niedziela, 29 grudnia 2013

ZWIASTUN !

Heej ! Chciałabym Wam pokazać zwiastun, który został wykonany przez Zosię.
Mnie się bardzo podoba, a Wam ? :D



Pozdrawiam.
Rozdział pojawi się może we wtorek, a może w środę. To zależy od czasu. : D


Kocham Was <3
Sandra xoxo

Rozdział 47

"Jeśli czytasz to nie zaszkodzi Ci skomentować zwykłym słowem jak "super". Dla Ciebie to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego tworzenia. Miłego czytania.

*Parę godzin później w domu u Sandry*

~~Sandra~~

Był wczesny wieczór. Gdzieś tak około godziny siedemnastej. Wstąpiliśmy po drodze do moich rodziców z Niallem, a teraz jedziemy do mnie do domu.
- Czemu się zatrzymałeś ?- zapytałam gdy Niall zjechał na pobocze.
- Mam do Ciebie jedno, bardzo ważne pytanie.
- No to pytaj.- odpowiedziałam mu wyraźnie zaciekawiona o co chce mnie zapytać.
- Nie wiem, jak o to zapytać więc powiem prosto z mostu.- przytaknęłam.- Chcesz ze mną zamieszkać ?
Wow ! Teraz to mnie zszokował nieźle. Ale szczerze, to tak, chcę.
Uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam. Na twarzy chłopaka wymalował się szeroki uśmiech.
- Naprawdę ? Powiedz to, bo nie wierzę.
- Tak głupku, chcę z Tobą zamieszkać.- uśmiechnęłam się szeroko.
- W takim razie chcę Cię gdzieś zabrać.- pocałował mnie krótko i namiętnie.
- Gdzie ?
- A to niespodzianka.
- Oh. Ja nie lubię...
- To polubisz niespodzianki.- przerwał mi w środku zdania.
Burknęłam coś pod nosem i czekałam, aż zabierze mnie w miejsce tej niespodzianki.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w pięknej okolicy.
Horan zatrzymał się przed wielkim i pięknym domu z basenem.
- Ty chyba nie mówisz, że...
- Jeszcze nic nie powiedziałem.- zaś przerwał mi w połowie zdania. Cholera jasna ! Jak ja tego nienawidzę.- Sandra, tak, to jest Nasz dom.
- Jest piękny, musiał kosztować majątek.
- Kochanie, stać mnie na to, to czemu nie ? Chcę abyś miała najlepiej.
- Bez przesady.
- Chodźmy.- powiedział. Chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy w stronę wejścia do domu.
Niall otworzył drzwi i jako dżentelmen wpuścił mnie pierwszą. Ściągnęliśmy buty i ruszyliśmy w głąb mieszkania.
- Chodź oprowadzę Cię. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Mama mi pomagała w wyborze idealnego domu wraz z idealnym wnętrzem .
- Twoja mama przyjechała ? Wielka szkoda, że nie mogłam się z nią zobaczyć, polubiłam ją.
- Ona Ciebie też polubiła. Tak się składa, że przeprowadziła się do Londynu nie daleko i możemy w każdej chwili do niej pojechać. Wybrałem to miejsce ponieważ, jest piękne, jest blisko naszych bliskich. Kolejne cztery domy to domy Alice i Harry'ego, Zayna i Olivii, Liama i Danielle, Louisa i Eleanor i Nasz. A teraz chodź zobacz wreszcie.
Gdy weszliśmy w głąb domu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pięknie urządzony salon, aż dech zapiera.
- Rozejrzyj się, śmiało, to jest też Twój dom. No nie krępuj się.
kiwnęłam głową w celu przytaknięcia.
- Jak tu pięknie.- powiedziałam po czym przejechałam palcami po gładkiej posadzce kanapy po czym na niej się usadowiłam.- Macie gust z Twoją mamą.
- Nie zaprzeczam.- zaśmialiśmy się.
- Szkoda trochę mi tych lśniących paneli kotek.- powiedziałam, na co popatrzał się na mnie skonsternowany.- Beti ma pazury, podrapie nimi podłogę. A dobrze wiesz, że to porypany pies.
- Jaki właściciel taki pies, czy jak to się tam mówi.- zaśmialiśmy się na jego słowa.- O to nie musisz się martwić. Nie podrapią się. Nie ma takiej opcji kochanie. Chodź zobaczysz kuchnię.
Wyszliśmy z salonu mijając piękną jadalnię, kierując się do kuchni.
- Ty głupku, wydałeś na to majątek.
- Spadaj.
Uśmiechnęłam się szeroko do niego i zaczęłam rozglądać się po kuchni. Usta ułożyły mi się w literę "O"
- To jest prędzej jakiś pałac, niż dom. Ja tu będę gotować.- cieszę się.
- Podoba Ci się ?
- Podoba to za mało powiedziane ! Tu jest pięknie !
- Cieszę się, że Ci się podoba. Chodź dalej.
- Pozwól, że zapytam ile tu jest pomieszczeń ?
- Szczerze ? Pięć sypialni, pięć łazienek, kuchnia, salon, jadalnia, przedpokój, taras. Plus w każdej sypialni balkon.
- Wow.- tylko tyle mogłam wypowiedzieć w danej chwili. Sama mieszkałam w większym domu, ale w piątkę, a tu będziemy mieszkać w trójkę.
- Też się zdziwiłem kiedy pierwszy raz tu byłem.- zaśmiał się.- Chodź zobaczyć coś jeszcze.- ciągnie mnie na górę. Po męczącej dla mnie wspinaczki po schodach stanęliśmy przed mahoniowymi drzwiami. Zapewne to sypialnia.- Otwórz, śmiało.
Otworzyłam drzwi, a w moje oczy rzucił się przepiękny pokój.
- Jeju...
- Mi też się podoba.- zaśmialiśmy się obydwoje.
 - Strasznie mi się podoba. A tam co jest ? -zapytałam wskazując na beżowe drzwi.
- Sprawdź, a się przekonasz.
- Stajesz się irytujący.- mówię z uśmiechem na twarzy.
Podeszłam do drzwi, które tak mnie interesowały, otworzyłam je.
- Garderoba ? Poważnie ? Wystarczy mi tylko zwykła szafa.
- Tobie należy się to co najlepsze.
Rozejrzałam się po sypialni i garderobie. Nadal nie mogę uwierzyć, że będę mieszkać w tym domu.
Obejrzałam łazienkę, która też była niesamowita.

- Mam dla Ciebie niespodziankę. Wiem, że chciałaś sama urządzić ten pokój, nawet zrobiłaś model i wybrałaś meble, a ja dostosowałem moje pomysły do Twoich i wyszedł na prawdę piękny pokój. Sam go remontowałem i wszystko. Chcę, abyś wiedziała, że te pomieszczenie jest bardzo wyjątkowe i urządzone z moim, jak i Twoim sercem.- mówi do mnie kiedy stajemy przed drzwiami kolejnej sypialnie. Chyba wiem o czym mówi, ale wolę sama się przekonać.
- Rozumiem.
- Chodź.- uchwycił moją dłoń w jego o wiele większej od mojej. Uchylił drzwi i jako dżentelmen wpuścił mnie pierwszą do pokoju.
- Cholera ! Jak tu pięknie ! Szczęka opada !- zachwycam się pokojem dziecięcym, idealnie urządzonym dla niemowlaka.- Brak mi słów. Jesteś taki kochany. Nikt by tego lepiej nie zrobił niż Ty.
- Poprawka, MY to zrobiliśmy.- idealnie zaakcentował słowo "my" w wypowiedzianym zdaniu.
Pokój jest przepiękny. Oczy wychodzą z orbit, szczęka leży na ziemi i różne takie tam.
- Tak strasznie mi się podoba, brak słów.
- Bardzo cieszę się, że Ci się podoba, bo mi i mojej mamie też się podoba. Tylko pozostaje jedna rzecz do ustalania. Kiedy tu się przeprowadzamy ?
- Mi to obojętne.- mówię.
- Może być nawet dziś ?- zapytał z nadzieją, a w jego oczach mogłam zobaczyć małe iskierki nadziei, że się zgodzę. I jak tu takiemu odmówić ? Ja się pytam jak ?
- Może.
- Jak ja się cieszę ! Cholernie się cieszę !- mówi i podnosi mnie jak żonę do po ślubie po czym namiętnie mnie całuje.
- Silny jesteś. Przypakowało Ci się trochę, że udało Ci się mnie podnieść.- śmiejemy się.
- To jak ? Jedziemy po Twoje rzeczy ?
- Jasne.
Po piętnastu minutach jesteśmy w drodze do mnie. Niall prowadzi, a ja bawię się telefonem.
Nagle czuję wibrację w dłoni. Ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu mina mi zrzedła.
- Kto dzwoni ?- pyta zaciekawiony blondyn.
- Nikt ważny.- mówię. Szczerze ? Ktoś cholernie dla mnie ważny, osoba, która pomogła mi przejść przez to piekło, które mnie dręczyło. Przez cztery miesiące dawał mi oparcie i opiekował się mną, jak matka chorym dzieckiem. A to wszystko zepsuło się przez trzy słowa, które wypowiedział. Mam na myśli "usuń to dziecko". Wiem, chciał dla mnie dobrze, ale jak mam pomyśleć, że miałabym usunąć tą małą istotkę we mnie to serce mi się kraja, a złość we mnie wręcz kipi.
- To chyba nie jest wielka tajemnica ? Chyba, że masz jakieś przede mną ?- w jego głosie mogłam wyczuć zmartwienie i smutek, pewnie spowodowany tym, że pomyślał, iż mu nie ufam.
- Nie, nie mam żadnych tajemnic. Nie myśl tak nawet.
- To kto dzwoni ?
- Oh. Logan.
- Ten Logan ? Logan Henderson ?- zaczął się cieszyć jak głupi do sera.
- Taa...
- Ej, Sandra co jest ?
- Oh. Mam z nim nie przyjemne wspomnienia z czasu jak byliśmy jeszcze... No wiesz, pokłóceni.
- Zaraz, zaraz... Spałaś z nim ?!- pyta z podniesionym głosem.
- Nie krzycz na mnie !- powiedziałam równie głośnym głosem.- Jakby nie patrzeć to Ty mnie zdradziłeś ! I nie, nie spałam z nim !- mówię, a po chwili żałuję tego co właśnie powiedziałam. Czy ja zawszę muszę palnąć coś głupiego ?- Przepraszam, nie powinnam...
- Nie, nie, masz rację, to ja przepraszam. Ale jakie masz z nim te nie przyjemne wspomnienia.
- Po miesiącu kiedy Logan wyznał mi, że mnie kocha to... jakimś cudem dowiedział się o tym, że jestem w ciąży i... i kazał mi ją usunąć.- powiedziałam drżącym głosem. Widziałam jak jego mięśnie się napinają, a pięści co raz to mocniej zaciskają się na kierownicy.
- I nie zgodziłaś się na jej usunięcie ?- pyta przez zaciśnięte zęby.
- Jak widać nie. Niall, proszę tylko się nie denerwuj.
- Jestem całkowicie spokojny.- nadal mówi z rozwścieczonym tonem.
- Właśnie widzę.- burknęłam pod nosem.- Po prostu się rozluźnij.- mówię i kładę dłoń na jego ramieniu, a jego mięśnie natychmiastowo się poluźniają.
Po kolejnych piętnastu minutach drogi docieramy na miejsce. Widzę, że pod moim domem stoi nieznane mi dotychczas auto.
Wysiadamy z auta i chwytam dłoń blondyna. Widzę bardzo mi znaną postać.- Logan ?- pytam sama siebie i czuję jak uścisk mojego chłopaka się zacieśnia, aż czuję ból dłoni, ale gdy widzi, że sprawia mi tym ból, poluźnia trochę uścisk, ale nadal jest on silny. Kurwa !

~~~~
No hej ! Wiem, wiem, wiem ! Zaniedbuję swoje obowiązki jako blog-erka. Po prostu brak czasu. W święta pomagałam rodzinie i wgl. Przepraszam bardzo Was ! Postaram dodawać się częściej i dłuższe rozdziały : P

Podoba Wam się rozdział ? Bo mi nawet, nawet, ale nie jest idealny.

Jak myślicie co będzie się działo pomiędzy Loganem, a Niall'em ? Odpowiedzi piszcie w komentarzach <3

Bardzo proszę o komentarze. Dla Was to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego pisania :D

Przepraszam za wszelkie błędy, literówki bądź powtórzenia ! Jest piąta nad ranem, a ja już ledwo co patrzę na oczy xd

Komentujcie : 3

Sandra  ♥

wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas !



No tak ! Przyszedł ten wspaniały czas ! Święta ! Cieszycie się ? Ja tak, ale jakoś ich nie czuję :D
Więc:
Mikołaja w kominku ,Prezentów ile się nawinie,
Cukierków dwie skrzynki,Czterometrowej choinki,
Przed domem bałwana I sylwestra do rana!

Dziękuję Wam, że czytacie mojego bloga <3 Należą Wam się najserdeczniejsze życzenia <3
Kocham Was <3


środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 46

Rozdział dedykuje Asi, która podsunęła mi pewien pomysł :D Miłego czytania <3

*Sandra*
Wychodzimy !- krzyczę, po czym z dziewczynami i wyszłyśmy z domu. Otworzyłam auto i weszłam za kierownice auta, a dziewczyny weszły na miejsca pasażerów.
Najpierw jedziemy do mnie do domu bo muszę wyjść na spacer z Beti i ją nakarmić. Potem zajedziemy do swoich rodziców, a jeszcze później w końcu na zakupy. Powiedziałam o moim planie dziewczynom, a one się zgodziły.
- Sandra, a jak układa Ci się z Horanem ?
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jest tak jak kiedyś.
- To, jak będzie wyglądała Wasza przyszłość ? Spodziewacie się dziecka.
- Emm. Myślę, że będzie wyglądała normalnie, mam swój dom. Nie jest zbytnio dużo, ale bardzo przytulny, a jeden pokój mam wolny, akurat dla dziecka.- mówiłam do dziewczyn, lecz nadal byłam skupiona na drodze.
- Aha.- odezwała się Alice. ziewnie się zachowują. Dobra nie drążę.
Po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy na miejscu.
- Dobra laski ! Gdzie najpierw ?- zapytałam.
- Hmmm. Tam !- Olivia pokazała palcem na ogromny sklep. Tam właśnie poszłyśmy było mnóstwo rzeczy, od ciuchów damskich po ciuchy dziecięce ! Coś czuję duże zakupy. Haha.

***

- Padam na ryj ! Jedynie to czego chcę to usiąść.- mówię i siadam na ławce przy fontannie w centrum. Spędziłyśmy tu prawie pięć godzin ! Co jak co, ale dl takiego słonia to sporo. Kiedyś to potrafiłam nawet cały dzień, a teraz dupa !
- No daj spokój, jeszcze jeden sklep i możemy iść na kawę.- Danielle próbuję mnie namówić.
- Ale jaki sklep ? Weszłyśmy do wszystkich sklepów w tej galerii.- mówię.
- Jeden został.- Eleanor uśmiecha się szyderczo.
- Jaki ? Chyba oblazłyśmy wszystkie sklepy dla Nas.
- A ten ?- wskazuje palcem Olivia. Obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam wielki sklep z sukniami ślubnymi. Zaraz ! Suknie ślubne ?
- Co ?! O nie, nie, nie... Nie planujemy jak na razie ślubu. Nie ma mowy.
- Ale obejrzeć i przymierzyć nigdy nie zaszkodzi. No chodź, będzie fajnie.- Alice w końcu się odezwała.
- Nie ! Powiedziałam już. Nie wiem jak wy, ale ja idę do Starbucksa. Powodzenia w oglądaniu.- machnęłam ręką i odeszłam kawałek od nich, ale nie aż tak daleko, żeby nie usłyszeć Alice mówiącej "co ją ugryzło".
Później nie słyszałam nic ponieważ weszłam do kawiarni i usiadłam do stolika, po czym wzięłam w dłonie menu i zaczęłam przeglądać kanapkę z pastą z tuńczyka, sałatkę cezar, herbatę parzoną Earl Grey i Caffè Misto. Gdy złożyłam zamówienie kelnerce ta popatrzała się na mnie jak na jakąś idiotkę. Popatrzyłam się na nią z wyrazem twarzy "nie pasuje coś" po czym dziewczyna pokręciła głową na boki podziękowała za zamówienie i powiedziała, że za niedługo będzie wszystko gotowe. Kiwnęłam głową i przyglądałam się jak jej smukła sylwetka odchodzi. Dlaczego ona jest taka piękna i szczupła ?! Oparłam się łokciami o stolik i schowałam twarz w dłoniach.

*Olivia*
Gdy Sandra od Nas odeszła popatrzałyśmy się skonsternowane na siebie i szybkim krokiem poszłyśmy do Starbucksa. Zastałyśmy ją w ostatnim stoliku z twarzą w dłoniach. Podeszłyśmy do stolika i usiadłyśmy.
- Sandra... Co się stało ?- zapytałam z troską.
- Patrzcie jak ja wyglądam.- wskazała dłońmi na swoje ciało.- Jak jakiś słoń. Nie to, że nie chciałabym być w ciąży czy coś, ale spójrzcie na to jak ja wyglądam. I coś nie sądzę, abym taka podobała się Niallowi. Spójrzcie na około, ile jest pięknych, szczupłych dziewczyn ? A ja ? Jak ja wyglądam ? Czasem mam wrażenie, że nie podobam mu się już, że jest ze mną z przyzwyczajenia, albo z litości. W ogóle co pomyślą sobie o nim fani ? Rodzina ? Tabloidy ? I wiele, wiele innych ? Że w wieku dwudziestu lat już dziecko, jeszcze z córką swojego menadżera ? A co pomyślą sobie o moim ojcu ? Że córka w wieku dziewiętnastu lat już w ciąży ? Nie mówię, cieszę się bardzo, że jestem w ciąży i ta mała istotka co jest teraz we mnie pojawi się na świecie i to właśnie ja się nią zajmę. J-j-ja się boję, że Niall mnie zostawi, a tego nie chcę.- ostatnie zdanie wypowiedziała już ciszej, a pojedyncze łzy spływały po jej idealnie gładkim policzku.
- Sandra, kochanie, Niall nie jest powierzchowny. On Cię kocha, a jak by miał zamiar Cię zostawić nie walczył by o Ciebie tyle miesięcy.
- Tylko, że w tedy nie widział, że jestem w ciąży, a jak już zobaczył to mogło zrobić mu się głupio i z litości zrobił to co miał zaplanowane.
- Nie ! Nawet tak nie myśl ! On Cię kocha ! I dobrze o tym wiesz, tylko po prostu masz chwilę słabości ! Będzie dobrze, nie ma co się załamywać !- Danielle odpowiedziała jej na jej wypowiedź wcześniejszą.
- Chcę po prostu zostać chwilę sama. Zostawicie mnie ?- pyta się.
- Jesteś tego pewna ?- Eleanor pyta się.
- Tak. Aha, tu macie kluczyki do samochodu spakujcie zakupy. Weźmiecie moje przy okazji ?
- Jasne. Będzie dobrze kochana, nie martw się. To za godzinę pod fontanną ?- pytam się na co uzyskuje słaby uśmiech i skinięcie głową od Sandry.
Wyszłyśmy z Starbucksa i od razu chwyciłam telefon z torebki i wybrałam numer do Horana. Po trzech sygnałach wreszcie odebrał.
- No ile można ?- pytam się ironicznie.
- Nawijaj, nie mam czasu zbytnio.- odpowiada mi.
- A co jest ważniejsze od narzeczonej w ciąży ?- pytam.
- Jest coś z nią nie tak ?! Jak się czuję ?!- pyta spanikowany. I on miał by ją zostawić dla jakiejś innej ? W głowie się nie mieści.
- Wszystko z nią w porządku.- odetchnął z ulgą do słuchawki.- Znaczy tak, znaczy nie, po części. Boi się, że ją zostawisz dla innej laski.
- Co?!
- Gówno, słyszałeś. Bierz nogi za pas i przyjeżdżaj jak najszybciej do Starbucksa ! Masz godzinę. Pa.- mówię i rozłączam się.

***Niall***
Po telefonie od Olivii zerwałem się z miejsca. Dokładnie od jej telefonu minęło piętnaście minut, a ja już jestem pod centrum handlowym. Parkując samochód zauważyłem przyjaciółki przy samochodzie Sandry, które zawzięci o czymś dyskutowały.
Zamknąłem auto i truchtem do nich podbiegłem.
- Co się dzieję ? Gdzie jest Sandra ?
- Nie wiem, wspomniałyśmy o sklepie z sukniami ślubnymi, a ona się zdenerwowała i poszła sobie. Weszłyśmy do Starbucksa, a ona siedziała w ostatnim stoliku z twarzą w dłoniach.- mówi Alice.
- Ale co konkretnie mówiła w kafejce ?
- Że boi się, że ją zostawisz bo po co Ci dziewczyna z dzieckiem i w ogóle. Idź do niej.- mówi Eleanor.
Dziękuję dziewczynom i odchodzę w stronę Starbucksa. Wszedłem do kafejki i od razu w oczy rzuciła mi się piękna dziewczyna w brązowych włosach, która grzebie w talerzu, z którego nic nie zniknęło.
Podszedłem do stolika i usiadłem na przeciwko niej.
- Hej.- powiedziałem przyciszonym głosem, na co ta na mnie się popatrzała i lekko się uśmiechnęła.
- Zadzwoniły już po Ciebie.- zachichotała cicho. Czy już kiedyś mówiłem, że kocham ten dźwięk ?
- Powiedz mi, co jest nie tak, proszę.
- Przecież wiesz, powiedziały Ci skoro po... dwudziestu minutach już tu jesteś.
- Wiem mniej więcej o co chodzi, ale chcę wiedzieć to od Ciebie. Więc ?
- Dlaczego ze mną jesteś ?
- Co ? Dlaczego o to pytasz ?
- Po prostu odpowiedz, proszę.
- Jest mnóstwo powodów dlaczego. Dlatego bo Cię kocham, zależy mi na Tobie, chcę być z Tobą, przy Tobie czuję się tak... Inaczej niż przy innych dziewczynach. Po prostu, bo Cię kocham. To są główne powody czemu z Tobą jestem.
- A litość ?- popatrzałem się na nią skonsternowany.
- Litość ?
- Tak litość Niall. Czasem mam wrażenie, że jesteś ze mną z litości. Powiedz mi co powiedzą Twoi fani, że masz w wieku dwudziestu lat dziecko z córką swojego menadżera ? Co powiedzą wszyscy ? Nie mówię, kocham Cię całym swoim sercem i bardzo się cieszę z powodu, że jesteśmy razem i, że będziemy mieć razem dziecko. Ale jak to dalej będzie ? Boję się że pewnego dnia kiedy ja będę zajmować się domem, a Ty wrócisz do niego z pracy powiesz mi, że... że to koniec, a j-ja zostanę sama z tym wszystkim.- schowała twarz w dłoniach. Natychmiastowo odkryłem jej twarz, a jej dłonie umieściłem w moich na stoliku. Jest taka piękna.
- Kochanie, nawet tak nie myśl, słyszysz ? Kocham Cię całym moim sercem. Byłbym idiotą gdybym zostawił Ciebie i moją kochaną córeczkę. Opinia moich fanów jest dla mnie ważna, ale w tej sprawie mają gówno do gadania i nie obchodzi mnie to co sobie o mnie pomyślą. Liczy się to, że jesteś przy mnie, a ja przy Tobie. Potrzebuję Cię, a...- przerwałem i przeniosłem się z krzesła na przeciwko jej na krzesło obok niej.- A czujesz to ?- przyłożyłem jej dłoń do swojej lewej piersi inaczej do serca.- Tak reaguję przy Tobie. Moje serce bije dla Ciebie, a jak Ciebie zabraknie w moim życiu to nie wiem co się ze mną stanie. Spójrz na mnie. Sandra kocham Cię, błagam Cię żebyś już nigdy nie pomyślała, że Cię zostawię. To nigdy się nie wydarzy.
Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.- przytuliłem ją do siebie, a ona wtuliła swoją głowę w zagłębienie pomiędzy moim obojczykiem, a szyją.
- Ja też Cię kocham Niall.- odsunęła się ode mnie kawałek i uśmiechnęła się.- Chodźmy stąd zanim ktoś Nas zauważy.- uśmiechnąłem się do niej i ucałowałem jej głowę.
- Oho. Wykrakałaś.- zaśmiałem się, a Sandra podobnie.- Jak ja kocham ten Twój śmiech.
- Raczej rechot.- zaśmialiśmy się razem, a do kafejki wbiegło kilka fanek i dość sporo reporterów. Ze względu na przepych nie mogłem zostać i zrobić sobie zdjęć z fanami. Kelnerka jakoś się przepchała do Nas dzięki czemu mogłem jej zapłacić za zamówienie Sandry z małym napiwkiem. Posłałem jej przepraszające spojrzenie, na co ta się uśmiechnęła.
Przepychaliśmy się przez osoby, głównie dziewczyny w kawiarni, żeby jakoś wyjść.
- Niall !- usłyszałem jak ktoś mnie woła. Ten głos był o wiele głośniejszy niż głosy dziewczyn. Obróciłem się i zobaczyłem jak ten kto mnie wołał był mężczyzną, a właściwie to paparazzi. Zaczął robić mi zdjęcia, a po chwili usłyszałem jakiś trzask.
Obróciłem się i zobaczyłem Sandrę na ziemi. Wokół niej zebrali się paparazzi i zaczęli robić jej zdjęcia, a ona chowała twarz za torebką. Zapierdolę ich. Przepchałem się przez nich do dziewczyny i pomogłem jej wstać.
- Nic Ci nie jest ?- zapytałem. Pokiwała przecząco głową i mi podziękowała.- Zapierdole gnoja, który to był ?
- Nie ważne. Daj spokój chodź stąd.- ciągnie mnie za ręce.
- To ten !- krzyczy jakaś fanka i wskazuje na faceta z aparatem robiącemu nadal pierdolone zdjęcia.
Podszedłem do niego, złapałem go za koszulkę i przywarłem do ściany.
- Kurwa, nie widzisz, że ona jest w ciąży ?! Jeśli coś się jej stanie to Cię kurwa zapierdole !- szarpnąłem go mocniej i rzuciłem go na ziemię. Podszedłem do Sandry i ponownie upewniłem się, że nic jej nie jest po czym chwyciłem jej rękę i wyszliśmy, ze Starbucksa.
- Rozluźnij się... Niall spokojnie.- uspokaja mnie.
- Jak mam być kurwa spokojny, jak ten gnój Cię przewrócił ?! Mogło Ci się coś stać, a Ty kurwa mówisz, że mam być spokojny ?- po krótkiej przerwie zaś mówię.- Przepraszam, po prostu... Mógł zrobić Ci krzywdę, Tobie i Naszemu dziecku, nie mogłem tego po prostu tak odpuścić. Przepraszam.
- Nic się nie stało.- uśmiechnęła się do mnie ukazując szereg jej białych zębów.- Po prostu się już uspokój.- położyła dłoń na moim policzku i pocałowała, na co moje mięśnie od razu się poluzowały.

~~~~

Kochani ! I jak wrażenia pod rozdziałem ? Mnie aktualnie bardzo podoba się ten rozdział : D Rozdział nie jest zbyt długi ,ale nie jest również krótki. Myślę, że wenę odzyskałam :D I będę dodawała częściej rozdziały, a w przerwie świątecznej może jeszcze wcześniej ? Nie wiem to zależy od Was ! Jak się baardzo postaracie z komentarzami !! W ogóle widzieliście wyświetlenia ? Dzisiaj (tj. 17.12.13) Było aż 567 wyświetleń ! Nie wiedziałam, że aż tyle razy dziennie wchodzicie na mojego bloga !! Jestem Wam niezmiernie wdzięczna <3 A co do tego skrawka, to nie mówił to Niall, zauważcie, że osoba która to mówi jest rodzaj żeński :D Zgadujcie dalej <3
 Kocham Was ! Dziękuję za wszystko <3

Komentujcie proszę <3

~ Sandra ♥

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 45

*Następnego Dnia*

* Niall *
Śniadanie wszystkim się bardzo przyda. A zwłaszcza chłopakom. Bardzo dawno im gotowałem. Zresztą wstałem pierwszy z ich wszystkich. Aktualnie jest 10:18. Gdzieś tak za 45 minut powinni wstać. Więc starczy czasu żeby ugotować coś wszystkim głodomorom. Krojąc pomidory przypomniało mi się, że mieliśmy iść na kolację z Sandry rodzicami. Zaraz, zaraz ! Zapomniałem ! Cholera ! Oni chyba Nas zabiją, właściwie to mnie bo Sandra w ciąży. Właśnie ! Sandra !
Rzuciłem nóż na stół i pobiegłem na górę do (już niedługo) naszej sypialni (mam pewne plany).
Sandry nie było już na łóżku. W tej ciszy potrafiłem usłyszeć wodę lejącą się z prysznica. Zapewne Sandra po przebudzeniu poszła się myć, bo kto inny byłby w łazience znajdującej się w Naszej sypialnie ? No właśnie. Zapukałem do drzwi od łazienki i zawołałem czy mogę wejść.
- Chwila !- nie słyszę już chlustów wody, a otwierającą się kabinę prysznicową i jakieś szelesty.- Już !
Wchodzę do łazienki i zastaję Sandrą zakrytą ręcznikiem. Jest odwrócona do mnie tyłem i czesze swoje piękne brązowe włosy. Podchodzę do niej i obejmuje ją w pasie.
- Jesteś taka piękna, czemu się zakrywasz ?- pytam kładąc brodę na jej ramieniu.
- Bo nie chcę dawać Ci tej satysfakcji.- uśmiecha się.
- Twoi rodzice nie będą chyba zadowoleni.- mówię odchodząc od niej i opieram się tyłem o pralkę.
- Co masz na myśli ?- przygląda mi się uważnie. Unoszę brwi ku górze, a Sandra chyba się zorientowała o co chodzi bo oczy prawie na wierzch jej wyszły.- Kurwa...
- Mmhmmm. Co im powiemy ? Że zapomnieliśmy przyjść, bo woleliśmy kumpli niż Twoich rodziców i napiętej atmosfery ?
- Ej !
- No co ? Stwierdzam fakty. A tak na serio co im powiemy ?
- Nie wiem. Po prostu, że nie mogliśmy. To będzie Nasza tajemnica.- uśmiecha się szeroko po czym wraca do swoich poprzednich czynności, a ja z zaciekawieniem przyglądałem się jej. W jednej chwili zaprzestała i przyglądała się mi, a ja jej.- chciałabym się przebrać Niall.- sugeruje.
- A ja Ci tego nie bronię.
- Słucham ?
- Dobra już wychodzę.- podnoszę ręce na wysokość głowy po czym odwracam się i normalnie wychodzę z łazienki zamykając drzwi za sobą.
Chwytam telefon i wybieram telefon Paula.
Dzwonię. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty, poczta głosowa. Powtarzam czynność z trzy razy, w końcu odpuszczam. Z tego co mi wiadomo Matt jest na obozie piłki nożnej czy jakoś tak, więc pewnie zajmują się czymś " baaardzo pożytecznym". Zaśmiałem się sam z siebie kiedy wyobraziłem to sobie. Brrr.
Przypomniałem sobie, że nie dokończyłem śniadania. Zszedłem na dół dokończyłem to co zacząłem i rozstawiłem przeróżne potrawy na stole, a nadal nikogo nie było. Co oni aż tak się schlali, że wstać nie potrafią ? Jest dwunasta, a Ci nadal gniją w łóżkach. Ruszyłem do salonu i z szafki wyciągnąłem dość sporo dzwonki i ruszyłem na górę. Zacząłem od ostatniego pokoju, czyli pokoju Liam'a i Danielle.
Zapukałem i wszedłem. Nie myliłem się. Liam gnił w łóżku, a Danielle zapewne w łazience. Co to, to nie. Zacząłem dzwonić dzwonkami za co oberwałem z portfela- zapewne pierwsza rzecz, która wpadła w ręce Liam'a.
Podniosłem skórzaną rzecz i powiedziałem, że będę miał na piwo.
- Kup se nawet pięćdziesiąt, ale daj mi spać.
Odrzuciłem mu portfel, którym dostał w łeb, ponownie zacząłem dzwonić dzwonkami mówiąc, że śniadanie stygnie. Podziałało ! Zerwał się z łóżka jak poparzony.
- Czekam na dole pierniku.
- Spierdalaj.
- Zadziorny.- powiedziałem po czym wyszedłem śmiejąc się z pokoju mojego przyjaciela.
Po jakimś czasie oblazłem wszystkie pokoje domowników i zacząłem ich budzić w podobny sposób jak Liama'a, czyli dzwoniąc dzwonkami.
Były różne reakcje, ale podobne do siebie, np. dostałem raz poduszką, raz portfelem, z którego wypadły prezerwatywa. Spotkałem się również z wyzwiskami i przeklinaniem, ale podziałało po 15 minutach wszyscy siedzieliśmy w jadalni zajadając się przepysznie przyrządzonym-prze ze mnie- śniadaniem.
- Wspomniałem, że świetnie gotuję ? Lepiej niż jakakolwiek kobieta na świecie.- zacząłem się przechwalać.
- Taaa, na pewno. Co Ty taki w skowronkach dzisiaj jesteś ?- pyta z zaciekawieniem Olivia.
- A no bo uświadomiłem sobie, ze mam najlepszych przyjaciół na świecie czyli Was. Najpiękniejszą kobietę na świecie i wiem, że będę miał cudowne dziecko.- uśmiechnąłem się szeroko spoglądając na szczerzącą się do talerza Sandrę.- Mamy dzisiaj z chłopakami parę spraw do załatwienia ważne rzeczy. Liczymy, że nie będziecie miały nam tego za złe ?- pytam.
- Jasne, że nie. Właśnie też mamy na dzisiaj plany.- odpowiada mi Alice
- Jakie ?- pyta Harry. Już widzę tę zazdrość w jego oczach.
- Umówiłyśmy się z takim pięknym modelem.- co ?! Zakrztusiłem się kawą, a oczy prawie wyszły mi z orbit.- Nie no droczę się z Wami. Mamy zamiar wybrać się na zakupy.- ulżyło mi, jak reszcie chłopaków.

~~~
Z CAŁEGO SERCA CHCIAŁABYM WAS PRZEPROSIĆ ! ZA TO, ŻE IE DODAWAŁAM PRZEZ TAK DŁUGO ROZDZIAŁÓW, ALE CZASU PO PROSTU ZABRAKŁO.
MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘ RUTYNĄ.
IDĘ DO SZKOŁY, WRACAM Z NIEJ, JEM OBIAD, ODPOCZYWAM 15 MINUT, UCZĘ SIĘ I ODRABIAM LEKCJE, WCHODZĘ NA 30 MINUT NA LAPKA OGARNIAM PARĘ CZY FB, TT, ASK ITP. ITD. WIECZORNE SPACERY Z PSEM, MYJU MYJU I SPANIE. 
NA TEN TYDZIEŃ MAM ZAPOWIEDZIANE 5 SPRAWDZIANÓW I 673737373748596848549573747364 KARTKÓWEK. NO KURWICY IDZIE DOSTAĆ !!!!!
PRZEPRASZAM WAS BARDZO JESZCZE RAZ, JESZCZE RAZ I 754736583645984373 RAZY !
KOLEJNA SPRAWA. ANKIETA JEST JUŻ ZAMKNIĘTA, WYGRAŁO IMIĘ EMILY !
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA TO, ŻE CZEKALIŚCIE Z UPRAGNIENIEM <TAK SĄDZĘ> NA ROZDZIAŁ. TO BARDZO DUŻA MOTYWACJA DLA MNIE ! KOCHAM WAS <3


SANDRAA ; )