poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 52

Rozdział dedykuj ~L Sandra ;3

"Jeśli czytasz to nie zaszkodzi Ci skomentować zwykłym słowem jak "super". Dla Ciebie to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego tworzenia. Miłego czytania."

~~~~~~~~~~~~~

***Niall***
Kiedy lekarz wyprosił mnie z sali myślałem, że mnie kurwica weźmie. Przecież partner, ojciec dziecka może być obecny przy cesarskim cięciu. Pocałowałem ostatni raz Sandrę i wyszedłem z sali. Oczywiście przyglądałem się bardzo uważnie co się działo. Dosłownie minęło pięć minut, a oni mieli już małą w ręku. Tylko, że coś mi tu nie grało, dlaczego, nie dali dziecka Sandrze ? Co do cholery się dzieję ? Lekarz z trzema pielęgniarkami wzięli małą na koniec sali i coś koło niej robili. Słyszałem, aż tutaj jak Sandra krzyczy co się dzieję. Ja też kurwa chcę wiedzieć co dzieję się z moim dzieckiem. Moja księżniczką, z moją kruszyną. Odszedłem od szyby i uderzyłem pięścią o ścianę, że mnie ręka zabolała. Miałem ochotę wszystko rozwalić. Nie docierała do mnie myśl, że mam wracać do domu bez mojej kruszyny. Podszedłem do szyby i zacząłem w nią uderzać, nie zbyt mocno, ale i nie lekko. Sandra płakała. Po chwili Pielęgniarki i lekarz jechali inkubatorem w stronę wyjścia od sali. Odsunąłem się kawałek. Kątem oka zobaczyłem moją córeczkę. Jest prześliczna, taka malutka, ale najgorsze było to, że miała jakąś rurkę w gardełku, a na buzi maskę tlenową. Co się do chuja tutaj dzieję ?
Wbiegłem do sali gdy lekarz odjechał z moją córeczką i podszedłem do pielęgniarki, która coś robiła na sali i zadałem jej miliony pytań jak "Co się stało ? Co jest nie tak ? Czy to coś groźnego ?" na co odpowiedziała, "nie mogę w tym momencie udzielić żadnych informacji o dziecku"
- Ale to jest moje dziecko do cholery, proszę mi powiedzieć co się z nią dzieję !- nie wytrzymuję i krzyczę na położną.
- Proszę tu nie krzyczeć, musi Pan poczekać na lekarza, w niczym Panu nie pomogę, przykro mi.- mówi i odchodzi, ale w połowie drogi się zatrzymuję i odwraca w moją stronę.- Proszę za mną, nie może Pan tu przebywać.- spojrzałem ostatni raz na Sandrę zbolałym spojrzeniem i wyszedłem za pielęgniarką.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć ?
- Z kim ?
- Z Sandrą i kiedy będę mógł zobaczyć i dowiedzieć się co z moją córką ?
- Z Panią Sandrą, będzie mógł Pan zobaczyć się za trzydzieści minut, a z córką, to zależy od jej stanu.- i po prostu sobie poszła... Ja pierdole, co za po pierdolone miejsce... Jak można zabronić komuś dowiedzenia się w jakim stanie znajduje się jego dziecko ? No ja pytam jak do kurwy nędzy ?!

Po trzydziestu minutach mogłem spotkać się z Sandrą. Na razie nie wiem nic co działo się z moją kruszyną.
Wszedłem do sali, w której znajdowała się moja ukochana i zastałem ją wpatrzoną w sufit, a łzy leciały jej po policzkach.
Usiadłem na krześle przy jej łóżku i chwyciłem jej dwa razy mniejszą dłoń w moją większą. Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Wiadomo już coś ?- pyta zachrypniętym głosem od płaczu. Ja kiwam tylko przecząco głową.- Jak tak można ?

***
Minęło dziesięć godzin. Tych cholernie długich dziesięć godzin, a my nic nie wiemy o tym co dzieje się z Naszym dzieckiem.
***Sandra***

Szczerze ? Czuję się okropnie. Nie wiem co dzieję się z Naszym dzieckiem, kompletnie nic. Po prostu wyjęli ją z brzucha i zabrali ją. Nawet jej nie widziałam dokładnie. Wyobrażałam to sobie inaczej, że urodzę w terminie, że nie będę miała cesarskiego cięcia, że jak już urodzę małą, to ta będzie w moich ramionach, że będzie zdrowa, a tu kurwa zabierają mi dziecko bóg wie gdzie, a ja nic nie wiem o tym w jakim stanie się ono znajduję. Rozumiem, że zabrali ją, żeby jej pomóc, dobra, ale czemu nie udzielą mi informacji o jej stanie ? Smutek i rozpacz rozrywają mnie od środka, a myśl, że coś może się stać... pomaga smutku i rozpaczy. Po kolejnej godzinie, w końcu do sali przyszedł lekarz. Mężczyzna, coś około pięćdziesiątki.
Powoli usiadłam, dlatego powoli, że brzuch mnie boli nie miłosiernie.
- Dzień dobry.- wita się z nami,
- Czy dobry to ja nie wiem, co się dzieje z Naszym dzieckiem ?- wypalam.- Ja można trzymać nas ponad jedenaście godzin, w nie pewności czy dziecko przeżyję czy nie ?! Jak, ja się pytam ?!- nie wytrzymałam i po prostu nakrzyczałam na lekarza stojącego przede mną, a on stał zupełnie nie wzruszony moimi słowami.
- Proszę się uspokoić, po to tu jestem, żeby Państwu wszystko wytłumaczyć.
- To proszę, słuchamy.- mówię.
- Więc tak, u Państwa dziecka doszło do niedotlenienia okołoporodowego. Niedotlenienie okołoporodowe jest obniżenie ciśnienia cząsteczkowego tlenu we krwi tętniczej, które prowadzi do niedoboru tlenu w tkankach. Upraszczając, to sytuacja, kiedy dziecko otrzymuje za małą dawkę tlenu. Zwykle dzieje się tak pod koniec ciąży, podczas porodu lub tuż po narodzinach. Niedotlenienie często dotyka dzieci zdrowe, donoszone i o prawidłowej wadze. Niedotlenienie okołoporodowe występuję bardzo rzadko, a jeżeli występuję, to krótkotrwałe. Niedotlenienie krótkotrwałe nie prowadzi do dużych problemów ze zdrowiem dziecka ani teraz, ani w przyszłości. Natomiast niedotlenienie, które trwało zbyt długo może prowadzić do trwałego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego; mózgowego porażenia dziecięcego; opóźnienia rozwoju umysłowego; upośledzenia narządu słuchu lub wzroku; padaczki.
Skąd bierze się niedotlenienie około porodowe ? Dziecko w brzuchu mamy oraz podczas porodu otrzymuje tlen dzięki łożysku, przez pępowinę. Do głównych przyczyn niedotlenienia zalicza się do ciążę przenoszoną, która często idzie w parze z niewydolnością łożyska, przedłużający się poród, np. zbyt długie przedostawanie się główki przez kanał rodny, lub jak w Pani przypadku przedwczesny poród. Czemu zabraliśmy na tak długo Państwa córkę ? Otóż jak już Państwu tłumaczyłem wystąpiło u niej niedotlenienie okołoporodowe. Na szczęście nie trwało ono za długo i maleństwo jak na razie znajduję się w stanie stabilnym. Jak Pani widziała zabraliśmy małą na koniec sali by założyć jej rurkę intubacyjną do tchawicy oraz podłączyć do respiratora i masować serce. Teraz jest w specjalnym inkubatorze do oddychania mieszanką gazową wzbogaconą w tlen. Po wyjściu ze szpitala małą będzie musiała być pod stałą opieką, kontrolą specjalistów by w razie konieczności reagowali. Córeczka będzie pod stałą kontrolą przez dobre parę tygodni w tym szpitalu, a później transportowana do szpitala gdzie spędzi kolejny tydzień i jak wszystko pójdzie dobrze będzie można zabrać ją do domu. Teraz znajduję się jak wspominałem na specjalnym oddziale. Na razie jej stan jest stabilny, za pół godziny będzie mogło Państwo iść ją zobaczyć.- zamarłam. Zamarłam, że mała znajduję się w takim stanie.
- A... A czy jeśli pójdzie wszystko dobrze, będzie mogła trafić do domu w szybszym czasie. Bez konieczności transportowania jej do innego szpitala ?
- Jeśli wszystko będzie z małą dobrze to tak, ale muszą się Państwo liczyć z tym, że co tydzień trzeba będzie chodzić na badania czy nie dzieje się nic w mózgu małej.
- Jeśli wszystko będzie z nią w porządku kiedy będzie mogła wrócić do domu ?- tym razem Niall zabrał głos, chodź wiedziałam i słyszałam, że to nie było dla niego łatwe.
- Gdzieś tak około miesiąc.
- A co jeśli jej się pogorszy ?
- Jak już wspominałem prowadzi to do trwałego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego; mózgowego porażenia dziecięcego; opóźnienia rozwoju umysłowego;
upośledzenia narządu słuchu lub wzroku; padaczki. Jednak z badań wynika, że Państwa córka może mieć najgorsze powikłanie czyli mózgowego porażenia dziecięcego. Nie będę tłumaczył Państwu co to znaczy ponieważ, nie chcę zapeszać jak do tych czas stabilnego stanu Waszej córki. Za chwilę przyślę pielęgniarkę i zaprowadzi Państwo do Waszego dziecka. Do zobaczenia.- powiedział po czym opuścił salę.
- Moja mała kruszynka, Nasza księżniczka, dlaczego ?- zaczęłam szeptać, a łzy spływały po moich policzkach powoli, aż zaczęłam szlochać, a po chwili rozpłakałam się już na całego. Niall natychmiastowo wstał i mnie przytulił. To nie możliwe, że to się stało akurat jej. Dlaczego ?

***
Jadę właśnie na wózku inwalidzkim. Mimo moich sprzeciwów kazali mi na niego usiąść, to jest przecież nie dorzeczne, przecież potrafię chodzi, jednak nie przedłużałam tego, bo im dłużej się kłóciłam tym dłużej zwlekałam z zobaczenia się z moją córeczką. Wchodzimy na salę, gdzie znajduję się jeden inkubator. Jest tu tak strasznie biało, że aż oczy bolą. Podjechaliśmy pod inkubator, a kolejne łzy cisnęły się do oczu. Te kabelki przy jej pięknej buzi. Łzy powoli spływały po moich policzkach, a uśmiech i tak wszedł na moją twarz. Jest taka piękna. Słodziutka, malutka. Włożyłam rękę przez specjalny otwór i dotknęłam jej malutkiej rączki. Pogłaskałam ją po główce, a po chwili wróciłam do rączki. Mała chwyciła mój palec i ścisnęła go. Lekko zachichotałam na ten mały, ale tyle znaczący gest.
- Silna jest.- szepnęłam.
- Nasza malutka Emily.- Niall staje za mną i kładzie swoje dłonie na moich ramionach.
- Mała jest bardzo dzielna i silna. Walczyła z całych sił i się nie dała.-odzywa się pielęgniarka. Kobieta w średnim wieku, rude włosy.
- W końcu płynie w niej moja krew.- Niall się uśmiecha, a potem chichocze.
- Może Pan iść z drugiej strony i zrobić to samo co Pańska małżonka.- Niall spojrzał na mnie i się uśmiechnął po czym poszedł na drugą stronę inkubatora i również włożył rękę, a mała tym razem jego palca uścisnęła. Mimo, że Niall nie jest moim mężem, nie poprawiłam pielęgniarki, ponieważ bardzo podoba mi się to, że niektórzy ludzi biorą Nas za młode małżeństwo. Chciałabym kiedyś wyjść za mąż, być żoną Horana. Mieć rodzinę, którą już mam, ale żeby wszyscy byli w domu... Szczęśliwi, kochający się i przede wszystkim zdrowi. Mała Emily musi wyzdrowieć. Nie mam innej opcji. Musi przeżyć, jest silna, jak jej cudowny tatuś.
Posiedzieliśmy tam jeszcze z godzinę, po czym musieliśmy opuścić salę ponieważ kruszyna musiała odpocząć. Łącznie ze mną i Niall'em. Byłam przemęczona. Jednak kiedy wróciliśmy do mojej sali, czekali już tam moi rodzice, tata Horana, Lucas, Vicki, Nasi przyjaciele oraz mój młodszy brat Matt. Poważnie ? Więcej ich tu nie było ? Chcę odpocząć, a nie użerać się z tym diabłem, którym jest Matt.
- Boże Sandra, Niall ! Co się stało ?!- moja mama podeszła do Nas i pocałowała mnie w głowę i z przerażeniem w oczach patrzała na Nas. Cała się trzęsła, zresztą równie jak ja czy jak Niall. Zresztą wszyscy się trzęśli i mieli przerażanie w oczach.
- Nie mam siły tłumaczyć, chcę coś zjeść i po prostu iść spać, mogę ?- pytam i łapię cię za głowę.
- Po prostu Sandra musiała mieć cesarkę, ponieważ nie było postępów w porodzie, a dziecku spadło tętno, gdy miała te cesarskie cięcie zabrali Nam małą na ponad jedenaście godzin, a po tych godzinach dowiedzieliśmy się, że Emily miała niedotlenienie okołoporodowe. Jak na razie jej stan jest stabilny i nic się nie dzieję. Właśnie od niej wracamy. Jest podłączona do tylu kabelków... Ale mała jest silna i powinna z tego wyjść, bądźmy dobrej myśli.- Niall opowiedział w skrócie co się stało, a z każdym kolejnym słowem głos mu się łamał. Wszyscy patrzeli się na Nas z szeroko otwartymi oczami oraz ustami.
- Tak Nam przykro kochanie...- nie dokończyła ponieważ jej przerwałam.
- Nie mów, że jest Ci przykro ! Mała żyję i tak będzie przez wiele dobrych lat ! Rozumiesz ?! Więc nie mówcie, że jest Wam przykro skoro ona żyję !- krzyczę i wstaję z wózka i kieruję się do łóżka. Kładę się na nim bokiem w stronę okna, a pojedyncze łzy spływają po moich policzkach kapiąc na poduszkę, mocząc ją przy tym. Mam już dość szpitali. Mam już dość przebywania w nich.
- Kochanie, uspokój się. Twoja mama nie miała tego na myśli. Wiesz o tym, a teraz usiądź, zjesz coś.- Niall siada na łóżku i pociera dłonią o moje gołe przed ramię.- Im też jest ciężko. W końcu to ich wnuczka. Usiądź skarbie.- pocałował mnie w głowę, a na policzku poczułam, że coś na niego kapnęło. To była łza. Nie była moja. Była blondyna. Była Niall'a. 
______________________________________________________________
UF ! Kochani skończyłam ! Wreszcie, ten rozdział może i nie jest wspaniały, ale chyba może być ! Jak myślicie mała przeżyję ?
A wiecie, że dzisiaj mija okrągły ROK od kiedy założyłam to opowiadanie ?! Po prostu nie mogę w to uwierzyć, że tyle zaszło w życiu Sandry i Niall'a. Więc dziękuję Wam, że byliście ze mną przez ten okrągły rok ze mną i czytaliście (że tak powiem) te gówno co Wam tu pisałam. Przez ten rok uzbierałam tutaj 41498 wyświetleń, 28 obserwatorów !!! Po prostu DZIĘKUJĘ WAM ZA TO, ŻE BYLIŚCIE, JESTEŚCIE I MYŚLĘ, ŻE BĘDZIECIE ZE MNĄ OD POCZĄTKU DO KOŃCA ! KOCHAM WAS PYŚKI :* DO KOLEJNEGO : )

Komentujecie <3 

~Sandra~

10 komentarzy:

  1. Boski rozdział i na pewno zostanę do końca opowiadania. I życzę żebyś pisała dl nas jeszcze jeden rok

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za dedykacje <33 Na 100% będę czytać do końca! Mam nadzieję, że będzie jeszcze dużo rozdziałów i zostaniesz z nami jak najdłużej. Myślę, że z Emily będzie wszystko dobrze ;) Obyś następny rozdział dodała szybciutko, bo mnie ciekawość zżera. Czekam na nn!
    Zapraszam również do mnie - craazygirll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 mam nadzieję, że wszystko będzie ok ;) czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba ;)
    Życzę duuużej weny w pisaniu następnych rozdziałów ;**
    Pozdrawiam
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ! Czy już wspominałam, że uwielbiam to opowiadanie? xD Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze, i małej sie nie pogorszy :) Życzę weny i pozdrawiam - @zosia_official :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały jak zawsze :) z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejuuu.. świetny! No, nareszcie się doczekałam :) Świetne! Czekam z niecierpliwością na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Mam nadzieję, że wszystko będzie okey :) Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju... mam nadzieje że wszystko będzie dobrze.
    I ma być!

    OdpowiedzUsuń