piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 50

"Jeśli czytasz to nie zaszkodzi Ci skomentować zwykłym słowem jak "super". Dla Ciebie to zaledwie dwie minuty, a dla mnie duża motywacja do dalszego tworzenia. Miłego czytania."

~~~~~~~~~~~~~

W kuchni zastała pięciu chłopaków. Ten najważniejszy nawet się nie odwrócił.
- Eghem.- odchrząknęłam. Niall automatycznie odwrócił się w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Podszedł do mnie i przytulił. Odwzajemniłam jego gest.
- Przepraszam.- wyszeptał mi do ucha, a ja szeroko się uśmiechnęłam.
- Nie masz za co. To nie Twoja wina, a teraz mnie pocałuj.- chłopak wyszczerzył się i pocałował mnie. Namiętnie, ale i czule. Takie pocałunki kochałam najbardziej.- Świetnie całujesz.- stwierdziłam. Taka prawda. Zaśmialiśmy się- Co mi ugotowałeś ?- zapytałam podchodząc do garnka z jedzeniem.
- Placki po węgiersku. Twoje ulubione. 
***
- Okej, do jutra. Pa.- żegnam się z przyjaciółmi. Czekamy z Niall'em na ganku, aż odjadą i wchodzimy do domu.- Jestem padnięta.- opadam na kanapę, a chłopak obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. Za to Beti siada na fotelu.
- Beti, złaź stąd już.- Horan ją zwala.
- Zostaw ją, niech się nacieszy, za niedługa to będzie mój fotel.- uśmiecham się. Podnoszę wzrok na mojego narzeczonego.- Niall.
- Mmm.
- Mam pytanie. Dlaczego jesteś taki jakiś inny ?
- W jakim sensie inny ?
- Taki... nie wiem jak mam to ująć. Taki nie spokojny ? Być może i nawet agresywny. Alice mi mówiła, że to od tej pory kiedy Cię zostawiłam. Co się w tedy stało ?- chłopak westchnął ciężko.
- Od kiedy mnie zostawiłaś, załamałem się. Po każdym koncercie chodziłem do baru i piłem do póki chłopaki po mnie nie przyszli... I tak każdego wieczoru. Obwiniałem się przez to, że odeszłaś, rozwalałem meble i wyżywałem się na wszystkich w okół. Tak mi zostało do tej pory. Po prostu łatwo wytrącić mnie z równowagi. Traktuję połowę osób jako wrogów, którzy chcą mi Ciebie zabrać. Jak mi powiedziałaś, że Logan wyznał Ci miłość coś we mnie pękło. Po prostu boję się, że odejdziesz.- skończył swoją wypowiedź, a mi się zrobiło go żal.
- Kochanie, posłuchaj mnie. Nikt Ci mnie nie zabierze, jasne ? Nie chcę od Ciebie odchodzić. Kocham Cię bardzo i cieszę się, że będziemy mieli dziecko. Nie musisz się martwić, że odejdę, bo tego nie zrobię. Chyba, że Ty będziesz chciał bym zniknęła z Twojego życia, to w tedy to zrobię.
- To tego nie zrobisz, bo zawsze chcę mieć Ciebie przy sobie.- uśmiechamy się do siebie. Złączyliśmy swoje usta w powolnym oraz czułym pocałunku.

Cause I don't wanna lose you now

I'm lookin' right at the other half of me

The vacancy that set in my heart

Is a space that now you hold

Show me how to fight for now

And I'll tell you, baby, it was easy

Comin' back into you once I figured it out

You were right here all along

Tą piękną chwilę przerwał Nam dzwonek do drzwi.
- Kogo o tej porze niesie ?- pytam i wstaję by otworzyć drzwi.
- Idę z Tobą.- oświadcza mi mój chłopak, na co przytakuję.
Niall spogląda przez wizjer i odwraca się w moją stronę.
Zaczekaj tu. Ktoś chyba sobie żarty robi bo nikogo nie ma.- mówi do mnie i otwiera drzwi.  Wychodzi na ganek i rozgląda się za "żartownisiami". Zauważyłam, że na wycieraczce leży koszyk. Bez jaj, że dziecko nam podrzucili.
- Niall, spójrz.- zawołałam chłopaka, który był pod furtką i się rozglądał. Jak mógł nie zauważyć koszyka ? Podeszłam do koszyka, wzięłam go w ręce i weszłam z powrotem do domu. Blondyn również wszedł do domu, zamknął drzwi na cztery spusty. Z koszykiem powędrowaliśmy do salonu. Położyłam go na stoliku i odkryłam szmatkę, którą był przykryty szczeniak.
- O jeju. Jaki zimny. To chyba rottweiler. On jeszcze powinien być przy matce.- stwierdzam, kiedy biorę małego na ręce. Cały zimny.
- Pokaż go.- Niall bierze go w ręce.- Faktycznie zmarznięty. Ma jeszcze zamknięte oczy. Trzeba z nim jechać do weterynarza, no nie ?
- No chyba. Zaraz pojedziemy, tylko wezmę coś by go przykryć. Tam jest mróz.- wychodzę z salonu i kieruję się do łazienki po ręczniki i termofor. Trzeba jakoś ogrzać małego. Biorę to co potrzebne i gnam do kuchni. Nalewam gorącej wody do termoforu i pędem idę do salonu. Wkładam jeden ręcznik na spód koszyka, na to termofor, potem dwa ręczniki, a następnie kładę szczeniaka w koszyku i przykrywam ciepłym kocykiem, zostawiając otwór, by mógł oddychać.
Ubraliśmy się, zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do całodobowego weterynarza.
Na miejscu zbadali szczeniaka. Weterynarz stwierdził, że mały jest wychudzony, zmarznięty, oraz tak jak na początku stwierdziłam jest za szybko odebrany matce. Lekarz dla zwierząt przepisał Nam, a właściwie pieskowi, mleko dla szczeniąt, leki, które mamy rozcieńczać w mleku oraz dał Nam wskazówki jak mamy zajmować się młodym. Dowiedzieliśmy się również, że szczenię ma około dwóch tygodni.
- Że są tacy ludzie, którzy nie mają serca. Nie rozumiem, jak można zostawić dwutygodniowego szczeniaka na takim mrozie ?!- bulwersuję się gdy blondyn otwiera drzwi. W drodze powrotnej zajechaliśmy do apteki po jak najmniejsze butelki, mleko dla wcześniaków, leki oraz zajechaliśmy do supermarketu zakupić typowe przedmioty dla piesków i przy okazji kupiliśmy nowe zabaweczki dla Beti.
- Nic nie poradzisz, że są tacy ludzie. Ty mi lepiej powiedz co my z nim zrobimy. To jest rottweiler będzie wielki, a raczej wielka, bo to suczka.
- Myślałam, że wiesz... że zostanie tutaj. Proszę.- chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Błagam zgódź się.
- No dobra.
- Jesteś wielki.- całuję go w policzek. Na prawdę się cieszę, że zostanie u Nas.
- Ale pod jednym warunkiem.
- Okej, ale jakim ?
- Będzie nazywała się Hera.
- Ok, fajne imię.
- Ja idę mleko przyszykować, a Ty idź do sypialni i zrób jej posłanie.- mówię i kieruję się z torbami do kuchni. Oczywiście z lekkimi torbami. Zagrzałam mleko, wsypałam leki i pobiegłam na górę.
Jest dwunasta w nocy, a ja nie śpię tylko robię sobie "gimnastykę"
- Daj go.- powiedziałam do chłopaka, który miał Herę na rękach. Chwyciłam go w ręce i zaczęłam karmić. Pił jakby nie jadł od nie wiem ilu. Właściwie tak było, był strasznie chudy.- Chcesz spróbować ?- farbowany przytakuje głową i robi dokładnie to samo co ja. Uśmiech wtargnął na jego nieskazitelną twarz. Odwzajemniłam mu tym samym.
- Za niedługo będziesz mogła karmić go z cycka.- śmieje się ze mnie.
- Spadaj. Idę zgaszę tam światła i idziemy spać, jestem kurewsko zmęczona.


~~~~~~~~
No i kochani takim o sposobem zbliżamy się do końca........................................Ciąży Sandry XDDD
Też Was kocham :*
Niestety nie dałam rady dodać na drugie dzień rozdziału ponieważ spałam do wieczora, bo siedziałam całą noc i rozmyślałam nad nowym blogiem, który już założyłam, ale nie podam Wam linka, ponieważ chcę napisać z 15 rozdziałów do przodu : ) A i jeszcze coś !
Nie bulwersujcie się jak nie dodam rozdziału na czas, bo to nie moja wina, tylko kwestia czasu, którego nie mam ostatnio zbyt wiele. Fakt, mam ferie, ale brak weny mnie wykańcza. Mam pomysły, ale nie wiem jak je opisać. Ale nie kończę jeszcze bloga, mam jeszcze parę pomysłów, które muszę zamieścić w tym opowiadaniu !
Kocham Was <3
Komment : PP

Sandera. xoxo

12 komentarzy:

  1. Super!! Piesiooo!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. super!!!!!!! cudo podaj nowego bloga prooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooosimy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww kocham to *__* Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega ♥ Nowy piesek^^ Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej boski ja chcę nowy rozdział i będę czekała ile tylko będzie trzeba

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle supcio ;* Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  8. Łiiiiiiii. Nie mogę się doczekać porodu Sandry. Czekam na nexta. ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. żenujące, mogłoby wreszcie się coś zadziać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny szczeniaczek... :c
    Lecę dn. :)

    OdpowiedzUsuń