parkingu.
- A wątpiłeś w moje umiejętności.- zamykając samochód zaśmiałam się.- Łap.- rzuciłam chłopakowi klucze.- Więc gdzie idziemy na początek ?
- Może do Starbucks'a ?
- Jasne.- już nie odzywając się słowem chłopak złapał moją rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia do dużego budynku. Gdy tylko to zrobiliśmy ciepło owiało mnie całą. Temperatura w środku była o wiele cieplejsza niż na zewnątrz. Od razu skierowaliśmy się do kafejki. Przekroczyliśmy próg do Starbucks'a. Podeszliśmy do kasy. Zamówiłam sałatkę Cezar oraz Hazelnut Hot Chocolate. Może i to nie współgrało ze sobą, ale cóż, jestem w ciąży i mam różne zachcianki. Niall zamówił Ciabattę z kurczakiem, grillowanymi cukinią i bakłażanem oraz serem mozarella i Hazelnut Hot Chocolate.
Kelnerka przyjęła zamówienie i pisała coś tam na kasie. Popatrzyła się na Nas jakby z niedowierzaniem.
- Niall Horan ?- zapytała z nie dowierzaniem.
- Ja pójdę zająć miejsce.- powiedziałam i odeszłam od chłopaka. Nie chcę, aby Niall zaniedbał swoje obowiązki oraz fanów przeze mnie. Nie chcę również zawadzać mu w rozmowach z fanami. Nie chcę być raczej rozpoznawana. Ja wiem, że fanki mojego chłopaka... Narzeczonego mnie nienawidzą, a teraz jak dowiedzą się, że jestem z nim w ciąży to będzie jeszcze gorzej. Teraz przypomniał mi się ten incydent, gdzie psycho fanka mnie uderzyła. Z moich zamyśleń wyrwał mnie Niall, który nie wiem jak i kiedy znalazł się na przeciwko mnie. Z "transu" wybudził mnie gdy dotknął mojej ręki.
- Coś się stało ?- spytał z troską w oczach.
- A co miałoby się stać ? Wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się szczerze.
- Na pewno ?
- Oj kochanie, wszystko jest w porządku, po prostu nie chciałam Ci przeszkadzać w rozmowie. Jesteś słodki.- chłopak się uśmiechnął. Położyłam swoją dłoń na jego. Coś mi tu nie gra. Ma jakiś inny uśmiech... Zaraz, zaraz... Aparat !- Ty ! Nie masz aparatu na zębach.- Niall się zaśmiał.- I tak Cię kocham.- chciałam się nad nim nachylić i go pocałować, lecz mój brzuch na to nie pozwolił, jest z bardzo wystający.
- Właściwie to dopiero tydzień jestem bez aparatu. Ty jesteś słodsza. Po prostu jesteś piękna, nie potrafię się na Ciebie napatrzeć. Mogę tak cały dzień.- jednak on się nachylił i złożył na moich ustach czułe pocałunki, które odwzajemniłam. Przerwała Nam kelnerką, która przyniosła zamówienie.
- Ale jestem głodna.- zaśmiałam się.
- Jedz, jedz, teraz jesz za dwóch.
- Czy Ty coś sugerujesz ?- obydwoje się zaśmialiśmy i po chwili pałaszowaliśmy zawartości na naszych talerzach.


*Harry*
Zostaliśmy z Alice sami w domu. W końcu mogę spędzić czas sam na sam z moją ukochaną. Tak bardzo za nią tęskniłem.
- Jak myślisz, udało się Niall'owi ?
- Myślę, że tak bo Sandra wciąż go kocha, a poza tym nie ma go dość długo.
- Ale jeśli mu nie wybaczyła to mógł się gdzieś zaszyć i pomyśleć nad tym wszystkim, nie sądzisz ?
- Może i też tak być, ale nie sądzę. Wiesz jak bardzo za Tobą tęskniłam ?- dziewczyna wypowiedziała się temat, który zacząłem, a po chwili już go zmieniła. Cóż... Kobieta zmienną jest. Zaśmiałem się.- Z czego rżysz ?
- Ja nie koń, nie mogę rżeć, jedynie to śmiać się, albo...- Alice nie dała mi dokończyć zdania ponieważ zatkała mi usta namiętnym pocałunkiem.
- Ja też za Tobą tęskniłem i to bardzo, bardzo.- powiedziałem w przerwie między pocałunkami.
- To, to udowodnij.- blondynka usiadła na mnie okrakiem. Całowaliśmy się bardzo namiętnie.
Dziewczyna zaczęła rozpinać guziki od mojej koszuli. Widać nie miała do tego cierpliwości i po prostu rozerwała guziki. Wstałem z kanapy podnosząc dziewczynę, tak, że mogła opleść swoje zgrabne nogi w okół mojego pasa. Położyłem ją delikatnie na dwuosobowym łóżku. Rozpiąłem rozporek i guzik od spodni Alice i zsunąłem je z dziewczyny. Blondynka gwałtownie mnie do siebie przysunęła. Zacząłem całować jej szyję, a z każdym pocałunkiem schodziłem co raz niżej, w końcu dotarłem do piersi. Dziewczyna gwałtownie Nas obróciła, tym razem to ona znajdowała się nade mną. Całowała mój tors i schodziła co raz niżej. Doszła do zapięcia od paska do spodni. Rozpięła go, a zaraz po tym guzik i rozporek, przy czym zostałem w samych bokserkach. Dziewczyna szybko ściągnęła swoją koszulkę i rzuciła ją gdzieś na ziemię.
Obróciłem Nas, że znajdowałem się na niej, ponownie całowałem ją po szyi i schodziłem co raz niżej, aż dotarłem do jej piersi. Moje ręce powędrowały do zapięcia od biustonosza. Rozpiąłem je z ekspresową szybkością. Spojrzałem w oczy dziewczyny. Pocałowałem jej usta bardzo czule i zniżyłem się do jej odkrytych piersi. Zacząłem je całować, a mój zwinny język przyłączył się. Przyssałem sutki dziewczyny. Nasze oddechy stawały się coraz szybsze. Ściągnąłem dolną bieliznę mojej dziewczyny. Pocałowałem szparkę niebieskookiej, a po chwili ponownie wróciłem do zabawy ustami. Alice zjechała po moim torsie dłonią, aż dotarła do moich bokserek. Obróciła Nas, zaś to ona panowała nad sytuacją.
Ściągnęła ze mnie moje bokserki, miała mnie w pełnej okazałości. Nie wytrzymałem się i obróciłem Nas z podwojoną siłą. Wsunąłem się w blondynkę, poczułem, że jej ciało wygięło się. Moje ruchy stawały się co raz to szybsze, a oddechy co raz to płytsze. Niebieskooka wydawała z siebie ciche pomruki. Czułem, że sprawiam jej tym stu procentową przyjemność. Jęki Alice stawały się głośniejsze. Wiedziałem, że niedługo dosięgnie szczytów, ale ja nie przestawałem. Moje ruchy stawały się co raz to szybsze i szybsze. Dosięgłem szczytów i wypełniłem dziewczynę białym płynem. Wyciągnąłem członka z mojej dziewczyny. Alice była napalona jak nigdy wcześniej. Podsunęła się do mnie i chwyciła mojego penisa w swoje dłonie. Przejechała językiem wzdłuż niego. Zaprzestała na jego górnej części.Zrobiła parę okrężnych ruchów po czym ponownie wpiła się w moje usta. Przez chwilę się jeszcze całowaliśmy, ale z pocałunku na pocałunek stawały się ona co raz to słabsze. W końcu opadliśmy z sił i położyliśmy się na dwuosobowym łóżku.
- Byłaś wspaniała, kocham Cię.- Powiedziałem i ucałowałem jej głowę.
- Ty też niczego sobie.- zachichotała.- Ja też Ciebie Kocham
*Sandra*
Wraz z Niall'em chodziliśmy po galerii bez celu, jednak nagle zatrzymał się przy sklepie z przyborami dziecięcymi.
- Chodź, zajrzymy.
- Czemu nie.- weszliśmy do dużego sklepu gdzie znajdowały się przeróżne przybory dla niemowląt. Od kocyków, butelek do wózków i nosidełek.
Chodziliśmy po sklepie oglądając różne przybory dziecięce. Jednak jedna rzecz przykuła naszą uwagę. Tą rzeczą był prześliczny wózek.
- Idealny.- Niall uśmiechnął się szeroko.
- Co sądzisz o tym wózku ?
- Jest cudowny.
- To jak bierzemy ?- zapytał, na co ja pokiwałam twierdząco głową.- Czego jeszcze nie kupiłaś dla malutkiej ?
- Czekaj, niech pomyślę. Mam dwadzieścia pieluszek, cztery smoczki, to mam, to mam. Czyli tak Potrzeba by było trzy pajacyki, jakieś czapeczki, ogólnie ubranka jak body i coś takiego. Rożek, butelki, przewijak, pampersy, kocyk, a reszta to kosmetyczne to się kupi w najbliższym czasie.- wypowiedziałam przybory, których nie kupiłam.
- Plus ja dodaję, że znajdę sam zabawki i misie dla mojej małej księżniczki.- słowa "mojej małej księżniczki" wypowiedział zniżonym tonem i do mojego brzucha.
- Wariat. Mój wariat.- pocałowałam go w policzek. Chwyciłam w swoje ręce wózek sklepowy i zaczęłam jeździć nim po sklepie zabierając z półek potrzebne rzeczy. Nawet na krok Niall mnie nie odstępował. Pociągnął mnie na regał z zabawkami, tam popadł w szał zakupów. Wkładał do wózka jakieś przeróżne zabawki, misie pluszowe, grzechotki, gryzaki, ale nie przesadzał, oczywiście wybierał z rozsądkiem to co bierze. Te cięższe rzeczy czekały przy kasie, do której w tym momencie ciągnęłam blondyna. Zapłaciliśmy za wszystko (tak zapłaciliśmy bo przynajmniej tą jedną trzecią się dołożyłam bo na więcej Niall mi nie pozwolił). Wzięłam wózek z przewijakiem w środku oraz z niektórymi rzeczami. Poszliśmy do auta wszystko zapakować. Na szczęście nie było tam stada dziennikarzy. Włożyliśmy zakupy do pojemnego bagażnika i wróciliśmy do centrum handlowego. Oczywiście przez cały czas ze sobą rozmawialiśmy. Weszliśmy ponownie do centrum handlowego i skierowaliśmy się do supermarketu.
Zrobiłam potrzebne zakupy do domu, bo tam świeciło pustkami. Przy kasie Niall chciał zapłacić.
- Co Ty robisz ?- zapytałam gdy wyciągał portfel z kieszeni.
- No właśnie miałem zamiar zapłacić za zakupy.
- Hola, hola, zakupy są moje, do mojego domu, więc ja płacę.- chciał się odezwać, lecz ponownie się odezwałam.- Koniec kropka.- podałam kasjerce banknoty. Wydała mi resztę, a facet, który pakuje zakupy podał je Nam, właściwie to Niall'owi dał te cięższe reklamówki, a mi te lżejsze. Chodź dla Niall'a to i tak będą lekkie bo zauważyłam, że ostatnio napakował sobie i ma o wiele większe mięśnie niż wcześniej. Zapakowaliśmy zakupy a tylne siedzenia, ponieważ w bagażniku nie było już miejsca przez wcześniejsze zakupy. Tym razem Niall się uparł, że będzie kierował to się już nie wykłócałam, w końcu to jego auto.

________________________________________________________________________
No i jak kochani rozdział ? Jak tam moja scena +18 ? Akurat ten rozdział mi się podoba, ale nie wiem czy Wam się podoba... Podoba się ?
A jak Wam mijają wakacje ? Bo mnie nawet dobrze. Jest genialnie. Mam wenę, dobry humor i nawet zawaliłam nockę by napisać rozdział (co często robię) <3 Okej, ja muszę lecieć, papa :*
Dzieńdobranoc <3
Kocham Was ♥


Sandraa : )

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 39


Przeczytaj notkę pod rozdziałem. Miłego czytania <3
~~~~

- Alice ?- pomyślałam. Po chwili mogłam ujrzeć blondynkę przedzierającą się przez sztab policjantów. Krzyczała coś w stylu "przepuście mnie, to jest moja przyjaciółka". Mimo uporów policjantów, Alice jakoś się przedostała i od razu do mnie podbiegła. Chciała się przytulić lecz ja gwałtownie się odsunęłam.
Zagryzając wargę pokręciłam głową w dwie strony. Prawo i lewo. Łzy spływały jedna za drugą robiąc mokre ślady na brązowych panelach.
- Sandra, to ja.- dziewczyna odgarnęła mi opadający kosmyk włosów za ucho.
Mimo iż wiedziałam, że to tylko Alice, to strach przed dotykiem innej osoby powrócił, wspomnienia z tamtej nocy również. Próbuję sobie to wszystko poukładać w swojej głowie.
Usłyszałam dźwięk nadjeżdżającej karetki, a po chwili światło z alarmu przedostało się do domu przez odsłonięte okna. Niedługo po tym jak pojazd ratowniczy podjechał pod moją posesję zgasił silnik oraz wyłączył głośny i irytujący jak dla mnie dźwięk, a funkcjonariusze wparowali do pomieszczenia zwanego domem. Kazali odsunąć się Alice, zrobiła to co musiała lecz z wielką niechęcią. Lekarze zadawali mnóstwo pytań takie jak "Boli Cię coś ?", "Zrobiono Ci coś ?", "Masz na coś alergię ?", "Jesteś w ciąży ?"
Na wszystkie pytania pokiwałam przecząco, ale ostatnie pytanie potwierdziła również skinięciem głowy.
- Pacjentka jest w ciąży, trzeba ją przewieźć do szpitala i zobaczyć czy wszystko dobrze z dzieckiem.
Lekarz chciał mnie objąć i zaprowadzić do karetki, ale ja się wydarłam.
- Nie dotykaj mnie ! Pójdę sama.- tak jak powiedziałam tak zrobiono, a ja nadal płacząc poszłam do pojazdu, gdzie pojechaliśmy prosto do szpitala.
*Niall*

Siedząc w wielkiej rezydencji, w LA, którą mamy wynajętą. Siedzę na leżaku nad basenem z chłopakami i słuchamy radia. Teraz leciały wiadomości, a to nie za bardzo mnie interesuję. Jednak gdy usłyszałem nazwisko Sandry to uważnie się wsłuchiwałem w to co mówił facet. Przyjaciele również słuchali.
" Jesteśmy właśnie w miejscu zdarzenia prawdopodobnie dwukrotnego zgwałcenia Sandry Smith. Miejscem zbrodni jest dom, który należy do panny Smith. Wiemy również, że dziewczyna nie pozwoliła się dotknąć własnej przyjaciółce oraz funkcjonariuszom szpitala. Więcej informacji podamy gdy będzie więcej wiadomo. " Oczy prawie wyskoczyły mi z orbit. Jak to ?! Sandra ?! To jest nie możliwe !
- To nie może być prawda. Ku*wa jak to znowu ?!- wydarłem się na głos.
- Niall ! Uspokój się. Zadzwonię do Danielle i zapytam o co chodzi.- po chwili Liam znikł w domu, a ja chodziłem wściekły. Czemu zawsze dzieje się coś złego kiedy mnie przy niej nie ma.
Po dziesięciu minutach Li wrócił na swoje miejsce ponownie. Wziął głęboki wdech, a potem spojrzał na mnie. Nienawidzę kiedy tak robi !
- Co jest ?
- Nie za dobrze. Ten koleś co wcześniej... zrobił jej krzywdę wrócił. Na dodatek próbował ponownie ją... zgwałcić.- te najgorsze słowa ledwo wydostawały się z jego ust.- Policjantka zastała ją w samej bieliźnie i posiniaczonej twarzy. Nie pozwoliła nawet dotknąć się Alice.
- Co za gnój ! Jak bym tylko dostał tego skurwiela w swoje ręce rozszarpał bym go. Kazał tak cierpieć jak ona.
Moja złość jest nie do opisania.

*Sandra*
...
Gdy wchodziłam do budynku zwanego szpitalem, trzęsłam się ze strachu. Funkcjonariusze zaprowadzili mnie do gabinetu ginekologicznego. Weszłam do sali. Jeden z ratowników został ze mną do przyjścia ginekologa.
Po nie długim czasie do gabinetu wszedł mężczyzna około czterdziestki. Zamieniła parę słów z ratownikiem, po czym ten opuścił gabinet.
- Proszę podwinąć koszulkę.- pokiwałam przecząco głową.
- N-nn-nie.- cisza. Nikt się nie odzywał. W tej chwili doszedł do mnie fakt, że jeśli tego nie zrobię coś może stać się z dzieckiem. Mimo mojego lęku, zrobiłam to o co poprosił mnie lekarz. 
Po chwili zaczął jeździć po moim brzuchu kamerką do USG i zawzięcie wlepiał swój wzrok w monitor.- I co ? Co z dzieckiem ? Coś się stało ?- zaczęłam panikować, nie wiem co bym zrobiła gdybym je straciła.
- Z tego co widzę, płód rozwija się bardzo dobrze. Słyszy pani ?- lekarz odwrócił w moją stronę monitor i włączył głośniki, a po całej sali rozległ się dźwięk bicia serduszka. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Na chwilę czułam się szczęśliwa, ale zaraz przypomniałam sobie, co nie dawno się zdarzyło.- Przejdzie jeszcze pani kilka badań, ale to w innym gabinecie i umówię panią na wizytę z psychologiem.
...
Wszystkie badania wyszły w normie. Teraz czekam przed gabinetem psycholożki, u której bywałam, po tamtym razie. Po chwili czekania zostałam wywołana i weszłam do gabinetu. Usiadłam na krześle, na przeciwko pani psycholog.
- Sandra, powtórzyła się ta sama sytuacja, ale opowiedz co teraz czujesz. Wyżal się.
Mimo iż ta kobieta jest dla mnie zupełnie obca to jej ufam.
- Czuję się brudna. Nienawidzę czyjegoś dotyku. Boję się, że to się jeszcze raz powtórzy, po raz trzeci. Czuję obrzydzenie do samej siebie. Żyję w świadomości, że ktoś mnie dotykał. Czuję nienawiść do samej siebie, że pozwoliłam temu facetowi się dotknąć.
*4 Miesiące później*

Promienie słoneczne rozświetlały cały pokój. Otworzyłam zaspane oczy. Na sam widok ładnej pogody uśmiech wtargnął na moją twarz. Usiadłam pionowo i przeciągnęłam się. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania idealnie pasujące do kobiety w ciąży. Mój brzuch jak dla mnie jest ogromny, ale wiem, że będzie jeszcze większy. Dopiero to szósty miesiąc, a gdzie mi do dziewiątego.
Powolnym krokiem udałam się do łazienki. Odkręciłam letnią wodę, rozebrałam się z ubrań i weszłam pod lecącą wodę. 3 miesiące terapii mi pomogły. Jeszcze tylko czeka mnie rozprawa żeby go przymknąć w pierdlu. Nie darowałabym mu gdyby zrobił coś mojej małej kruszynie. Tato pogodził się z myślą, że zostanie dziadkiem, a dziewczyny, że zostaną ciociami, a ja... że zostanę matką. Mimo tak młodego wieku wiem, że malutka będzie miała dobrą opiekę. Tak malutka. To jest dziewczynka. Nikt jeszcze nie wie bo właśnie wczoraj się o tym dowiedziałam. Przypominam sobie sprzeczkę mamy z ojcem. Wykłócali się, że będzie wnuczek, albo wnuczka. Mama stawiła na dziewczynkę, a tato n chłopczyka lecz oboje zgadzają się w jednym, że będą je kochać bezgranicznie. Danielle popadła w szał zakupów i powykupowała pełno sukienek nie wiedząc płci. Jest uparta i powiedziała, że to będzie dziewczynka. Mama i Dani miały rację. 
A co do mojego związku z Niall'em. Brakuje mi go i to bardzo. Chcę mu powiedzieć, że zostanie ojcem i nie mam zamiaru ograniczać mu praw do dziecka jeśli będzie chciał je w ogóle poznać. Właśnie dzisiaj wraca z trasy. Jutro mam zamiar go odwiedzić i uświadomić go, że spodziewa się dziecka. Po długim prysznicu wyszłam z pod niego i dokładnie wytarłam swoje ciało po czym ubrałam bieliznę i ubrania.
Zeszłam po schodach na dół i weszłam do kuchni. Nasypałam suchą karmę do miski Beti i zabrałam się za robienie sobie śniadania czyli sałatki z warzywami. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zaczęłam je ze sobą łączyć. Szybko zjadłam potrawę i ruszyłam do przed pokoju. Chwyciłam w swoje zgrabne dłonie smycz Beti i ją zawołałam. Zapięłam zapięcie o obrożę psa i ubrałam płaszcz po czym wyszłam z nią na spacer.
*Niall*

Zaparkowałam samochód pod domem i go zamknąłem. Reszta była już dawno w domu, ale ja jeszcze byłem w parku przejść się i przemyśleć co dzisiaj powiem Sandrze. Mam nadzieję, że mi wybaczy.
Powoli wszedłem do budynku zwanym moim domem.
- Wróciłem !- krzyknąłem by uświadomić reszcie domowników, że jak już wcześniej powiedziałem wróciłem. Uśmiech wtargnął na moją twarz kiedy zobaczyłem wszystkie pary przytulające się siebie.
- Niall.- wszystkie dziewczyny wstały i mnie przytuliły. Uwielbiam je. Najlepsze przyjaciółki, a nie to co ta Sophie. Przez nią zniszczyłem cały związek z Sandrą.
- Też się cieszę, że Was widzę.- zaśmiałem się.- Ja tylko na chwilę, wezmę prysznic, przebiorę się i jadę do Sandry, aha, Alice, mogę Cię na chwile prosić do kuchni ?
- Jasne. O co chodzi ?- zapytała kiedy znajdowaliśmy się w kuchni.
- Podasz mi adres Sandry ? Bardzo Cię proszę, muszę z nią porozmawiać.- dziewczyna się zamyśliła.
- No dobra, ale jak by co to nie masz ode mnie. Ok ?
- Jasne.
- Daj telefon.- podałem jej aparat, a ta zwinnie wpisała adres.
- Dziękuję.- pocałowałem ją w policzek i pobiegłem na górę się odświeżyć.
...
Podjechałem pod dom, pod adresem, który podała mi Ali. Wyszedłem z auta i skierowałem się do drzwi. Zapukałem po raz pierwszy, drugi, trzeci. Nic.
- Sandra, proszę porozmawiajmy.- żadnej odpowiedzi.- Będę tutaj siedział dopóki nie otworzysz mi drzwi.- powiedziałem i usiadłem na ganku. Sandry albo nie było w domu, albo po protu nie chciała mnie widzieć.
Siedzę tu może z pięć minut i nikt nadal nie otworzył ani nie przyszedł. Zaraz, zaraz... Ta postura, te włosy, ten płaszcz, te idealne kontury twarzy. Ujrzałem przybliżającą się dziewczynę w moją stronę. Tak to ona, tak to Sandra. Jestem pewny w stu procentach, że to ona. Jeszcze te pies. Po chwili Beti do mnie podbiegła i zaczęła po mnie skakać, machać ogonem, podgryzać nogi. Wyprostowałem się i ujrzałem najpiękniejszą kobietę na świecie. Wgapiam się w Sandrę, jak w obrazek, właściwie to jest ona moim obrazkiem, takim najpiękniejszym i na całe życie. Moje życie bez niej jest po prostu... po prostu to nie mam życie bez niej od kiedy ją poznałem. Sandra, jest taka piękna.- stwierdziłem kiedy podeszła bliżej. Dziewczyna wyszczerzyła oczy i zapytała.
- Niall ? Co Ty tu robisz ?
- Sandra... Musimy porozmawiać, musisz mnie wysłuchać, to nie jest tak jak to wygląda.
- Zresztą... Sama muszę Ci coś ważnego powiedzieć.- dziewczyna wyminęła mnie i podeszła do drzwi. Otworzyła je i weszła. Stałem w tym samym miejscu i się nie ruszałem.
- Byś się tak może ruszył.- głowa dziewczyny wystawała zza drzwi. Bez słowa wszedłem do domu Sandry.
Oby się udało.- pomyślałem chcąc zdejmować buty lecz dziewczyna mnie uprzedziła.
- Nie ściągaj i tak muszę posprzątać. Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać ?- dziewczyna powoli odpinała guziki swojego płaszczu, aż w końcu doszła do końca. Zsunęła go ze swoich ramion i odwiesiła go na wieszak. Odwróciła się w moją stronę, a w oczy rzucił mi się jej o wiele większy brzuch niż ostatnim razem ją widziałem. Moje oczy powiększyły się jeszcze bardziej. Dziewczyna stanęła przede mną, ale w bezpiecznej odległości i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Rozmyśliłeś się ?- zapytała. Po tym pytaniu podszedłem do niej i ująłem w dłonie jej zgrabną dłoń.
- Posłuchaj. Wiem, że bardzo Cię zraniłem. Tamtego wieczoru, chciałem wracać do domu z Tobą, ale powiedziałaś, żebym został, to zostałem. Kiedy chciałem się już zbierać do domu to Sophie powiedziała mi, że jak nie wypiję jej ulubionego drinka to mnie nie wypuści. Ja z grzeczności postanowiłem to wypić. Po tym jak to zrobiłem straciłem świadomość tego co robię. Na prawdę żałuję tego co robię. Jak bym tylko mógł, cofnął bym czas, tak by nie przespać się z nią. To wszystko przeze mnie. Ten... koleś  mógł Ci ponownie krzywdę zrobić. Przeze mnie. Gdybym nie namawiał Cię na tą cholerną imprezę nie musiałabyś tego wszystkiego przeżywać. Błagam Cię wybacz mi. Zrobię wszystko byś mi wybaczyła. Kocham Cię.
*Sandra*

W oczach chłopaka mogłam ujrzeć iskierki nadziei, że mu wybaczę. Jego przeprosiny, są... nie do opisania. Te słowa, są prosto z serca. Ten wzrok jakim na mnie patrzy jest pełen szczerość i... Miłości ? Tak, miłości.
- Niall, ja też Cię kocham, ale po prostu nie mogę. Nie mogę zniszczyć Ci kariery. Widzisz w jakim stanie jestem. Paparazzi Nas nie odstąpią na krok. Niall ujął moją twarz w dłonie.
- To nie ma znaczenia czy jesteś w ciąży. Kocham Cię ponad wszystko i mam w dupie to co inni o mnie pomyślą. Może i to nie jest moje dziecko, ale...
- Zaraz, kto Ci powiedział, że to nie jest Twoje dziecko ?
- A jest moje ?
- No, a czyja ma być ? Spałam tylko i wyłącznie z Tobą.- widocznie chłopaka zamurowała prawda, cóż.
- Czyja ? To jest dziewczynka ? I jest moja ?- chłopak najwidoczniej się ucieszył, co ucieszyło również i mnie.- Ale co z nami ? Wybaczysz mi ?
- Tak, dziewczynka. Niall, a jeśli nie zaakceptują tego, że jestem z Tobą w ciąży ? A co gorsza zniszczę Ci karierę ?
- Nie mają nic do gadania. Nie zniszczysz. Ty i malutka jesteście w tym momencie i na zawsze moim szczęściem, życiem, całym światem.- nasze czoła się spotkały.- Zawsze będę Cię kochał.- wyszeptał. Nasze nosy się spotkały. Otarłam o nos Niall'a swój jak eskimoski. Zamknęłam oczy i moje usta w końcu spotkały się z ustami mojego wymarzonego księcia z bajki.
- Tak bardzo tęskniłam.- powiedziałam gdy już się od siebie oderwaliśmy.
- Nawet nie wiesz jak ja bardzo tęskniłem. Przyjmiesz ponownie tą obrączkę ?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Z wielką chęcią.- uśmiechnęłam się.- Niall... Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

______________________________________________________________
Oto tak długo wyczekiwany rozdział.
Okej, teraz tak. To do osoby, która pisała do mnie z anonima na asku.
Przepraszam Cię, że nie mogłeś/aś się doczekać na rozdział, ale ja też mam życie prywatne i nie zawsze mam dostęp do komputera. Laptopa mam w naprawie więc jest jeszcze gorzej niż wcześniej. Jak rozdziały mam już napisane to dodaję wcześniej o dzień bądź dwa, wcześniej nie ma szans, chyba, że mam bardzo dobry humor, albo gdzieś jadę. Nie musisz się denerwować z braku rozdziało bo jak nie oddam wcześniej to powinien pojawić się w siódmy dzień. : ) Robotem nie jestem, muszę jeść, pić, spotykać się ze znajomi itp. Więc uszanuj to bardzo Cię proszę : D
Druga sprawa, jest mi przykro, że jest tak mało komentarzy, w ankiecie zagłosowały 79 i 73 osoby, a komentarzy dwanaście, lub czasami trochę więcej. Wiem, że idealnie nie piszę, ale fajnie by było chociaż raz zobaczyć większą ilość komentarzy. Wasze słowa motywują mnie do dalszego pisania. Jak będę miała motywację to może (nie obiecuję) rozdziały będą pojawiać się częściej : D 
Dziękuję bardzo tym co czytają i komentują rozdziały. Wiele to dla mnie znaczy. : D
Dzięki Waszym komentarzom przez większość dnia uśmiechnięta : 3
To chyba na tyle ! Kocham Was <3 Jesteście najlepsze !!!
Ps. Wreszcie się pogodzili co? Też na to czekałam. xD.
Ps2. Nie bierzcie tych słów o parę linijek wyżej, że mam Wa za coś za złe.
BARDZO PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY ORAZ POWTÓRZENIA, JESTEM ZMĘCZONA BARDZO WIĘC SAME ROZUMIECIE :* DOBRANOC ♥.♥

Sandraa : )