poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 56

Nie, nie może tak być... Nie może być tak za każdym razem, że kiedy powoli się układa to nagle musi się coś zepsuć. Nie pozwolę by ten cholerny facet zniszczył ponownie moje życie. Nie ma mowy. Nie będę chodzić załamana. Mam ważniejsze powody by się martwić, a jest nim moja małą córeczka. To o nią muszę się martwić, a nie o siebie. Ja przeżyję, będą tam przecież sąd, adwokaci, policja, ochrona i dużo innych światków, więc nie mam powodów do obaw. Wiem, że ciarki i strach przejdą przez moje ciało, ale nic więcej. Czego mam się obawiać. Pójdę tam, opowiem wszystko jeszcze raz, uzyskam wyrok i po prostu wyjdę cała i zdrowa... Łatwo powiedzieć trudniej zrobić- mówi mi głos w mojej głowie.
Dam radę, dam radę, jestem silna. Przeszłam tyle, że to pójdzie jak z płatka i potem będzie tylko lepiej.
Tak, będzie lepiej, na pewno.
- Nie. Nie skrzywdzi mnie, ja na to nie pozwolę. Muszę być silna, dla Naszej kochanej córeczki.
Musimy być oboje silni. Teraz może być tylko lepiej.- odsuwam się od chłopaka i mówię mu to co muszę zrobić.
- Tak... Dla Naszej małej córeczki.- mówi i całuje mnie czule w usta. Odwzajemniam pocałunek, kładąc delikatnie dłonie na jego policzkach.
- Egheem.- tą piękną chwilę przerwała pielęgniarka. 
Niech spieprza, tak dawno nie czułam jego ust. Ponownie jego pocałowałam. Przez pocałunek mogłam wyczuć jak Niall się uśmiecha.- Przepraszam, nie chciałabym Państwu przeszkadzać, ale ma Pani gościa, wpuścić go do Pani ?- westchnęłam głośno i odsunęłam się od soczystych, malinowych ust i spojrzałam na pielęgniarkę. Była jakaś nowa... I młoda... I szczupła... I piękna... Cholera, zazdroszczę jej urody, ale cóż zrobić, są piękniejsi i trochę mniej piękniejsi.
- Pewnie Harry. - mówię głównie od siebie, ale zdezorientowanie jest bardzo dobrze widoczne na twarzy... Kelsley, tak przynajmniej wyczytałam z jej plakietce przyczepionej do materiału jej uniformu do pracy.- Proszę tą osobę wpuścić.- mówię, a pielęgniarka natychmiastowo opuszcza salę, a ja wracam do poprzedniej czynności, póki zaś ktoś Nam nie przerywa.
- Eeem, Sandra...- zamarłam. Znam ten głos. Obróciłam się w stronę chłopaka. Wytrzeszczyłam oczy i przetarłam je dłońmi, bo wciąż nie dowierzałam.
- Co Ty tu robisz ?- wysyczałam przez zęby.
- Chciałam porozmawiać. Z Tobą, na osobności.
- Logan, ale my nie mamy o czym rozmawiać.
- Sandra, proszę wysłuchaj mnie. Z Niall'em już rozmawiałem. Chcę tylko rozmowy, nic więcej, błagam.- mówił rozpaczliwym tonem.
Natychmiast przed oczami miałam te Nasze pięknie chwile spędzone razem jako.... przyjaciele.
- Sandra, porozmawiaj z nim. Jak coś będzie nie tak to mnie zawołasz przez szybę, okej ?- co ?! Niall chcę, żebym z nim gadała ? Ja pierdolę, co tu się dzieje.
- Dobrze, ale tylko chwilę.
- Więc... Wiem, że postąpiłem źle każąc usunąć Ci ciążę, zabić Twoje dziecko, ale chciałem dla Ciebie dobrze. Miałem dobre intencję. Myślałem, że będzie to lepsze wyjście, bo kto by Ci pomagał ? Z przyjaciółkami i chłopakami z One Direction byłaś pokłócona, ja bym za niedługo w trasę wyjechał, a rodzice zapracowani. Nie chciałem powiedzieć tego w tak oschły sposób, lecz bezmyślnie to zrobiłem, za co bardzo Cię przepraszam. Zniszczyłem tym Naszą przyjaźń, ale chciałbym ją naprawić. Zbudować na nowo.  Dlatego przepraszam za to co zrobiłem, za to co powiedziałem. Wiem, że to mogło Cię cholernie mocno zranić. W końcu to zrozumiałem, więc za wszystko Cię przepraszam. Nie za wszystko da się przeprosić, ale wszystko można wybaczyć. Nie wszystko da się naprawić, ale wszystko można zacząć od nowa. Weź ze sobą pamięć ostatnich dni. Porozmawiajmy o tym co minęło, o Naszej przyjaźni i rozłączeniu. Może mi opowiesz co dzieję się w Twoim życiu, opowiesz o swojej córce i może pogodzimy się. Przepraszam, tak bardzo... Wiesz, że skrzywdzić Cię nie chciałem. Gdybym mógł, czas cofnął bym. O to nie musisz się bać. Ale, że nie mogę to proszę o jedno- wybacz mi...- skończył swój, a la monolog, a mi w oku aż łza się zakręciła, ale nie wyszła na światło dzienne, z czego jestem dumna, że powstrzymałam się przed płaczem.
Teraz stanowczo za dużo tego robiłam.
- Obiecujesz, że nigdy więcej to się nie powtórzy ? Że nie będziesz próbował się do mnie
zbliżyć by chcieć czegoś więcej ? Ja kocham Niall'a. Jestem i będę z nim czy tego chcesz czy nie.
Ale chcę by Nasza przyjaźń toczyła się dalej.- mówię, a po chwili jak chłopak ponownie przetwarza sobie w myślach to co powiedziałam uśmiecha się szeroko, a po chwili tkwimy w przyjacielskim uścisku. Brakowało mi jego, jego ciepłych ramion. Lecz to nie znaczy, że Niall mi nie wystarcza czy coś takiego.

*Tydzień później*

Trzy dni temu wyszłam ze szpitala. Czy czułam się dobrze wychodząc z tego okropnego miejsca jak szpital ? Po części... Chociażby dlatego, że będę dalej od mojego małego aniołka. Chociaż w reszcie miałam wygodne łóżko i mogłam spać z moim chłopakiem.
Dzisiaj jest za razem bardzo dobry dzień, jak i bardzo zły.
Dobry, ponieważ dzisiaj o piętnastej jedziemy po Emily i w reszcie trafi do ciepłego domu.
Zły, dlatego, że o dwunastej jest sprawa sądowa gdzie spotkam tego faceta...
Na samą myśl o tym, że kolejny raz go zobaczę, ciarki przechodzą całe moje ciało. Przez moją głowę kolejny raz dzisiejszego dnia, a i nawet tygodnia, wspomnienia z tego felernego późnego wieczoru. Jak bym mogła tylko cofnąć czas, by nie iść na ten cholerny spacer, to zrobiłabym to.
By nie spotkać nigdy w życiu tego gnoja.
- Sandra, jak się czujesz ?- kiedy stoję przed oknem, w sweterku czesząc moje długie włosy, Niall podchodzi do mnie od tyłu i kładzie swoje duże dłonie na moich ramionach.
- Jest okej. Mogło by być lepiej, ale jest okej.- mówię i odwracam się przodem do blondyna.
- Wszystko będzie dobrze, pojadę tam z Tobą. Nic Ci się nie stanie... Będziesz bezpieczna.- zagryzam wargę.
- A co jeśli go wypuszczą ? W końcu to apelacja... Niall on powiedział, że jak powiem to komuś, a powiedziałam i to nie jednokrotnie to zrobi moim bliskim krzywdę... On Nas znajdzie, wcześniej też mnie znalazł, więc czemu nie miałby tego zrobić ponownie ?- pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich gładkich policzkach, a tusz, który miałam na rzęsach zaczął spływać wraz ze łzami.
- Tsii... Skarbie, nic się nie stanie. Nie wypuszczą go... Odsiedzi te piętnaście lat, które mu dali, a nawet i dołożą, jeśli coś odwali w sądzie.- chłopak przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej i mocno przytula.
Za to ja wtulam się w jego gorącą klatkę piersiową.
- Oby było wszystko dobrze...- spojrzałam na zegarek. Była równa jedenasta.- Idę do łazienki poprawić makijaż i możemy jechać.- niebieskooki cmoknął mnie czule w czoło, a ja po chwili wspięłam się na palce i cmoknęłam go, w jego soczyste, malinowe usta.
Całą drogę do sądu się denerwowałam. A jak uświadamiałam sobie, że jesteśmy co raz bliżej wyznaczonego miejsca stresowałam się co raz to bardziej. Przecież nie codziennie możesz stanąć twarzą w twarz ze swoim gwałcicielem, prawda ?
Gdy w zasięgu mojego wzroku zaczął pojawiać się budynek sądu, zaczęłam głośniej oddychać, co przykuło uwagę Niall'a. Chłopak położył swoją dużą dłoń na moim kolanie, a ja położyłam swoją na jego ręce.
- Będzie dobrze.- szepcze blondyn.
Wyszliśmy z samochodu, ruszając do wejścia budynku. Niall otworzył mi drzwi i znajdowaliśmy się w środku. Brązowe ściany i mahoniowe meble rzucają się w oczy.
Doszliśmy do wejścia do sali i po prostu czekaliśmy do rozpoczęcia się sprawy sądowej.
Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni czarnych spodni i sprawdziłam godzinę. Równie za dwie minuty miała rozpocząć się sprawa. Usłyszałam jakieś podniesione głosy.
Spojrzałam w kierunku dochodzących odgłosów i zamarłam. Tam szedł właśnie ON zakuty w kajdanki z dwoma policjantami. Gdy znajdował się pięć metrów ode mnie, nagle się zatrzymał i spojrzał prosto w moje oczy. Stałam tam jak słup soli. Zupełnie sparaliżowana, a na dodatek patrzyłam się w jego ciemne oczy.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie arogancko, a po chwili przesłał mi buziaczka w powietrzu. W tamtym momencie oprzytomniałam i odruchowo schowałam się za plecami mojego chłopaka. Niall ciskał piorunami z oczu w stronę tego bandyty.
- Sprawa o apelację numer jeden rozpoczyna się za minutę, prosimy o wejście na salę i zajęcie swoich miejsc.- odezwała się kobieta w średnim wieku, która wyszła z sali.
Policjanci wprowadzili mężczyznę na salę sądową, a po chwili ja wraz z blondynem do nie weszliśmy.
Usiadłam po prawej stronie sali, obok mojej Pani adwokat, którą wynajęłam wraz z Niall'em by broniła mnie w tym okropnym miejscu. Za to Niall usiadł za barierką na krzesełkach, w pierwszym rzędzie.
- Proszę wstać, sąd idzie.- poinformowała Nas ta sama kobieta co wcześniej.
Wstałam jak to poinformowała Nas Pani, a do sali na weszła Pani sędzina i zasiadła na swoim miejscu.
Zaczęła coś tam mówić, aż przyszła pora na zeznania tego gnoja. Jeśli dobrze pamiętam, ma on na imię Mathiew... Stanowczo za ładne imię na tak paskudną mordę jak jego.
- Chciałbym powiedzieć, że to, o co oskarżyła mnie ta oto kobieta- wskazał na mnie palcem.- oskarżyła mnie o gwałt bezpodstawnie. Nie było niczego, czego ona by nie chciała. Ta dziewczyna wręcz błagała mnie, żebym przepieprzył ją w tym zaułku.-sędzina zwróciła mu uwagę za słownictwo. Co za łgarz !- Nic nie zrobiłem. A w tedy kiedy znaleźli mnie u niej w domu, to odpowiedź jest logiczna... Zadzwoniła do mnie bym przyjechał pod ten adres, więc to zrobiłem. Niemal od razu, w drzwiach rzuciła się na mnie i zaczęła całować i prosić bym ją wziął, potem przyjechała policja i mnie zabrali.- zakończył, a we mnie, aż kipiało ze złości. Może i się bałam, ale słowa, które cisną mi się na język są silniejsze i po chwili wybucham. Co jak co, ale nie będzie oszukiwał wszystkich...
- Bzdura !- unoszę się.
- Proszę spokojniej, teraz Pani kolej na zeznania, więc słuchamy.
- Dobrze. Opowiem... W ten dzień, kiedy on mnie zgwałcił, wydawał się być nie zwykłym dniem... Właśnie w tedy miała zatańczyć pierwszy raz, z zespołem x factor. Gdy wieczorem wróciliśmy do domu, stwierdziłam, że pójdę się przejść. Był późny wieczór, a ja nadal szwendałam się po pustym już Londynie....- załkałam na wspomnienie, które ponowny raz dzisiejszego dnia powróciło do mojej głowy.- W tedy zobaczyłam, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się i... i wtedy znienacka on mnie zaatakował. Zaciągnął mnie do tego zaułka..... Ja.. ja szarpałam się z całych sił, próbowałam uciec, wołałam o pomoc, ale nikogo w tedy tam nie było... Tylko ja i.. i on.- popatrzałam na niego z odrazą w moim spojrzeniu.
- Proszę dalej.
- On był za silny... Rozdarł ze mnie sweter, odpiął moje spodnie... Zaczął ściskać moje piersi, gryźć mnie w szyję.. Ciągnąć mnie za włosy... I w tedy zdarł ze mnie spodnie, odpiął swoje i... - i tu się zacięłam... Nie potrafiłam wymówić tych słów. Zupełnie utkwiły mi w gardle..
- i ?- sędzina mnie pośpieszała... Kurwa, to nie jest łatwe szmato.- powiedziała moja podświadomość. Nie wiem od kiedy u mnie takie słownictwo.
- No i po prostu to zrobił...
- Co zrobił ?- dopytywał adwokat tego mężczyzny...
- No... No zgwałcił mnie... To nie było normalne... Robił to z taką siłą... Bolało jak diabli... Nie wracałam do domu przez siedem dni... Przez okrągły tydzień siedziałam w tym zaułku sama... Pół naga, głodna... Zanim odszedł powiedział jedno zdanie, zdanie, które było głównym powodem, czemu nie opowiedziałam nic policjantom o tym zdarzeniu. Brzmiało ono tak "Jeżeli powiesz o tym komu kol wiek, Twoja rodzinka tego pożałuje, szmato".
- Bzdura ! Droga sędzino ona kłamie, te wszystkie słowa, które wypadły z ust tej kłamczuchy są bzdurą ! Sama tego chciała ! Jeszcze mnie podsycała !- unosi się.
 Teraz to nie wytrzymałam, łzy leciały stróżką po moich policzkach, ale musiałam się odezwać. Jak tego nie zrobię, mojej rodzinie grozi duże niebezpieczeństwo.
- Ja ?! Ja tego chciałam ?! Ja chciałam, żebyś pieprzył mnie tak brutalnie, że nie potrafiłam nic robić przez siedem dni ?! Chciałam potem siedzieć przez te zasrane siedem dni w zaułku, bez jedzenia, bez picia ?! Chciałam, żebyś przepieprzył mnie tak, że spróbuję po pełnić samobójstwo ?! Bardzo przepraszam za słownictwa, ale inaczej nie potrafię... Chciałam mieć uraz do końca życia ?! Chciałam do cholery to ?!- schyliłam się by podnieść torebkę. Gdy ją podniosłam, wyciągnęłam zdjęcie blizny, na moich piersiach... Oczywiście to nie jest fotografia gołych piersi, ale ich cząstki. Podeszłam do jej miejsca i podałam zdjęcie. Ta założyła na swój nos okulary i spojrzała na fotografię. Oczy na wierzch prawie jej wyszły.
-  Nadal sędzina, wierzy temu potworowi, że tego chciałam ?- teraz to już łez nie powstrzymałam i jeszcze bardziej niż wcześniej leciały z moich oczu na policzki, a potem skapywały na moją turkusową koszulę.- Przepraszam...- mówię i wychodzę z sali sądowej.

_______________________________________________________________
Dziękuję za komentarze.
Przepraszam, że z dniem opóźnienia.
Przepraszam, że obiecuję, a potem dupa, ale wyskakują mi ważne sprawy.
Kocham ! xoxo
~Sandra~

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 55

Mimo iż położyłem się na sofie w salonie i próbowałem zasnąć to nie mogłem. Cały czas po mojej głowie krzątały myśli jak powiem Sandrze, że po raz kolejny musi się zgłosić do sądu by ponownie złożyć zeznania ? Jest teraz w dobrym stanie fizycznym, ale jeśli chodzi o jej stan psychiczny to nie jest za dobrze... Z moją psychiką również nie jest za dobrze. Wracając do tematu... Gdy powiem jej, że zaś musi się stawić w sądzie i przypominać sobie te wszystkie okropne rzeczy przez, które przeszła. Te przeokropne cierpienia... A na dodatek, zobaczy zaś tego chuja...
Wyciszyłem swój umysł i zasnąłem.

*Sandra*
- Jest śliczna.- mówi moja mama, na co jej przytakuję.- A te jej niebieskie oczka.
- Po tatusiu.- uśmiecham się delikatnie.
W tym momencie znajduję się z mamą na oddziale Emily. 

***
Siedzę właśnie teraz w mojej sali i jem kurczaka w sosie kurkowym, którego przyrządził mi Niall.
Co jak co, ale kucharzem to on jest świetnym.
Przyszedł nie całą godzinę temu, ale był taki jakiś mizerny, smutny, przygnębiony ?
- Dziękuję, naprawdę dobre.- mówię i uśmiecham się szeroko w stronę moje narzeczonego.
- Dzięki.- odpowiada bez namiętnie.
Teraz to już jestem pewna, że coś jest na rzeczy.
- Niall... Co jest ? Jesteś jakiś mizerny.
- Wydaję Ci się. Mało spałem.
- Przed chwilą mi mówiłeś, że przespałeś całą noc. Horan, powiedz mi prawdę. Co się dzieje ?
- Bo przyszedł list...- nie dokończył bo do sali wszedł mój  oraz Emily lekarz. Westchnął, a ulga w jego oczach była wyraźnie widoczna.
- Dokończymy później.- szepczę.
- Dzień dobry Państwu.- przywitał się ze mną oraz blondynem życzliwym uśmiechem na ustach, ukazując zmarszczki w okół oczu.
- Dzień dobry.- odpowiadam równie grzecznie jak on.
- Czy dobry to ja nie wiem...- parska Niall, a ja szturcham go w ramię i patrzę na niego wymownie łącznie z piorunami ciskającymi z moich oczu.
- Mam nowe wieści na temat Waszej córki... Jej stan w bardzo szybkim tempie się polepsza. Z początku było bardzo źle, jednak zły był tylko początek, teraz powinno być tylko lepiej. Jeśli będzie tak dalej...- przerwałam mu.
- Będziemy mogli zabrać ją do domu ?
- Jak najbardziej.
- A kiedy mniej więcej ?- tym razem głos zabrał blondyn.
- Za dobry tydzień.
- A kiedy ja, zostanę wypisana ze szpitala ?- siwiejący mężczyzna spojrzał w plik kartek zapiętych na zamykanej podkładce na kartki z klipsem.
- Jutro. Rana po cesarskim cięciu goi się prawidłowo. Jednak, za trzy dni, będzie musiała Pani przyjść na zdjęcie szwów. Gratuluję Państwu bardzo silnej córeczki, do zobaczenia.
- Rozumiem... Dziękujemy za informację. Życzę miłego miłego dnia, Panie doktorze.- mówię życzliwie, a po chwili doktor wychodzi z tymczasowo mojej sali.
- Zaczyna się powoli układać.- mówię i uśmiecham się delikatnie.
- Tak, ale zaraz i tak to się spieprzy.- mamrocze Horan.
- Nie rozumiem... Nie cieszysz się, że będziemy mogli zabrać małą do domu za tydzień ? Jeśli oczywiście, jej dobry stan pozostanie do tego czasu.
-  Czy się cieszę ? Jasne, że się cieszę. Nie mogę się doczekać, jak będę się z nią bawił, jak będę ją usypiał, jak będę jej śpiewać, jak będziemy chodzić z nią na spacery.
- To dlaczego miałoby to się spieprzyć ?!- podnoszę trochę głos, zniecierpliwiona wymijaniem tematu przez mojego narzeczonego.
- Bo tak.
- Przejdź kurwa do rzeczy.- mówię zdenerwowana.
- Ugh... Nie wiem jak Ci to powiedzieć więc sama przeczytaj....- podaje mi otwartą kopertę.
Otwieram ją i widzę mnóstwo napisów. Powoli czytam litery, z których składam wyrazy, a wyrazy w sensowne zdania.
O nie ! To nie możliwe !
Ten koleś chce wyjść na wolność.
W tedy nikt nie będzie bezpieczny. Żadna młoda dziewczyna, ja, Niall, Emily...
- Za miesiąc, jest sprawa. Musisz się wstawić w sądzie i na nowo zeznawać, co znaczy...- przerwałam mu.
- Że kolejny raz muszę się z nim zobaczyć, że ponownie muszę patrzyć na jego obleśną twarz, jeszcze raz muszę widzieć ten jego arogancki uśmieszek...- samotne łzy zaczęły spływać po moim policzku. Momentalnie Niall znajdował się tuż obok mnie i przytulał mnie do swojego ciała. Czułam jego ciepło, ogrzewające moje ciało.
W mojej pamięci zaczęły wytwarzać się wspomnienia z tego nie szczęśliwego wieczoru. Wieczoru, przez który zmieniło się wszystko.
"Miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi. Przyśpieszyłam, ta osoba nadal za mną szła. Był to wysportowany facet. Pobiegłam, a ten gościu za mną. Wbiegłam niestety w jakiś zaułek. On do mnie podchodził, ja płakałam z przestraszenia. Był co raz to bliżej mnie.
- Nie bój się.- podchodził do mnie co raz bliżej. Złapał mnie za ręce i przejechał językiem mój policzek. Ja się szarpałam, ale ten mnie przywarł do ściany budynku. Wołałam o pomoc, ale nikogo nie było. Rozerwał mój sweterek przez co byłam w samym staniku rozpiął mój zamek od spodni i mi je zdjął. Ja się szarpałam, płakałam, wołałam pomoc, ale nic..i..i..i mnie zgwałcił. W między czasie powiedział że jak powiem coś policji to zrobi coś mojej rodzinie, bo wie gdzie mieszkam i uciekł. Ja się skuliłam i płakałam. Siedziałam tam do rana. Ale nadal nikogo nie było. Siedziałam tam chyba tak z parę dni, nic nie jadłam nic się nie odzywałam, tylko cały czas płakałam. Siedziałam w tamtym samym miejscu nadal płacząc, nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Ja chciałam się po prostu przejść i przemyśleć parę spraw, a tu takie nieszczęście. Nie byłam głodna, ani nic. Czułam obrzydzenie do swojego ciała. Dotykał je obcy facet, a nie Niall. Bałam się gdzieś iść. Cały czas byłam skulona i płakałam. Mijał dzień za dniem. A ja ni spałam, nie jadłam, nie piłam, nawet nie odezwałam się jednym słowem, tylko szlochałam i płakałam. Ruszyłam się z miejsca i podążyłam w nieznanym mi kierunku. Ludzie się na mnie patrzeli, pewnie dlatego że byłam cała brudna, sweterek potargany no i oczy całe podpuchnięte i rozmazana. Ciągle miałam słowa tego faceta " Jak powiesz coś policji skrzywdzę twoją rodzinę ". Jak wrócę do domu to Niall od razu mnie tam zabierze. Ciągle płakałam płakałam jak małe dziecko. Było już ciemno, nie wiem może około godzimy 21.
- Nie ja tego nie wytrzymam.- powiedziałam i usiadłam na krawężniku i płakałam. Nie było żywej duszy, nic, a nic. Nie wiedziałam gdzie jestem."
Potem ta próba samobójstwa...
"Całymi dniami siedziałam przy oknie i płakałam. Od tamtej pory nic nie jadłam. Niall wzywał lekarzy, ale ja się nie odzywałam, nie pozwoliłam się dotknąć. Była policja jeszcze z 2 razy. Ciągle zadawali szereg różnych pytań przez co sobie to wszystko przypominałam i co on mi robił, co mówił, że jak komuś pisnę słówko to zrobi krzywdę moim bliskim, a tego chcę uniknąć.
Jak tak ma być to ja nie chcę już żyć, krzywdzę tylko ludzi wokół.
Podeszłam do szuflady i wyciągnęłam żyletki, wzięłam jedną sztukę i usiadłam na łóżku.
- Kocham Cię Niall, przepraszam za to co zrobię.- powiedziałam szeptem.
Popatrzałam na stare blizny po żyletkach i zrobiłam nową przecinając żyłę.
Upadłam na ziemię i krzyknęłam " Przepraszam ".  Po chwili widziałam tylko ciemność."
Wybuchłam jeszcze większym płaczem, przypominając sobie wydarzenia. Jedno po drugim.
- Tsii, wszystko będzie dobrze skarbie, ja tego dopilnuję.- powiedział, a ja moczę jego koszulkę łzami wypływającymi z moich oczu.

______________________________
Chujowy rozdział wiem.
Nie mam siły.
Te momenty są skopiowane z rozdziału 12 oraz 13, jeszcze jak pisałam koszmarnie, więc proszę, nie zwracajcie na to uwagi.
Jak najszybciej dodam kolejny, ale on będzie o wiele lepszy.
Teraz idę spać.
chcę wiedzieć czy czytacie notki pod rozdziałem więc, w każdym komentarzu, który dodacie pojawiło się hasło, które podam.
HASŁO: Marchewka
Loovki
Kocham Was
Dobranoc :*