wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 37

*Sandra*
*Następnego dnia*
Otworzyłam swe zaspane oczy od razu spojrzałam na zegarek. 7 rano. Położyłam się twarzą do poduszki i tylko zamruczałam. Już od rana mogę wyczuć, że pogoda dziś nie dopiszę. Więc spokojnie dzień spędzę sobie w domu. Albo nie. Muszę zrobić zakupy i ogarnąć mniej więcej ile kosztują przybory dla dziecka.
Choćby nie wiem co muszę sobie dać radę. Chcę dać radę.
Usiadłam pionowo na dwuosobowym łóżku rozglądając się po pokoju. Wstałam z miękkiego przedmiotu i powolnym krokiem udałam się do szafy by wyciągnąć odpowiednie ubrania po czym udałam się do łazienki. Rozebrałam swoją piżamę i weszłam pod letnią wodę, która leciała strumykiem z urządzenia. Po 15 minutach wyszłam z kabiny. Delikatnie wytarłam się ręcznikiem, a po chwili wsmarowywałam kokosowy balsam w swoje ciało. Zawiązałam tak zwany turban na głowie i ubrałam białą bieliznę , ulubioną Niall'a. Zrobiłam delikatny makijaż, a ciuchy, który przygotowałam wcześniej znalazły się na mnie. Wytarłam jeszcze raz ręcznikiem swoje włosy i nie rozczesując ich zeszłam na dół. Zrobiłam po czym zjadłam płatki kukurydziane z mlekiem.
Napełniłam miski Beti jedzeniem oraz wodą. Poszłam do salonu i usiadłam na miękkiej poduszce, która znajdowała się na szerokim parapecie. Nagle przypomniały mi się te wszystkie chwile. Dobre i złe, to wszystko co się zdarzyło ostatnimi czasy.
Adopcja, gwałt, zdrada, ciąża... Moje życie w skrócie od kiedy zaczęłam być na prawdę szczęśliwa. To całe szczęście stopniowo dobiegało końca. I w końcu dobiegło. Skończyło się. Tak sobie O prysło. Jednak wspomnienia pozostały i pozostaną już na zawsze. Choćbym chciała je zapomnieć to nie potrafię. Są piękne, oraz smutne i wzruszające... Jest ich pełno. Nie mogę... Nie potrafię... Chcę mu wybaczyć, ale strach przed tym, że ponowi swoje czyny mnie przeraża. Boję się tego jak małe dziecko złego potwora z szafy. A jeśli mu wybaczę i na prawdę to ponowi ? Nadużyje mojego zaufania do niego po raz drugi ? Nie chcę by nasze dziecko wychowywało się bez ojca. Nie chcę by Niall myślał, że się puściłam z pierwszym lepszym. Nawet jak nie będziemy razem powiem mu. Poinformuję go, że zostanie ojcem. Dobra, koniec tego użalania się nad sobą- powiedziałam do Beti, która wiernie leżała na ziemi, ale obok mnie. Idziemy na spacer.- ponownie wymówiłam do mojej pupilki kilka słów. Ona tylko usiadła i zaczęła wymachiwać swym ogonem.
Wstałam, z miejsca i udałam się na przedpokój. Ubrałam płaszcz oraz buty. Zapięłam smycz o obrożę psa i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i skierowałam się do parku.

*Mama Sandry*
- Matt ! Zostaw to. To jest ciasto dla Sandry.- powiedziałam.
- Ale to jest takie dobre...
- Wiem, ale to zostaw.- powiedziałam z uśmiechem. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do mojej córki. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał...
- Cześć mamo.
- Hej skarbie. Przyszła byś może dzisiaj na obiad ?
- Hm... Mam dużo spraw do załatwienia na mieście, ale mogę. O której mam być ?
- Jest godzina dwunasta to może gdzieś tak o trzynastej bo tylko ziemniaki muszę obrać i ugotować. Dasz radę ?
- Wiesz co ? Ja mogę nawet teraz przyjść. Jestem na spacerze z Beti i mogę Ci pomóc. Przy okazji muszę Ci coś powiedzieć.
- Jasne jak tylko chcesz, to czekamy papa.
- Mamo.
- Tak ?
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. To papatki.
- Pa.
rozłączyłam się.
*Sandra*
Boję się. Cholernie boję się jak zareaguję tata i mama na wieść, że jestem w ciąży, na dodatek z tym, który posuwał inną. Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do mojego starego domu.
- Jestem !- dałam domownikom znak, że znajduję się już w pomieszczeniu.
- Wreszcie.- mama podeszła do mnie i przytuliła.
- Jest Beti ?- Matt wyszedł z kuchni.
- A no jest.- zaśmiałam się.- To już się z siostrą nie przywitasz ?- uśmiechnęłam się do chłopaka. Po chwili rzucił się na mnie i mocno przytulił. Niestety uderzając mnie przy tym w brzuch, nie było to mocno, ale wystarczające by zabolało dzieciątko.- Woowo. Matt uważaj troszkę. Muszę uważać na siebie i nie mogę nosić cięż.... - dopiero teraz się zorientowałam, że wypaplałam. Jeszcze przy ojcu. Czy ja nie mogę się kiedyś ugryźć w ten język ?
- Jak to nie możesz ? Czemu musisz na siebie uważać ?- tato zadał mi pytania. On się domyśla...- Czy Ty...- z tego co widzę nie chce mu przejść to słowo przez gardło.- jesteś w ciąży ?- nie odpowiadałam przez dłuższy czas, a ojciec nabrał purpurowego koloru.
- Tato, ja...
- Co Ty ?! Z kim ?! Zabiję gnoja !- jego wściekłość jest nie do opisania.
- Z Niall'em.- spuściłam głowę w dół.
- Słucham ?!
- Dobrze słyszałeś. Tato jestem już dorosła. Nie możesz mi do końca życia mówić co mam robić.
- Dorosła jesteś tylko na papierku ! Zachowujesz się jak gówniara. Kto by widział, że dziewiętnastolatka była w ciąży ?!
- Paul ! Uspokój się !- mama zainterweniowała. Potem zaczęła się na niego wydzierać, a ja pobiegłam do łazienki bo mnie zemdliło. Zwymiotowałam do toalety po czym usiadłam na podłodze opierając się o ścianę. Wybuchłam płaczem jak mała dziewczynka. Chcę wrócić do tego co było. Wszystko jest przeciw mnie.
- Sandra, kochanie. Tata nie chciał. Chodź do Nas.
- Żebyście się na mnie wydzierali ?!- mówiłam przez łzy.
- Nie. Skarbie... Przepraszam.- tata się odezwał. O dziwo był spokojny. Chciałam wstać, ale ponownie mnie zebrało na wymioty. "Wyrzuciłam" resztę wymiotów do ubikacji i podeszłam do umywalki i lustra oparłam się dwoma rękoma o szafkę (umywalka znajduję się w szafce) i spojrzałam w lustro. Przemyłam usta zimną wodą. Zakręciłam kran i otworzyłam drzwi od łazienki i zastałam tam zmartwionych rodziców.
Oboje mnie przytulili, a ja wybuchłam płaczem, mocząc przy tym ramię mamie.
- Ułoży się jeszcze, zobaczysz, jeszcze będziesz szczęśliwa z maleństwem i być może z Niall'em. Pamiętaj zastanów się dwa razy zanim podejmiesz decyzję.- mama wypowiedziała podnoszące mnie na duchu.
To właśnie kocham w moich rodzicach. Kochają mnie bezgranicznie. Czasem powiedzą coś niestosownego, ale i tak mnie kochają. Są moimi przewodnikami życiowymi. To właśnie oni mnie wychowali i pokazali mi jak mam żyć. Dzięki im potrafię odróżnić co jest dobre, a co złe. Pracowali ciężko by mi nic nie zabrakło. Teraz również pracują, ale by Matt'owi zapewnić to co najlepsze. Zawsze i wszędzie znajdą dla mnie czas. Wytłumaczą to co nie jest dla mnie zrozumiałe. Tak to jest to. Rodzicielska miłość. Najwspanialsza miłość pod słońcem.
- Sandra przepraszam, że tak nakrzyczałem. Ale on Cię zranił i będziesz miała z nim dziecko.
- Jest ok, mam ochotę na ciasto.
- Specjalnie upiekłam dla Ciebie. Twoja ulubione.
- Krówka ?
- Tak. Chodź bo Matt całe zje.
Z uśmiechami podążyliśmy do kuchni zajadać się ciastem.
...
- Ja się będę już zbierać.- wstałam z bardzo wygodnej kanapy.
- Nie posiedzisz do kolacji ?- mama zapytała z rozczarowaniem w głosie.
- Nie mogę, bardzo bym chciała, ale muszę jeszcze parę spraw na mieście załatwić. Aha. Matt !- zawołałam chłopca, który jak zwykle zaszył się gdzieś z Beti.
- Co ?- chłopczyk zszedł a dół.
- Chciałbyś Beti na tydzień ?
- Tak !
- To zapytaj rodziców co sądzą na ten temat.
- Mamo, totoo... Może zostać na tydzień ?
- Ja nie mam nic przeciwko, ale pod warunkiem, że posprzątasz swój pokój.- mama się odezwała a ojciec tylko przytaknął.
- Tato. Mam do Ciebie prośbę. Pożyczył byś mi samochód ?
- Nie.- ojciec stanowczo zaprzeczył.- Ja mogę Ci go dać. Mam nowy w garażu. Poczekaj chwilę, zaraz dam Ci dokumenty i kluczyki.- zatkało mnie.
- Czy ja właśnie dostałam samochód ?
- Zgadza się.- rzuciłam się na tatę mocno go przytulając i dziękując. Rodzicielkę też wyściskałam.- Masz, ale nie rozbij go na pierwszym lepszym zakręcie, dobrze kotku ?
- Jasne. To ja się zbieram.
- Poczekaj jeszcze chwilę.- rodzicielka mnie zatrzymała.- Masz tu ciasto. Upiekłam trzy.
- Dziękuję. Jesteś kochana. Tutaj macie smycz, a miski nie muszę przywozić bo jest jeszcze Jaksy w garażu. Tak samo jak poduszka. Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko. Teraz muszę się już zbierać bo jest po szesnastej, a sklepy dla dzieci są do osiemnastej. Pa. Kocham Was.- wyszłam z domu. Skierowałam się na podjazd. otworzyłam auto, a kluczyki wylądowały w stacyjce. Odpaliłam silnik i powoli wyjechałam na ulicę. Skierowałam się do domu chłopaków. Muszę porozmawiać z Alice. Choćby nie wiem co.
Po jakimś czasie byłam na miejscu. Wyszłam z samochodu i zamknęłam go.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Drżącą ręką zapukałam w drzwi. Usłyszałam czyjeś kroki, a po chwili w drzwiach mogłam ujrzeć blondynkę.
- Sandra !
- Cześć. Jesteś sama ?
- Dziewczyny są.
- Mogę wejść ? Chciałabym porozmawiać.
- Jasne wchodź.- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Alice, kto przyszedł ? Jeśli zaś ten koleś od... Sandra !- Olivia się do mnie mocno przytuliła, odwzajemniłam uścisk.
- Też się cieszę, że Cię widzę.- oderwałam się od brunetki z szerokim uśmiechem.
- Serio ?!- wytrzeszczyła oczy.
- Nie, na niby.- zaśmiałam się.
- Rozbieraj się. Chodź na kawę.
- Nie mogę ka... jeśli mogę prosić to sok.
- Co ukrywasz ? Zresztą idź do dziewczyn, a ja przyniosę napoje. No śmiało. To jest nadal twój dom.- Alice się zaśmiała, a ja powędrowałam wraz z Olivią do salonu.
- Patrzcie kto Nas odwiedził.- Uśmiechnęłam się. Zobaczyłam, że cała ściana jest oblepiona moimi zdjęciami. WOW.
- Hej. Pomachałam im.
- O kur*a. Sandra !- wszystkie mnie przytuliły. Haha. I to właśnie w nich kocham.
- Wyście to zrobiły ?- wskazałam palcem na ścianę. Dziwię się skąd oni mieli tyle moich zdjęć.
- To ? Nie. Niall. Gdybyś zobaczyła Wasz pokój. Przepraszam, Twój.- Danielle się uśmiechnęła.
- Weź nie gadaj.
- Mówię poważnie. Jak chcesz to chodź zerknij.
- No nie wiem.
- No chodź.- dziewczyna pociągnęła mnie za rękę. Poddałam się i poszłam do góry. To co tam zobaczyłam było nie do opisania. Moje fotografie znajdowały się w wielkim czerwonym sercu, a nad nim znajdował się napis "Kocham Cię !" Jak tu się nie wzruszyć. Zakryłam usta dłońmi ze zdziwienia.
- On to zrobił ?
- Yhymm.
Weszłam do pokoju. Podeszłam do szafki nocnej i złapałam w swe dłonie ramkę z naszym zdjęciem. To jest to zdjęcie, które potargałam. Skleił je. Oczy mi się zaszkliły.
*Danielle*
Jak zobaczyłam w oczach Sandry łzy, to od razu wyszłam z pokoju by zadzwonić do Niall'a. Łamię się. Wybaczy mu na sto procent. Musi !
- Halo.- Niall odezwał się w słuchawce.
- Zgadnij kto jest teraz w twoim pokoju.
- Sophie... Powiedz jej, że nie ma tam czego szukać i wywal ją za drzwi.
- Tym razem to nie ona.
- To kto ?
- Sandra.
- Nie żartuj sobie.
- Ja nie żartuję. Ma łzy w oczach jak zobaczyła to co zrobiłeś.
- Na prawdę ?- w głosie chłopaka mogłam wyczuć nadzieję.
- Tak ! Wszystko jest na dobrej drodze. Pa.- rozłączyłam się. Będę taka szczęśliwa jak znowu się zejdą.
- Zejdziecie na dół czy mam po Was tam iść ?- głos Alice wydobywał się z parteru.
- Chodź na dół.- zawołałam Sandrę.
_______________________________________________________________________________
Oto jest 37 rozdział. I jak Wam się podoba. Wybaczcie, że tak długo, ale nie miałam czasu na napisanie rozdziału. Jest dzisiaj 30 lipca i są moje 14 urodziny. Pora świętować z przyjaciółmi hahaha. Pozdrawiam.
Kocham Was ♥

Sandra : )

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 36


Powoli wstałam z miejsca i podeszłam do lustra. Położyłam swoją dłoń na już trochę wypukłym brzuchu.
Mimowolnie się uśmiechnęłam lecz ostatnie łzy spływały po moim policzku.
„Dam radę ? Powiedzieć mu ? Zniszczę mu tym karierę ? Przecież to jasne… Co ja mam teraz zrobić ?” 
Te myśli od teraz będą mnie dręczyć bardzo często. Spojrzałam jeszcze raz na test. Dwie kreski. Ponownie podeszłam do lustra i spojrzałam na swój brzuch. Mina z przerażonej przeszła w pozytywną.
Uświadomiłam sobie, że to jest żywa istotka, która mnie potrzebuję, a ja nie mogę jej zawieść. Nie usunę ciąży. Doniosę ją i wychowam maluszka najlepiej jak potrafię. Niall’owi jak na razie nie mam zamiaru mówić, że jestem w ciąży z nim. Może kiedyś. Nawet jeśli chciałabym mu powiedzieć o ciąży to i tak nie mogę. Modest nie może się o tym dowiedzieć. To jest wbrew jego umowie. Karierę mogę mu zniszczyć jak to wypaplam. Jakoś sobie poradzę. Na szczęście Dziadkowie przepisali mi nie tylko dom lecz jeszcze swoje oszczędności tj. 20 tysięcy funtów. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
- Damy radę maluszku, damy radę. Obiecuję Ci to. Nie zawiodę Cię.- powiedziałam do małej istotki, która rozwija się w moim ciele. Nie wiem czemu się tak uniosłam. Chcę ją bądź go urodzić i wychować. Mój skarb.
Wyszłam z łazienki wprost do mojej małej sypialni. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś w miarę dobre ubrania na taką pogodę i ponownie wybrałam się do łazienki. Wzięłam letni prysznic, umyłam swoje gęste włosy. Osuszyłam porządnie swoje ciało miękkim ręcznikiem po czym wtarłam w siebie kakaowy balsam. Gdy już to zrobiłam ubrałam ciuchy, które wcześniej przyszykowałam. Podeszłam do lustra nad umywalką. Wzięłam w swoje dłonie krem NIVEA i rozsmarowałam go na swojej twarzy oraz na dłoniach. Nałożyłam podkład, tusz do rzęs, brzoskwiniowy błyszczyk i byłam gotowa. Sama nie wiem na co ja się szykowałam. Stanęłam w przejściu od łazienki, a mojej sypialni. Stałam jak wryta. Myślałam co będę dzisiaj robić, że się tak wyszykowałam. Mała, świecąca lampka zaświeciła się nad moją głową. Zadzwonię do Klaudii i się z nią ugadam jak ma czas. Chwyciłam w swoje dłonie telefon i wybrałam numer do dziewczyny.
- Hej Klaudia ! Masz może czas ?
- Jasne, że mam. Właśnie chciałam do Ciebie zadzwonić czy nie wybrałybyśmy się na zakupy.
- Wiesz, że ja dzwonię właśnie w tej samej sprawie ?
- Hahaha. No to za 20 minut będę. Papa.
- Okej, papa.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam karmę dla Beti i wsypałam ją do jej miski, a po chwili ona już ją konsumowała. Beti jest już bardzo duża. Znaczy… Normalnej wielkości dorosłego Labradora. Uśmiechnęłam się na widok jedzącego pieska. Oparłam się o blat kuchenny i zaczęłam głęboko rozmyślać nad sytuacją w jakiej się teraz znajduję.
W związku z mną i Niall’em. Jak na razie nie mam zamiaru do niego wrócić. Nie to, że nie chcę. Ja bardzo tego chcę. Ale boję się jak cholera. Tego, że ponownie nadwyręży moje zaufanie. Więc… Strach jest silniejszy od siły serca. Powoli przyzwyczajam się do faktu, że ja i on to koniec. Jeszcze mi go bardzo brakuje, ale dnia na dzień jest co raz to lepiej. Jeszcze się przyzwyczaję, jak to wcześniej przyznałam.
Z resztą przyjaciół z tego domu nie utrzymuję kontaktu. Tylko z Danielle spotykam się na występach i próbach. Mówimy sobie krótkie „cześć” i nic. Przechodzimy obojętnie obok siebie. Dużo razy chciała ze mną porozmawiać lecz ja jej nie dałam dojść do słowa. Znaleźli sobie szybko kogoś na moje miejsce to niech z nią utrzymują sobie kontakty. Nie obchodzi mnie to. Czy jest mi żal ? Żal tego co wszyscy razem przeżyliśmy ? Przez ten cholernie długi rok ? Strasznie. Strasznie tęsknie za tym co było. Teraz tego nie ma. Chciałabym z nimi wszystkimi odnowić kontakt, ale strach przed tym, że kiedyś zostanę sama bo wybiorą sobie inną osobę na moje miejsce mnie przeraża.  Nic na to nie poradzę. Taka już jestem. Długo chowam urazę. Inni ludzie mają o wiele gorzej, a ja narzekam… Tak jak już wspomniałam jestem taka i się nie zmienię…
Jestem ciekawa jak układa się Niall’owi z Sophie. Haha, jeszcze ich mały potomek… Śmieszne. A tak zapewniał mnie, że jestem tylko ja… Nawet inni to mówili…
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się śliczna szatynka.
- Hejo ! Idziemy na podbój sklepów ?
- Hej, hej, za chwilkę. Wejdziesz ?
- Jeśli nalegasz.- zaśmiałyśmy się, a po chwili mogłam patrzeć na dziewczynę, która ściąga kozaki. 
- Napijesz się czegoś ?- Zapytałam wskazując na szafkę z przeróżnymi napojami, kawami itp.
- Masz może kakao ?
- Jasne. Już robię.- nasypałam proszku do dwóch kubków, a potem uzupełniłam pustkę kubków mlekiem. Po chwili kubki znajdowały się w mikrofali, a jeszcze później w naszych dłoniach.- Mogłybyśmy jeszcze zahaczyć o halę ? Muszę załatwić sobie urlop za dwa miesiące, a wiesz sama, że trzeba wcześniej powiadomić szefa ponieważ musi znaleźć zastępcę.
- No jasne, że zajedziemy, ale czemu urlop. Jesteś chora ?
- Oczywiście, że nie jestem chora. Zgłupiałaś ? Tętnie zdrowiem. Poczekaj chwilkę.- pobiegłam na górę do łazienki by wziąć z niej test ciążowy, chwyciłam go, a po chwili znajdowałam się na dole.
Dałam daną rzecz w ręce Klaudii i tylko czekałam na jej reakcję. Ta zdezorientowana się na mnie patrzyła.
- Ty ? Z nim ?- pokiwałam jej twierdząco głową. Uśmiechnęłam się dziewczyna zrobiła podobnie.- Gratuluję ! Akurat idziemy na zakupy. Kupimy coś dla małej istotki.
- Spokojnie. Ja nawet nie wiem jaki to miesiąc, a co dopiero chłopczyk czy dziewczynka.
- Zaraz, która jest godzina ?
- jedenasta.
- Ginekolog przyjmuję o dwunastej. Jeszcze się załapiesz.- zaśmiałyśmy się.
Telefonicznie  zarejestrowałam się do lekarza na godzinę dwunastą trzydzieści.
- O dwunastej trzydzieści mam być u niego.
- No i genialnie. Do dwunastej posiedzimy u Ciebie, potem do lekarza. A później na… ZAKUPY.
- Tak na zakupy.- zaśmiałyśmy się.

***Niall***

Jeszcze tylko cztery miesiące do końca trasy i będę mógł wytłumaczyć wszystko Sandrze. Spotkać się z nią. Mam nadzieję, że mnie wysłucha i uwierzy w moje słowa. Ja wiem, że ją zraniłem i to cholernie mocno, ale nie odpuszczę sobie. Nigdy ! Dopóki mi nie wybaczy. Będę się starał. Nawet jakbym miał odejść z zespołu. To zrobię to. Wszystko by tylko ją odzyskać.
Ona wszystko źle słyszała. Czemu ja  cholerne ‘nie’ powiedziałem cicho, a ‘kocham Cię’ głośno ? Jestem idiotą. Czy akurat w tedy Sophie musiała powiedzieć, że jest w ciąży ?
A właśnie. Ona w cale nie jest w tej cholernej ciąży. Udawała byśmy ze sobą byli. Po sytuacji w domu nachodziła mnie do końca urlopu. Teraz dręczy mnie telefonami. Muszę zmienić numer, albo ją zblokować by nie dzwoniła. Ja już nie wytrzymuję psychicznie. Telefon cały czas wibruję, a wyłączyć go nie wyłączę, a brak Sandry przy mnie, dobija jeszcze bardziej. Spieprzyłem najwspanialsze co mnie w życiu spotkało. Nie zostawię tego tak. Muszę z nią porozmawiać. W dupie to mam, że Paul zakazuję mi się do niej zbliżać.
W tym momencie siedzę w hotelowej restauracji. Bawię się widelcem i tylko dziobię jedzenie, które znajduje się na moim talerzu.

***Sandra***
- Sandra ! Pośpiesz się no ! Dochodzi dwunasta, a Ty jeszcze latasz po domu jak opętana. Pamiętaj, że nie możesz się przemęczać.- Klaudia mnie upominała, ale ja to wiem, noo.- Sandra, cholera no.- złapała mnie za  ramię.- Idziemy.- ciągnęła mnie za rękę do drzwi wyjściowych. Wzięłam klucze, założyłam buty oraz płaszcz i już zamykałam mieszkanie.
Wsiadłyśmy do auta Klaudii i ruszyłyśmy do Ginekologa. Po dwudziestu minut byłyśmy już na miejscu. Spokojnie wysiadłyśmy z pojazdu i skierowałyśmy się do wejścia od przychodni. Usiadłyśmy na krzesełkach w poczekalni i tylko czekałam na to aż lekarz wypowie moje imię. Po niedługim czasie tak się oto stało.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się.
- Z czym pani do mnie przychodzi ?
- Chciałabym się upewnić czy jestem w ciąży, jak tak to, w którym miesiącu, co muszę robić by nie poronić lub coś w tym stylu...
- Proszę ściągnąć koszulkę i położyć się na stole.- lekarz przerwał mi. Zrobiłam to o co mnie poprosił. 
Po chwili zaczęto robić mi USG.
- Faktycznie jest pani w ciąży, jest to tydzień 9, czyli 2 miesiąc.- Uśmiechnął się do mnie na co zareagowałam podobnie.- Proszę się wytrzeć i ubrać.- ponownie zrobiłam to o co mnie poprosił i usiadłam na krześle przy biurku na przeciwko niego.
- Więc tak:
Jest Pani w drugim miesiącu ciąży. U dziecka zanika tak zwany ogonek, a ciało maluszka staje sie co raz bardziej proporcjonalne. Łożysko intensywnie się rozwija, jednak nie pełni jeszcze swojej funkcji. Maluch bardzo szybko rośnie. Jego uszy przesuwają się na boki. Serce jest ukształtowane i bije 170 razy na  minutę. Dziecko ma około 13-17 mm od  czubka główki do pupy. To chyba na tyle. Aha. Nie może się Pani przemęczać oraz denerwować. Potrzebuję Pani spokoju. Początki ciąży są bardzo wrażliwe i łatwo można poronić, a tego pani chyba nie chcę ?
- Oczywiście, że nie.
- No to tak. Tutaj ma pani zdjęcie oraz filmik (jak chcecie to oglądnijcie sobie, jak nie chce Wam się to nie trzeba.) Do zobaczenia nie długo.- uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję Panu bardzo. Do widzenia.
Od razu jak wyszłam z gabinetu napadła na mnie Klaudia i zalała tysiącem pytań typu "Czy z dzieckiem wszystko dobrze" ? "Który to tydzień" ? "Jesteś w ogóle w ciąży" ?
- Tak, dobrze, dziewiąty, Tak jestem.- zaśmiałam się.
- No to teraz zakupy.- wyszłyśmy z budynku. Zapomniałam schować zdjęć i filmiku do torebki więc stanęłam pod budynkiem i to zrobiłam. Niestety... Paparazzi oblegli mnie z wszystkich stron tak, że nie mogłam się przedostać do samochodu. Klaudii się to udało. Jak ?! Usłyszałam głośny dźwięk silnika, a potem pisk opon. Klaudia przestraszyła paparazzi samochodem podjeżdżając pod wejście do budynku. Szybko wsiadłam do pojazdu i ruszyłyśmy z miejsca z piskiem opon.
- Cholera jasna !
- Co jest ?- zapytała szatynka.
- Miałam w ręce zdjęcia oraz film, a paparazzi robili mi zdjęcia.
- Przecież i tak prędzej czy później zobaczą twój wielgachny brzuszek, więc co to za różnica ?
- Też fakt, ale nie chciałam żeby to tak szybko wyszło na jaw. Raz kozie śmierć. Może Niall nie zauważy ? Może...

***Louis***
Siedzę sobie na laptopie w pokoju hotelowym. Obok mnie kima sobie Eleanor. W tym momencie przeglądam stronę plotkarską, gdy nagle wyskakuje mi duży komunikat.
"SANDRA SMITH W CIĄŻY !" kliknij w link by przeczytać więcej.
Sandra Smith w ciąży. Wszystko potwierdzone. Są zdjęcia jak Sandra wychodzi od ginekologa z filmem i zdjęciem USG. (zbliżenie zdjęcia). Czyżby słynny Niall Horan zostanie ojcem ? Czy też może Sandra zdradziła Horana z równie sławnym Loganem z Big Time Rush ? Tego dowiecie się czytając Nas.
O kurwa !- pomyślałem.Szybko zerwałem się z łóżka i szybko pobiegłem do pokoju Harry'ego gdzie znajdowała się reszta przyjaciół bez Niall'a.
Wszedłem bez pukania.
- Patrzcie na to.- pokazałam im laptopa. Jak to przeczytali wytrzeszczyli gały.
- O kurwa.
- Jest problem.
- I to duży.- Alice, Zay oraz Harry wyrazili swoje zdanie.
- Może to nie jest prawda ?- zapytała Olivia.
- Jak to nie jest prawda. To nie może być fotoschop bo to są jej pierścionki. Każdy szczegół jest dopracowany. Więc jak to nie ona ?- zapytałem.
- Louis ma racje.- Danielle przyznała mi rację.
- Idę Do Niall'a.- powiedziałem.
- Zwariowałeś ?
- Chyba musi się o tym dowiedzieć prawda ?!- podniosłem delikatnie głos. Nikt nie odpowiedział. I bardzo dobrze. Wyszedłem z pokoju wraz z laptopem w rękach. Zapukałem do pokoju blondyna, a po chwili usłyszałem ciche proszę. Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się chłopak siedzący na dwuosobowym łóżku.
- Co chcesz ?- zapytał.
- Muszę Ci coś pokazać.
- Co takiego ?- podszedłem do łóżka i usiadłem obok Niall'a. Pokazałem mu artykuł. Chłopak prześledził go wzrokiem i wybuchł śmiechem.
- I Ty w to wierzysz ?
- Ale to są jej pierścionki i totalnie te same.
- Powiedz mi co oni jeszcze wymyślą ? Zabierz mi sprzed oczu.
- Nie wierzysz w to ?
- To chyba jasne, że nie. Muszę się przekonać na żywo a nie z jakiejś pojebanej strony plotkarskiej.
- Niall spokojnie.
- Co spokojnie ? Moja druga połówka nie chcę mnie znać i mam być spokojny ?! Może i przeżywam gorzej niż jakakolwiek dziewczyna na ty świecie, ale ja nic na to nie poradzę, że spierdoliłem życie Sandrze. Ja ją kocham, żadnej innej nie. Tylko ona.- dodał już potem trochę ciszej.- Wierzysz mi ?
- To jest jasne, że Ci wierzę. Niall, nie wiesz co się jeszcze wydarzy. Wszystko może się zdarzyć. Nie skreślaj Was tak od razu. Zobaczysz czy Sandra da Ci się wytłumaczyć, a dobrze wiesz jaka Sandra jest. Na sto procent da. Może jeszcze Ci wybaczy. Zaczekaj. Jeszcze tylko cztery miesiące. Dasz radę ?
- Spróbuję.
- No i to się rozumie. Ja idę do Elki bo została sama w pokoju. Trzymaj się. Do wieczora.
- Do wieczora.- chciałem już wychodzić lecz jeszcze Niall mnie zawołał.- Louis.- odwróciłem się w jego stronę.- Dzięki Ci stary.
- Wisisz mi piwo.- zaśmialiśmy się.- Nie no serio, nie ma za co. To mój obowiązek. Niańczenie Was. Na razie.- wyszedłem z pokoju.
_______________________________________________________________________________
Rozdział dodałam wcześniej ponieważ go napisałam. Przepraszam za błędy oraz nie dociągnięcia. Jest czwarta nad ranem, a ja gniję na lapku. Masakra. hahahaha. Dla Was wszystko. A słyszałyście Best Song Ever ? Wyciekła. Ja zdążyłam szybko ściągnąć z zapiski :) i słucham sobie. Haha. Pozdrawiam :*
Dzień Dobra Noc. ♥.♥


Sandraa : )

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 34 i 35

Obudziłam się nie wyspana, z bólem głowy, a do tego ze świadomością, że zostałam sama. Bez najlepszych przyjaciółek. Rodzina i znajomi to nie to samo. Usiadłam na skraju łóżka i złapałam się za głowę. Próbuję sobie to wszystko ułożyć. Nie do wiary, że tyle ludzi mnie oszukuje, a ja się po prostu dałam. Po prostu... nie wiem co się dzieje w moim życiu... Co ja gadam ?! Jak to nie wiem ? Mój były chłopak bzykał sobie inną, a przyjaciele to popierali. Idealnie ! Dobra koniec użalania się nad sobą, muszę wstać i przyszykować się do pracy. Powolnym krokiem wstałam i chwyciłam w swoje ręce torbę, którą położyłam na łóżku. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wygodne dresy i trochę przy dużą koszulkę. Wsadziłam to do torebki i ponownie skierowałam się ku szafie, ale tym razem by wyciągnąć z niej ubrania. Ruszyłam do łazienki się ubrać, umyć zęby, załatwić potrzeby i tym podobne. Biorąc prysznic uświadomiłam sobie, że chłopaków już nie ma i nie będzie przez kolejne cztery miesiące. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Co mnie to.
...
- No to cześć.- powiedziałam i chciałam już wychodzić z szatni. Byliśmy już po treningu. Lecz Klaudia mnie zatrzymała.
- Sandra poczekaj.- Klaudia mnie zawołała na co przystanęłam, a dziewczyna znajdowała się tuż obok mnie.- Może przejdziemy się Starbucks'a ?
- Wiesz...
- Nawet mi nie odmawiaj.- zaśmiałyśmy się.- A tak na serio ? Dużo czytałam i oglądałam i wiesz...-  dobrze wiem o co jej chodzi.
- No i chciałabyś wiedzieć coś więcej tak ?- dziewczyna pokiwała twierdząco głową.- No dobra, to chodź.- uśmiechnęłam się blado.- A powiedz mi jak Ci się układa w życiu ?- przez drogę postanowiłam ją trochę pomęczyć. Jak ona będzie w kafejce męczyła mnie to nie zaszkodzi, że ja w czasie drogi ją. No i właśnie tak nam cała droga przeszła. Przegadałyśmy ją, a ja chwilowo zapomniałam o nie miłych jak dla mnie wydarzeniach.
Weszłyśmy do kafejki całe zmarznięte.
- Dzień Dobry. Ja poproszę średni Carmel Latte.
- Coś jeszcze ?- zapytała dziewczyna po drugiej strony lady.
- To wszystko, ile płacę ?
- 3,39 £- podałam dziewczynie pieniądze i czekam na na Klaudię. Złożyła zamówienie i już po chwili siedziałyśmy przy stoliku. Po nie długim czasie kelner przyniósł nam nasze zamówienie i nie tylko. Postawił przede mną kawałek ciasta.
- A to na koszt firmy dla tak pięknej pani.- chłopak uśmiechnął się uwodzicielsko. Powiedziałam krótkie dziękuję i uśmiechnęłam się do dość przystojnego chłopaka.
- Rozchwytują Cię.- Klaudia się zaśmiała, a ja posłałam jej niemrawy uśmiech.
- Widocznie Niall'owi nie wystarczyłam.
- Właśnie opowiadaj.
No i zaczęłam jej opowiadać tą jakże "ekscytującą" sytuację.

*** Olivia ***

Siedzę na kanapie i oglądam jakiś dupiaty serial. Właściwie to ona mnie nie interesuje, ale nic ciekawszego w magicznym pudełku nie ma. Gdyby tu była Sandra to byśmy coś pichciły. Niech Niall załatwi tą sprawę z nią od razu jak wróci bo ja chyba nie wytrzymam. Moje myśli przerwał mi dzwonek do drzwi. Powolnym krokiem wstałam i udałam się do drzwi wejściowych.
Otworzyłam drzwi... O, kogo my tu mamy.
- Perrie ? Co Ty tu robisz ? Co chcesz ? Zayn wyjechał w trasę, a z tego co mi wiadomo nie musicie udawać, że jesteście "parą".- pokazałam w powietrzu cudzysłów.
- Ale ja przyszła do Ciebie. Możemy porozmawiać ?
- O czym ? Zaś będziesz mi ubliżać ?
- Nie... Mogę wejść ?
- Wejdź.- odsunęłam się od drzwi i uchyliłam je by blondynka mogła wejść. Skierowałyśmy się do salonu, po czym Perrie usiadła na kanapie, a ja na fotelu.- Napijesz się czegoś ?- spytałam z grzeczności, aż taką jędzą to chyba nie jestem prawda ?
- Wody jak bym mogła.

- Oczywiście.- wstałam i udałam się do kuchni do lodówki po butelkę wody. Gdy wróciłam zastałam dziewczynę stojącą przy ścianie naszych zdjęć ( naszych czyli: Niall, Louis, Zayn, Harry, Liam, Ja, Sandra, Danielle, Eleanor, Alice.)- Proszę.- postawiłam plastikową butelkę na stoliku i ponownie usadowiłam swoje cztery litery na fotelu.- Więc... O czym chciałaś porozmawiać ?- z zaciekawieniem przyglądałam się w postać piosenkarce z zespołu Little Mix.
- Chciałabym Cię przeprosić.- haha, serio ?- Moje zachowanie przekraczało normę. Po prostu... Zayn mi się podobał i zazdrość mnie zżerała.- zaraz, zaraz podobał, zżerała ? W czasie przeszłym. Serio ? Słucham dalej.-  Teraz mam kogoś i uświadomiłam sobie, że moje zachowanie było bardzo niedojrzałe. Chcę Cię z całego serca przeprosić i obiecuję, że to więcej się nie powtórzy. Wiem, że możesz być na mnie zła, ale nie chcę sporów między nami.- zamurowało mnie.
- Ja... Sama nie wiem, to nie było przyjemne jak mi ubliżałaś. Robiąc to robiłaś krzywdę również Zayn'owi. Bo on chciał z Tobą utrzymywać kontakt lecz swoim zachowaniem nie pozwalałaś na to bo on  wie, że nie przepadasz za mną, a ja za Tobą. Zawsze Cię lubiłam, słuchałam piosenek Twojego zespołu, ale sama doprowadziłaś do tego, że nie miałyśmy ze sobą dobrych relacji.

- Ja to rozumiem, i proszę Cię o wybaczenie.
- Wiesz... No ok, ale żeby mi to było ostatni raz.- pogroziłam jej palcem, a po chwili obydwie śmiałyśmy się z tego.- A więc... Mogę prosić o autograf ?

- Jasne, że tak.- podałam dziewczynie kartkę i długopis. Zwinnie się podpisała i oddała mi przedmioty.
- Dzięki, a teraz mów, kto jest twoim chłopakiem.

- Wiesz. Znasz go i chyba dość dobrze.
- Oooo.

- Lucas Smith.- zamurowało mnie.
- Brat Sandry, a jak go poznałaś ?

- Zupełnie przypadkiem. Spacerowałam sobie po takim moim ulubionym miejscu i zobaczyłam jakiegoś chłopaka siedzącego nad stawem na moście. Zdziwiło mnie to ponieważ nie widywałam tam nikogo od lat. Więc podeszłam, zagadałam, przedstawiłam się, zapytałam czemu tak sam siedzi i powiedział mi, że zerwała z nim dziewczyna bo powiedziała, że to jednak nie to i takie tam, ale podjęli tą decyzję razem. Potem zaczęliśmy się spotykać.  No i tak jakoś wyszło. Z tą Victorią, którą też zapewne znasz kumplujemy się i spotykamy normalnie. Miła dziewczyna.
- To znakomicie.
- A najlepsze jest to. Ostatnio z Lucasem byliśmy w kinie. Taka dziewczyna siedziała koło niego ze swoją koleżanką czy tam przyjaciółką. No i ta jedna zaczęła kłaść dłoń na jego kolano i jeździła nią w górę i w dół. Chciałam jej zarazem przywalić, ale i też wybuchnąć śmiechem bo dawała mu znak dobrze wiesz na co. Haha. Jakiś kurde plastik. Potem jak film się skończył to ta dziewczyna klepnęła go w tyłek i zagryzła wargę i pokazała wzrokiem toaletę. Lucas się zaśmiał i powiedział coś w stylu "pojebało Cię ?". Mówię Ci gdybyś to widziała to padła byś ze śmiechu.- jak Perrie to mówiła myślałam, że spadnę z krzesła. Wiedziałam już o kogo jej chodzi.
- Haha, tak się składa, że znam te dziewczyny.
- Skąd ?
- Ja i dziewczyny. Czyli Eleanor, Sandra, Alice, Ja i Danielle. Miałyśmy ten sam problem. To takie uliczne dziwki.

- Ahaaa.... Wolę nie pytać.- zaśmiałyśmy się.- A opowiedz jak układa Ci się z Zayn'em ?
I tak część wieczoru spłynęła na przyjemnym gadaniu.
*** Sandra ***
- Przepraszam panie, ale już zamykamy.- kelner zwrócił mi i Klaudii uwagę, że już zamykają, a my im w tym przeszkadzamy.
- Oj, przepraszamy bardzo, zasiedziałyśmy się.- uśmiechnęłam się do chłopaka. Ubrałam szybko płaszcz, wzięłam torebkę i wyszłyśmy z kawiarni.

- Zobaczysz ułoży się.- Klaudia przytuliła mnie, cmoknęłam ją w policzek i rozeszłyśmy się w przeciwne strony.
Jestem już może kilkanaście metrów od Starbucks'a, a nagle ktoś mnie zaczął wołać. Odwróciłam się i ujrzałam tego kelnera z kafejki.
- Hej, może Cię odprowadzę ? Jest późno, a to niebezpiecznie wracać tak samej do domu.- chłopak pokazał szereg białych zębów.

- Jasne, chodź jak chcesz.- uśmiechnęłam się. Lepiej nie wracać sama do domu. On ma racje.- Sandra.- podałam mu dłoń z nadzieją, że również się przedstawi, a nie wyśmieje mi si prosto w twarz.
- Adam. Powiedz mi czy ty jesteś tą dziewczyną Niall'a Horan'a ?
- Nie... Znaczy byłam.

- Aha. Nie będę pytał o szczegóły.- uśmiechnął się do mnie.

*** Następnego dnia ***

Cholerne słońce. Niby jesień, a słońce jest. Ja chcę się wyspać, a nie słońce mi razi w oczy. Te rolety nigdy nie pomagają. Obróciłam się na drugi bok z nadzieją, że jakoś zasnę, ale nie dane mi to jest. Głośna muzyka do końca mnie zdenerwowała. Czy Ci ludzi muszą o godzinie-spojrzałam na zegarek.- dziewiątej puszczać tak głośno muzykę ?- pomyślałam.
Cholera, to ten ktoś musi mieć na prawdę niepoukładane w głowie. Uświadomiłam sobie, że nie zasnę to wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej dresy i koszulkę. Ściągnęłam z siebie piżamę i ubrałam ciuchy, które przygotowałam.
Ubrałam kapcie i zeszłam na dół. Sięgnęłam do szafki po suchą karmę dla psa. Pusta.
- Eghh.... Muszę otworzyć nową, a za chiny nie wiem gdzie one są.- powiedziałam sama do siebie.
Zaryzykuję i otworzę rękoma. Los tak chciał, że jak otworzyłam tą paczkę to się rozerwała na Amen. Porozrzucane kawałki karmy w różnych kształtach teraz spokojnie sobie leżą na podłodze i są pochłaniane przez Beti. Haha, jak ja kocham tego pieska.
Resztę zawartości paczki wsypałam do miski Labladora. Wzięłam swoją miskę i nasypałam do niej płatków kukurydzianych. Podeszłam do lodówki, otworzyłam ją i wypatrywałam mleka. Przy okazji zauważyłam, że moja lodówka świeci pustkami. Zadzwonię do Logana czy by pojechał ze mną na zakupy. Dobrze mieć takiego przyjaciela. Wygadać się zawsze można, pomoże i tym podobne. Wyciągnęłam mleko i nalałam ostatki zawartości kartonika do wcześniej przygotowanej miski. Wyrzuciłam puste pudełko po mleku do kosza i wyciągnęłam łyżkę z szuflady. Usiadłam na blacie i w końcu zjadłam upragnione prze ze mnie śniadanie. Gdy miseczka zrobiła się pusta włożyłam jak i ją tak i pozostałe brudne naczynia do zmywarki i ją włączyłam, a sama ja powędrowałam na górę do łazienki umyć zęby. Spięłam włosy w niedbałego koka i wyszłam z pomieszczenia nazywanego łazienką.
Chwyciłam telefon oraz słuchawki w swoje dłonie. Zeszłam na dół i rzekłam do Beti.
- Pani za niedługo będzie. Dasz radę sama kochanieńka.- wzięłam klucze od domu i wyszłam z niego. Zamknęłam drzwi, włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam piosenkę, i poszłam biegać.


...

- Hej, Logan mam pytanie... Pojechał byś ze mną na DUŻE zakupy do TESCO ?
- Hmmm...  Jasne.

- Dzięki Ci wielkie, bądź u mnie za godzinę. Paa.
- Paa.
Rozłączyłam się i pobiegłam pod prysznic. Gdy już wyszłam z niego to zawiązałam tak zwany "turban" na głowie z ręcznika by moje włosy podeschły przed suszeniem ich. Zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam normalne ubrania. Zdjęłam ręcznik z głowy i zaczęłam suszyć włosy. Gdy to zrobiłam wyprostowałam je.
Zeszłam na dół. Zanim Logan przyjedzie to zdążę jeszcze wyjść z Beti.- pomyślałam.

- Beti.- piesek ekspresowo przy mnie był, a ja mogłam na spokojnie zapiąć jej smycz o szelki.
Wyszłam z domu wcześniej zamykając go.


...

Właśnie wracam ze spaceru z Beti. Jestem już prawie w domu, a już mogłam ujrzeć siedzącego Logana na schodkach przy wejściu. Podbiegłam do niego.
- Długo już tu tak ślęczysz ?
- A no z dobre piętnaście minut.

- Haha, właź. Wezmę tylko pieniądze i możemy jechać.- otworzyłam duże dębowe drzwi i nawet nie zamykając ich na klamkę wzięłam torebkę i już wychodziłam. Zamknęłam je ponownie na klucz i wraz z Loganem i Beti wsiedliśmy do samochodu.

...

- Dzięki za pomoc. Napijesz się czegoś ?- zapytała stojąc w kuchni i krzycząc do Logana, który znajdował się w salonie.
- Kawy poproszę.

- Już się robi.- Nalałam wody do czajnika elektrycznego. Za ten czas kiedy się będzie gotować to zdążę nasypać ciastek do miski.- pomyślałam. Jakoś dobry humor mam dzisiaj i nie przejmuję się niczym.
Nasypałam moich ulubionych ciastek do miski i akurat woda była gotowa by zalać kawę. Tak też zrobiłam. Powoli zaniosłam dwie kawy do salonu na stolik, a wróciłam po ciastka do kuchni. Już po chwili znajdowałam się się na kanapie na przeciwko Logana.
- Jedz ciastka... Dobre.- mówiłam zajadając się nimi. Chłopak nie wydawał się na szczęśliwego. Był taki jakiś... inny ? Tak inny ?- Nie lubisz tych ciastek ? Mogę przynieść inne mam...
- Nie, nie. Te są dobre.
- To czemu nie jesz ? Hm, hm, hm, hm ?- pytałam skręcając głową raz w tą, a raz w tą.- Haha, przepraszam, ale powiedz mi teraz serio co się dzieję.- spoważniałam.
- Jesteś dziwna. Raz się śmiejesz,, a teraz jesteś poważna. Zabawne.- udawał. Serio on uważa, że jestem taka głupia ? Niedoczekanie.
- Tak, tak wiem... Nie zmieniaj tematu. Mów co się dzieję.
- Zakochałem się.- spuścił głowę w dół.
- No to chyba dobrze, nie ?
- Właśnie, że nie.
- Czemu ?
- Bo ta dziewczyna kogoś kocha.
- A próbowałeś z nią porozmawiać ?
- Boję się.

- Nie bój się. Zrozumie, a kto jest tą szczęściarą hmm ?- Logan popatrzał mi prosto w oczy. Złapał moją twarz w dłonie.
- Sandra... W Tobie...- między nami zapanowała cisza. Zamurowało mnie. Często to mówię, ale zamurowało mnie. Rozkochałam w sobie kolejną gwiazdę. Co ja robię ?!
Chłopak zniżał swoje usta do moich, aż w końcu one się zetknęły. Chłopak chciał pogłębiać pocałunki lecz ja go od siebie odsunęłam.

- Logan... j-j-ja nie mogę. Nie potrafię. Wybacz, wciąż kocham Niall'a. Nie umiem o nim zapomnieć...
- Rozumiem... To ja lepiej już sobie pójdę.
- Nie musisz. Dopij chociaż kawę.

- Nie, jestem zmęczony. Lepiej będzie jak pójdę.- chłopak wstał i skierował się do wyjścia. Ja od razu za nim.
- Logan...- podeszłam bliżej chłopaka i z całej siły go przytuliłam.- Dziękuję Ci, że jesteś i przepraszam, ale nie potrafię.
- Poradzę sobie. Trzymaj się.

Odsunął się ode mnie i wyszedł. Tak po prostu wyszedł.

*** 1 Miesiąc później ***

Właśnie ubierałam bieliznę i spojrzałam do lustra. Odwróciłam się bokiem i położyłam dłoń na swoim brzuchu. Jest jakiś wzdęty. Pewnie dlatego, że wczoraj zjadłam dużo.- pomyślałam.
Nagle mnie zemdliło. Pobiegłam szybko do łazienki i zwymiotowałam do toalety.

- To nie może być możliwe. Przecież biorę tabletki.
Szybko ubrałam byle jaką koszulkę i dresy. Założyłam buty i narzuciłam siebie tylko bluzę i pobiegłam do najbliższej apteki.

- Dzień Dobry. Poproszę test ciążowy i pojemnik na mocz.- poprosiłam kasjerkę cała podenerwowana.
- Ohoo... Nie zabezpieczaliście się. Widać to po pani minie.- WTF ? Jak to nie zabezpieczaliśmy się jak biorę regularnie tabletki.
- Razem dziesięć funtów.- zapłaciłam kobiecie i wróciłam do domu. Wypiłam szklankę wody i czekam, aż zachce mi się siku. po pół godziny w końcu mi się zachciało. Wypełniłam pudełko. Wciągnęłam taką jakby strzykawką trochę moczu i dałam wlałam go na wyznaczony punkt. Jeszcze tylko chwila iii...
Dwie kreski. CO ?! TO NIEMOŻLIWE.
Podeszłam do ściany i zsunęłam się po niej. Zaczęłam szlochać, płakać.

___________________________________________________________________________
Hahaha. Siema, siema ! Zarwałam nockę by napisać ten rozdział. Długi co ? Specjalnie dlatego
bo mnie nie będzie :( Już nie dodam żadnego rozdziału przynajmniej do 20 lipca :( Z góry za to przepraszam, ale będę na koloni. Może coś się tam pojawi, ale nie obiecuję. Mówiłam Wam jak Was bardzo kocham ? <3
A jak Wam się podoba wygląd ? Mi się podoba o wiele bardziej od poprzedniego, a Wy co sądzicie ?
Jesteście zadowoleni z rozdziału ? Bo ja sądzę, że jest taki sobie nooo. Nie umiem tak perfekcyjnie pisać. :( Cóż zrobić. Sprawia mi to przyjemność, a wasze słowa są piękne. KOCHAM WAS. ♥.♥ 
Powtarzam się, Wiem, ale co ja na to poradzę, że Was kocham ? xD Jesteście NAJLEPSZE <3
Przepraszam za błędy, powtórzenia, różne niezrozumiałości, nei chce mi się poprawiać. będę szczera. xDD
No to. Dzień dobra noc. xD

Sandraa : )